Czy wiesz jak to jest kochać kogoś nad wszystko na świecie? To miłość, która sprawia, że dwie dusze stają się jednością. Czy wiesz jak to jest kochać kogoś miłością aż po grób? Christopher Harte wie. Darzył Emily właśnie takim silnym uczuciem, a mimo to jest oskarżony o morderstwo ukochanej - dziewczyny, którą znał od dziecka.
Goldowie i Harte’owie mieszkali w sąsiednich domach, znali się od dawna, razem wychowywali dzieci – byli jak jedna rodzina. Emily i Chris znali się od jej narodzin. Kochali się, byli jak brat z siostrą. Wszystko robili razem. Wkrótce połączyło ich coś więcej niż rodzinna miłość. Wszyscy oczekiwali, że prędzej czy później to nadejdzie. Rodzice pokładali w dwojgu młodych ludzi wiele innych nadziei. Dziewczyna była perfekcjonistką. Starała się zadowolić rodziców, a przynajmniej tak czułam, czytając tę książkę. Dlaczego, mając z pozoru idealne życie, dziewczyna chciała się zabić? A może to nie było samobójstwo? Tylko dwie osoby wiedziały, co wydarzyła się tamtego dnia na karuzeli. Jedna nie żyje. Druga cierpi po ogromnej stracie. Czy prawda wyjdzie na jaw?
„Karuzela uczuć” to kolejna przeczytana przeze mnie książka Jodi Picoult. Musimy zmierzyć się z kolejnym trudnym tematem. Tym razem jest to kontakt młodych ludzi z rodzicami. Myślę, że można to uznać jako radę dla nastolatków, aby nie bali się rozmawiać otwarcie z mamą czy tatą oraz radę dla rodziców, aby znajdowali czas dla swoich pociech i przede wszystkim słuchali.
Język powieści jest dosyć prosty, zrozumiały, charakterystyczny dla książek Picoult. Przedstawione sytuacje są pełne realizmu. To naprawdę niesamowite, że autorka potrafi wykreować coś takiego. Bohaterowie są jak Ty czy ja, dzięki czemu zdaję sobie sprawę, że takie rzeczy się zdarzają. Naprawdę ujął mnie za serce realizm „Karuzeli uczuć”.
Kolejna rzecz, która bardzo mi się podobała to rozważania Jordana na temat prawdy. Wraz z czytaniem powieści mamy możliwość przemyślenia, czym jest prawda. Zarówno w kontekście książki jak i własnego życia.
„Nie ma jednej prawdy. Istnieje tylko to, co postrzegamy jako prawdę.”*
Nie jest mi obojętny psychologiczny aspekt tej książki. Obserwujemy jak różne czynniki mają wpływ na psychikę bohaterów, jak zmieniają się ich emocje. W rozprawie sądowej mamy doczynienia ze specjalistami próbującymi wyjaśnić, dlaczego Emily to zrobiła. Szczególnie zainteresowała mnie pani Vernon od terapii za pomocą sztuki. Zaciekawiło mnie to do tego stopnia, że zaczęłam zagłębiać się w temat, ale nie o tym tu mowa.
Następny atut to przeprowadzona po mistrzowsku rozprawa sądowa. O ile odstraszają mnie książki, w których trafiam na salę sądową, o tyle ta jest inna. Z niemalże fascynacją śledzę zmagania prokuratora i obrońcy, czasami sama nie wiem, po czyjej jestem stronie, komu wierzę. Z niecierpliwością czekam na finał, a gdy już się doczekam, boję się jej wyniku. Boję się o los bohatera, jest mi go żal. W końcu czytam kilka ostatnich zdań rozprawy i… czuję spływające po policzkach łzy. „Karuzela uczuć” to kolejna z książek Picoult, która wywołała u mnie emocje tego stopnia. Właśnie takie książki lubię – wywołujące u mnie emocje.
Podsumowując – „Karuzela uczuć” to powieść obyczajowa z nutą dramatu psychologicznego, poruszająca trudny temat, ukazująca potęgę uczuć, skłaniająca do pewnych przemyśleń.
Polecam fanom Jodi Picoult, tym, którzy zaczynają przygodę z jej książkami oraz przypadkowym czytelnikom. Naprawdę warto.
* cytat pochodzi z "Karuzeli uczuć"