Dość długo czekałam na kolejną część sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Nie było jej w żadnej bibliotece, a jakoś nie po drodze było jej na moją półkę również w żaden inny sposób. W końcu jednak się doczekałam i „Kamieniarz” nie musiał długo czekać na swoją kolej. Wzięłam się za czytanie niemalże od razu, spragniona jakiegokolwiek kryminału.
Akcja kolejnej części sagi kryminalnej Camilli cały czas toczy się we Fjällbace. W pewien październikowy poranek rybak Frans Bengtsson wyławia z morza zwłoki siedmioletniej dziewczynki. Patrik Hedström po dotarciu na miejsce od razu rozpoznaje dziecko – jest to córka przyjaciółki Eriki. Na początku śmierć Sary wydaje się zwykłym wypadkiem, sekcja zwłok jednak wykazuje w płucach i żołądku dziewczynki słoną wodę z dodatkiem mydła. Wygląda na to, że ktoś utopił dziecko w wannie i wrzucił do morza. Kto mógł zamordować Sarę i dlaczego, czym zawiniła mała? Patrik zrobi wszystko, aby odpowiedzieć na to pytanie – śmierć dziewczynki dotknęła go osobiście, sam bowiem od niedawna ma córkę.
Camilla Läckberg odnosi sukcesy nie tylko w Szwecji, ale praktycznie na całym świecie, dzięki swoim powieściom – i słusznie, bo na to zasłużyła. Nie bez powodu jest nazywana królową skandynawskiego kryminału. Powiem szczerze, że i ja dałam się porwać jej książkom. Nie od dziś jestem wielkim fanem kryminałów, tych wywodzących się spod pióra skandynawskich pisarzy może trochę krócej, co nie zmienia faktu, że je uwielbiam i nie żałuję, że jakiś czas temu postanowiłam sięgnąć po tę sagę. Od niemalże pierwszej części stała się ona jedną z moich ulubionych.
Podoba mi się w powieściach Läckberg to, że nie są to stuprocentowe kryminały, ale również powieści obyczajowe, opowiadające o ich bohaterach, śledzące ich perypetie, problemy i małe szczęścia. Saga Camilli doskonale przedstawia życie na szwedzkiej prowincji. Mamy tu więc nie tylko zagadkę kryminalną do rozwiązania, zresztą dość zawiłą i nieprzewidywalną, ale również kolejne losy Eriki i Patrika oraz ich bliskich. Sam wątek kryminalny jest skonstruowany tak, jak lubię – autorka powoli, w odpowiednim tempie stopniuje napięcie, ujawnia kolejne sekrety, ale niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć praktycznie do ostatniej strony. Pisarkę lubię też za to, że potrafi samym zakończeniem zachęcić nas do kolejnego tomu swojej sagi. „Kamieniarz” bowiem kończy się tak, że nie sposób nie sięgnąć po następny tom, „Ofiara losu”.
Tutaj dodatkowo mamy równolegle opowiadaną historię sprzed kilkudziesięciu lat – każdy kolejny rozdział zaczyna się narracją, która oddaje nam wydarzenia najpierw z lat dwudziestych, później pięćdziesiątych ubiegłego wieku. To właśnie dzięki tym wydarzeniom doszło do tego, do czego doszło – jednak bezpośredni związek z teraźniejszymi wydarzeniami i tak poznamy na samym końcu. Choć początkowo nie wszystko jest dla nas jasne, wszystko robi się coraz wyraźniejsze wraz z kolejnymi rozdziałam powieści. Kolejne losy Agnes i Andersa są równie intrygujące, co sama zagadka śmierci Sary – śledziłam je z takim samym, jeśli nie nawet większym zainteresowaniem.
Jeśli jeszcze nie znacie powieści skandynawskiej autorki, jak najbardziej zachęcam do ich poznania. Zachęcam również do tego, aby książki Camilli czytać po kolei – chociaż wątek kryminalny w każdej z nich jest niezależny i niezwiązany z poprzednimi, to jednak losy bohaterów już nie – te już są ze sobą powiązane. Pisarka jednak jak najbardziej zasłużyła sobie na swój sukces, a fanów kryminałów z pewnością nie muszę do niej zachęcać. Ja nie mogę doczekać się tego, aż w moje ręce wpadnie kolejna część.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/01/kamieniarz.html]