Rola modelki jest jasno określona od samego początku. Modelka nie będzie nigdy divą, bo ma za zadanie jak najlepiej sprawdzić się bezbłędnie w roli wieszaka. Tak właśnie ! wieszaka, manekina prezentującego markową odzież. A dziewczyny tak są wybierane przez projektantów, żeby pasowały nie tylko gabarytowo do prezentowanych ciuchów, ale odpowiadały pewnym kryteriom, które panują w danym czasie lub wizerunkowi, który sobie projektant wymyśli. W domyśle mają prezentować odzież i markę, a nie stawać przed nią, czyli nie mogą przyćmić samego modelu. Modelka winna być niewidoczna - to chyba powiedział Lagerfeld, choć w tej chwili nie daję za to głowy. I skoro laik, taki jak ja, który mało interesuje się modą zna pewne zasady, to dziwi mnie postawa Rebecci, która urażona podkreśla, że przeżycia modelek nie są dla nikogo ważne. Ciekawe, po ilu latach to zrozumiała. Gdy już minął czas fascynacji jej osobą? Gdy poruszając się po świecie bogaczy nikt nie troszczył się o jej uczucia? Na pewno od początku nie były ważne dla pracodawcy - domów mody, które zapraszały ją do współpracy, jak i pośredników, czyli agencji, które myślą o zyskach i image własnej firmy.
Wydaje mi się, ze szczególnie ważną cechą jest u modelek, by oprócz urody posiadać umiejętność szybkiego uczenia się i korzystania z napotkanych okazji, by np. stworzyć jakiś własny biznes na potem. Sam modeling to praca na chwile albo raczej hobby, dające satysfakcję, ale zmuszające już na początku do rozglądania się i budowania przyszłości. Nie każdy stworzy sobie idealny plan i niewielu zostanie zostanie w branży, ale mając kontakty, podróżując łatwiej jest znaleźć kolejny punkt kariery.
Książka jest mierna. To jak została napisana określiłabym mianem niechlujstwa. Po łebkach opisane życie, które miałoby czytelnika wzruszyć? I nie wiem czy modelce chodziło, żeby użalać się nad nią, czy żeby w ogóle mieć wyobrażenie tego, co się dzieje za kulisami mody. Jednak ta pozycja nie przekonuje mnie do niczego. W jednym akapicie jest napisane, że Rebecca została zgwałcona, a w drugim, że ktoś z lokalu, w którym pracowała wydał jej się na tyle miły i czule ją dotykał, że się z nim przespała. Sprzeczność. Dalej, jeździ z obcymi ludźmi po rożnych krajach, nawet szybko trafia do Francji i mimo przeżycia wcześniejszej traumy, po prostu ufa mało znanym mężczyznom. Rozumiem, że w krajach afrykańskich żyje się inaczej, że dzieci wychowywane są w zupełnie inny sposób niż w Europie, ale nasza bohaterka wcale nie żyła jak koczownik na pustyni, bo wychowywała się w warunkach podobnych do tych na naszym terenie w niezamożnej rodzinie.
Nie ma tu nic, co można by odnieść do naprawdę trudnej drogi innej gwiazdy wybiegów - Waris Dirie. A miałam nadzieje na konfrontację obu życiorysów i przekonania się, czy każda Afroamerykanka na Zachodzie przechodzi podobną drogę do pracy na wybiegu. Niestety, "Czarna gwiazda" nie udzieliła mi zbyt wielu odpowiedzi. Nie ma w tej publikacji przede wszystkim głębi opisywanych przeżyć, dlatego cudze doświadczenia wydają się być mało istotne. Nawet specjalnie nie chce się wierzyć, żeby Rebecca przeżywała jakieś trudne chwile, a to za sprawą właśnie tak błahego traktowania opisów ważnych momentów w życiu.
Jedyny plus jaki widzę przy jej lekturze, to że bardzo szybko się ją czyta. Jeśli masz godzinkę i żadnej innej książki pod ręką to.. Twój wybór. Jest też dobrą pozycją, żeby przekonać się, jak nie pisać relacji ze swojego/cudzego życia, bo mało kogo zainteresują.