Na wstępie dodam, że ciężko mi ocenić te książkę bo mam mieszane uczucia co do niej. Z jednej strony jest wciągająca jak reszta książek Kingi ale z 2 strony, główna bohaterka tak bardzo mnie irytowała, że nie wiem co o tym sądzić. Nie mówiąc o reszcie bohaterów czy samej fabule.
Poznajcie Kinsley, która zaczyna studia i za wszelka cenę chce być wolna od brata, i jego kumpli. Czy to w ogóle możliwe? Z pewnością nie, bo jak Kasta się do czegoś zapali to nie ma zmiłuj. To oni rozdają karty i jak dziewczyna myśli, że wygrywa to oni wyprowadzają ją z błędu. Wciąż są górą i terroryzują dziewczynę oraz jej przyjaciółki. Nie mówiąc o całej uczelni. Kasta chodzi sobie na zajęcia kiedy chce i robi na nich co chce. Żaden nauczyciel nawet nie odważy się nic im zrobić, póki zdają egzaminy to nawet nie musza wiedzieć jakie maja zajęcia. Trudno się dziwić, są strasznie bogaci, a w zasadzie ich rodzice, którzy płacą na te uczelnie nie małe pieniądze, więc Kasta jest bezkarna. I to kolejny powód by nie lubić bogaczy.
Kinsley ma ich serdecznie dość, z zwłaszcza Connora i Masona, którzy roszczą sobie do niej prawa i za wszelką cenę chcą, żeby do nich dołączyła. Po pewnej felernej nocy, Mason nie może sobie odpuścić dziewczyny i chce powtórki z rozrywki. Za to Connor, no cóż z nim jest ciekawie i w sumie nie wiadomo o co mu chodzi. Kiedy Kinsley miała 12 lat, wyśmiał ją jak wyznała mu miłość, więc od tamtej pory są śmiertelnymi wrogami, ale czy na pewno już przestała coś do niego coś czuć? Biorąc pod uwagę jak na niego reaguje to chyba nie prawda.
Connor i Mason kończą właśnie uczelnie, więc nie dość, że mają mało czasu, by zmusić Kinsley do dołączenia do Kasty, to jeszcze muszą znaleźć zastępstwo za siebie. Dlatego standardowo organizują walki, sprawdzają kandydatów i przy tym nie szczędzą od seksu. Dodajmy do tego, że razem z Sethem, Jasperem i Bryanem założyli się o to, który pierwszy prześpi się z Kinsley. I tu zaczynają się podchody, gdzie jedni traktują to jako zabawę, a drudzy jako morderczy pościg po to co jego.
I w sumie szczerze mówiąc nie wiem o co im tak naprawdę chodzi, bo albo chcą zabawy, albo pokazać kto tak naprawdę rządzi. Dziewczyna w tym starciu definitywnie nie ma szans, choć ma gadane i mówi, ze nie chce ich to ulega za każdym razem. Zwłaszcza Connorowi, który odrzucił jej względy, a zachowuje się jak piesek, który pilnuje swojej kości. Niby nie są razem, ale jak Kinsley gada z Kylem to od razu chce się bić. Nawiasem mówiąc, dziewczyna w tym przypadku ani trochę nie jest mądra, bo dyskutuje z gościem, który jest obleśny i za wszelką cenę chce dopiec Kaście i dobrać się do dziewczyny. Wręcz ma jakąś obsesję na jej punkcie, a mimo to wszyscy uważają, że Kyle nie groźny. Jakże się zdziwią przy okazji.
Z takich minusów to przede wszystkim za dużo seksu, mam wrażenie, że można było to stonować. Poza tym główna bohaterka strasznie mnie irytowała swoimi dziecinnymi zagrywkami, nie mówiąc o tym, ze zaprzeczała samej sobie. Cała ekipa Kasty to takie nie wyżyte chłopaczki, które miały non stop ochotę na seks. Connor był tez takim hipokrytą i jego zrozumiec to było ciężko. Mason był chory w swoich zagraniach wobec Kinsley, w końcu są rodziną, może nie łączą ich więzy krwi, bo chłopak był adoptowany, ale no bez przesady. Chyba tylko Seth i Bryan byli sobą, niczego nie udawali, u nich od razu było wiadomo na czym stoimy. jednak nie należy pomijać faktu, że obaj byli niezłymi psychopatami, zwłaszcza ten 2. A jak jeszcze zakręcili się koło Laury i Mia to już w ogóle. Tak jest, nawet koleżanki Kinsley nie miały łatwo. Jak Seth z Bryanem sobie je upatrzyli to już nie ma zmiłuj. Nawet one nie były gotowe na to co szykowała dla nich Kasta.
Jeden plus dziewczyna w tym wszystkim nie była sama i potrafiła walczyć jak lwica o swoje przyjaciółki oraz po raz pierwszy one nie miały ochoty na Kaste. Nie przyjaźniły się z nią, bo chciały się dostać do chłopaków, ale dlatego, że ja lubią. Też miały charakterek i mniej mnie wkurzały niż główna bohaterka.
Dziękuję oczywiście za booktour i możliwość poznania tej historii, ale uważam, ze Kinga ma lepsze książki, zwłaszcza teraz. Definitywnie ta książka przypominała mi trochę serię książek Penelope Douglas Devil’s Night, a tam trochę lepiej to przedstawili. Mniej chaotycznie i z umiarkowaną iloscią seksu. Co za dużo to nie zdrowo. Nie ocenie oczywiście tej książki, bo mam mieszane uczucia, nawet pisanie tej recenzji sprawiło mi trochę trudności. Jednak też nie odradzam przeczytania, bo komuś innemu może przypaść do gustu.