"Sztuką jest kierować okręt
przez oceanu otchłanie ...
Sztuką - jazda na rydwanie ...
Sztuką jest też miłowanie ..."
To powieść, którą trudno przyporządkować do jednego określonego gatunku - choć z opisu rysuje się jako historyczna. Tło II wojny światowej, a potem komunizmu, miesza się bowiem z wątkami erotycznymi, podróżami bohatera po całym świecie, a gdzieniegdzie również wkrada się intryga i kryminał. Taka wielogłosowość sprawia, że każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie. Trudno napisać coś więcej, żeby niczego nie zdradzić. Mnie osobiście najprzyjemniej czytało się te bardziej mroczne wątki.
Autor bardzo dba o oddanie historycznych realiów, rozróżnia wyraźnie wydarzenia prawdziwe i fikcyjne, podaje daty, miejsca czy nazwiska. Ta książka to swoista podróż przez świat dotknięty wojną, a później przez Polskę komunistyczną, ze wszystkimi blaskami i cieniami. Na jej kartach udajemy się także do Egiptu czy USA.
Sceny erotyczne, których w "Jeździe na rydwanie" nie brakuje, są napisane momentami dosadnie i dosłownie, czyta się je jednak zadziwiająco lekko - choć momentami jest ich przesyt. Hardy używa plastycznego języka, różnicuje dialogi i sposób wypowiadania poszczególnych postaci, zachowuje ich odrębność statusową, narodową czy wiekową. Na uwagę zasługuje wachlarz postaci kobiecych pojawiających się na drodze Roberta - każda z nich to swoiste indywiduum, przedstawicielka swojej klasy i epoki.
Czytelnik towarzyszy głównemu bohaterowi przez kilkadziesiąt lat jego życia - od nastolatka wkraczającego w brutalną wojenną rzeczywistość, aż do dojrzałego mężczyzny próbującego odnaleźć samego siebie. Odbiorca wraz z nim obserwuje zmieniającą się rzeczywistość, przeżywa pierwsze miłości, rozterki, radości i rozczarowania, wkracza w nowe role. Przyznam, że momentami utożsamiałam się z Robertem, rozumiałam niektóre jego decyzje i działania podjęte pod wpływem - przykładowo - trudnego dzieciństwa. Hardy przedstawił jego sylwetkę ze wszystkimi szczegółami, dzięki czemu staje się on bohaterem z krwi i kości - dosłownie i w przenośni.
Moim zdaniem "Jazda na rydwanie" ma ogromny potencjał serialowy - mnogość wątków, bohaterów i wytworzony klimat świetnie przełożyłyby się na tego typu adaptację. A piszę to jako osoba, która za wątkami historycznymi nie przepada. Może kiedyś się takiej adaptacji doczekam, wszak obecnie trwa moda na seriale historyczne, a ich poziom z roku na rok wzrasta :)