Od pewnego czasu skrupulatnie poszukuję nowości; książek, o których do tej pory nie słyszałam, które cieszą się różnorakimi opiniami - niekoniecznie tylko pozytywnymi - i którymi mogłabym zainteresować się również ja. Staram się nie zamykać na jeden gatunek tak, jak robiłam to jeszcze przed kilkoma laty, kiedy istniały dla mnie tylko kolejne twory o wampirach. Jednocześnie jednak zastanawiam się, dlaczego w zasadzie to sobie robię? Dlaczego wciąż katuję się książkami, które już po samym opisie sugerują, że zabawa będzie co najmniej średnia? Czy moje podejrzenia okazały się słuszne? Jak spędziłam czas? Jestem marudą czy po prostu dojrzewam do roli zaprawionego w boju czytelnika? Przekonajmy się! Dziś zapraszam Was na recenzję powieści Magdaleny Stachery ,,Bez zobowiązań, którą otrzymałam od Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl (PS. Serdecznie polecam portal, jeżeli - tak samo jak ja - szukacie najświeższych nowości z książkowego rynku).
Nie będę owijać w bawełnę - już kilka pierwszych stron sprawiło, że moja fascynacja tą historią została skutecznie ugaszona. O ile pod względem językowym nie mogłabym się w żaden sposób do kogokolwiek przyczepić - ciekawie skonstruowana narracja, dużo dialogów, brak rażących w oczy błędów stylistycznych - o tyle cała reszta była niczym równia pochyła.
Od samego początku podejmowałam próby postawienia się na miejscu głównej bohaterki. Średnio satysfakcjonujące życie zawodowe, jeszcze mniej szczęśliwa codzienność rodzinna - mąż wpatrzony w ekran komputera, córka wchodząca w fazę pierwszego poważnego buntu, nieustannie roszcząca sobie prawo do pretensji matka. To wszystko niewątpliwie znacząco wpłynęło na to, jak Katarzyna postrzegała nie tylko swoje życie, ale również i samą siebie. Rutyna, jaka wkrada się do związków, bywa zabójcza, dlatego nie winiłam naszej bohaterki za to, że postanowiła urozmaicić sobie czas. Chociaż w społeczeństwie kwestia zdrady jest mocno kontrowersyjna, to jednak wiedziałam, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby ona zdecydowała się na skok w bok. Nie od dziś wiadomo, że zdradzający mężczyzna teoretycznie zasługuje na potępienie, jednak w praktyce istnieje cała lista wymówek, którymi można go usprawiedliwić; w przypadku kobiet pozwalających sobie na tego typu ,,szaleństwo'' ocena jest dużo surowsza, zaś łatka dziwki zostaje przypisana bardzo szybko i nieodwracalnie. Nie twierdzę, że zdrada to rozwiązanie problemów, ale jednocześnie jestem w stanie zrozumieć jej powody - szczególnie w historii naszej bohaterki.
Nie do końca rozumiałam motywy, jakimi kierowała się przy wyborze mężczyzn, z którymi wdawała się w mniej lub bardziej poważne relacje. Zdecydowanie najbardziej bolało mnie poświęcenie tak ogromnej ilości czasu pierwszemu z kochanków, który - na nieszczęście czytelnika - zachowywał się jak wielkie, rozkapryszone dziecko, na które główna bohaterka z przyczyn znanych jedynie sobie straciła sporo czasu. Jeżeli miałabym za coś pochwalić autorkę pod kątem kreowania bohaterów, to niewątpliwie byłaby to skrupulatność, z jaką nadawała im cechy irytujące, a może wręcz zniechęcające do dalszego czytania i zapoznawania się z ich losami.
Książka - według mnie - jest po prostu o niczym. Wiele scen było zwyczajnie zbędnych i jawiły się w moich oczach jako zwyczajny zapychacz czasu i objętości. Nienawidzę tego zabiegu. Wolę dostać książkę krótszą, ale taką, która niesie ze sobą jakieś przesłanie; głębszą myśl, nawet jeżeli jest zwyczajną obyczajówką. I chociaż motyw kobiety szukającej swojego miejsca w dotychczas poukładanym, pozornie idealnym świecie jest czymś naprawdę intrygującym, o tyle sposób przedstawienia tego w powieści pozostawia wiele do życzenia. Rozwleczone sytuacje, wiele niepotrzebnych wątków i wstawek i usilna próba pokazania, jak silną, niezależną i fantastyczną babeczką jest Katarzyna. W pewnym momencie zwyczajnie przestałam jej współczuć, bo nie byłam w stanie znieść jej dylematów, głupich intryg i zachowań, które nijak pasowały do kobiety w jej wieku.
Jeżeli lubicie spędzać czas nad stronami prowadzącymi donikąd, to niewątpliwie powieść Magdaleny Stachery jest jak najbardziej dla Was. Jeżeli jednak preferujcie wartką akcję i mniejszą ilość irytujących bohaterów - nie polecam.