,,Kaskaderzy literatury" to książka całkiem nieprzeciętna- ma w sobie moc porywania czytelnika. Nie można jej tak po prostu przeczytać, zapomnieć. To książka zmieniająca życie, książka kształtująca światopogląd i gust. Opowiada o wymienionych wyżej twórcach, określonych wspólnym mianem Poetów Wyklętych. O sześciu nieprzeciętnych osobach. Książkę otwiera słowo wstępne autorstwa Jana Brudnickiego, tłumaczące pokrótce nazwę dzieła i charakter Poetów Wyklętych. Napisane genialnie, choć z użyciem języka odpowiednio naukowego. Następnie w kolejności: esej Stanisława Stanucha o twórczości Andrzeja Bursy i kilka wierszy tegoż poety. Krótko opisana biografia, bardziej szczegółowo styl pisania i charakterystyka Bursy, na podstawie źródeł i opinii, swoich, czyiś. Napisane lekko i ciekawie, głęboko. Ten pierwszy rozdział zrobił na mnie naprawdę wielkie wrażenie: Stanuch bardzo dokładnie przeanalizował wiersze Bursy, i wyciągnął z nich właściwie cały charakter autora. Genialne. Potem Marek Hłaski, opisany przez Stanisława Stabro, plus jedno jego opowiadanie. Również głębokie, zrozumienie i dokładne poznanie tego tekstu wymaga nie lada wysiłku umysłowego. prawie nie sposób przeczytać dwóch rozdziałów na raz, trzeba ,,smakować" je po kolei. Mistrzostwo w dogłębnym badaniu uczuć i poglądów autora. Poezją Haliny Poświatowskiej zajął się znany Jan Marx. Większość tekstu poświęcił on chorobie poetki. Przedmowa jest wyjątkowo długa, jak to u Marxa, i celna. Zaimponowało mi jego zrozumienie uczuć, towarzyszących poetce przy pisaniu, zwłaszcza ostatni podrozdział wymagał od niego dużej dozy empatii. Poezją Edwarda Stachury zajął się Ziemowit Fedecki- i, jak sam tłumaczył, podszedł do swojej przedmowy bardzo emocjonalnie. jednocześnie zachwyca się poezją Steda (nie dziwię się, sama go uwielbiam) i denerwuje go moda na tą poezję, która, jego zdaniem, źle skierowana i nie powierzchowna, wpędziła wrażliwego poetę do grobu. Przedmowa Fedeckiego, choć najkrótsza, jest chyba najlepsza. Poezją Ryszarda Milczewskiego zajął się również Jan Brudnicki. Jego przedmowa jest dobra, ale raczej sucha. Jak dla mnie- a muszę wziąć pod uwagę, że poezja Ryszarda Milczewskiego jest mi emocjonalnie odległa, nic więc dziwnego, ze nie dostrzegam w świetnej może przedmowie tego najważniejszego. Za to Rafała Wojaczka lubię nad wyraz, więc i jego analiza dokonana przez Edwarda Kolbusa zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Dokładna, bezwzględna, emocjonalna- to ją najlepiej określa. Mo i ostatnie Posłowie- prawdziwa perełka, wspaniałe, chwytające za serce, napisane przez Jana Marxa, jak już pisałam, mistrza w swoim fachu. Jest chyba najlepsza częścią książki. Ogólnie ,,Kaskaderzy literatury" to dzieło genialne, książka, którą można czytać bez końca i bez końca się zachwycać, bez końca snuć refleksje. Niezwykła.