Ksiądz Jan Kaczkowski całe życie miał pod górkę. Poświęcił swoje życie służbie Bogu oraz osobom chorym i umierającym. Poszedł tam, dokąd nikt nie chciał chodzić. Niedowidzący, kulawy tak był postrzegany zarówno przez swoich zwierzchników jak i innych ludzi. Nigdzie go nie zapraszano. Uparcie wychodził przed szereg. Był bezpośredni, co myślał, to mówił i nie owijał w bawełnę. Jego kazania przyciągały rzesze ludzi. Nikt się nie nudził, nie wiercił, nie ziewał, nie chrząkał. Ośmieszał szkołę. Zbyt często się uśmiechał i zbyt często żartował. Nie wszystkim się to podobało. Był kapelanem. W szpitalnych salach nie był dziwadłem, ale właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. W zawodówce uczył religii. Uczniowie przy nim czuli się lepsi i ważni. Miał szacun. Założył domowe hospicjum, później zbierał środki na budowę prawdziwego hospicjum. Wręcz żebrał. Wreszcie się udało. Ludzie do Jana lgnęli. Diagnoza Glejak nie pozostawiła złudzeń. Do tej pory Jan pomagał chorym i umierającym, a teraz sam będzie potrzebował pomocy. O czym myślą ludzie, którzy wiedzą, że niedługo umrą?
Teraz wyobraźcie sobie, że Jan na swojej drodze spotyka recydywistę, ćpuna, złodzieja, człowieka młodego i wykolejonego. Patryk Galewski, bo o nim mowa trafia do puckiego Hospicjum, żeby odrobić 360 godzin prac społecznych.
"Wiesz, zajmuję się ludźmi, którzy daliby wszystko, żeby być w twojej sytuacji. Bo oni mają przed sobą dni, najwyżej miesiące życia. A ty masz lata. Długie lata. I ty możesz decydować, co z tym życiem zrobić. Masz czas."
Według Patryka ksiądz Jan był dziwny. Jak dla niego był kosmitą -takie było pierwsze wrażenie chłopaka. Patryk był świadkiem, jak odchodzą ludzie. Chłopak przeszedł metamorfozę. Zaskarbił sobie sympatię personelu, pacjentów jak i samego księdza. Z czasem Jan stał się coraz słabszy. Patryk spędzał z nim sporo czasu. Dzięki księdzu dostał przepustkę do życia. Jan pisze książki, udziela wywiadów, pomimo swojej choroby żyje na maxa. Dobry humor go nie opuszcza.
"Dobro czyń, zła unikaj i żyj na pełnej petardzie!"
Autor pokazał historię przyjaźni dwóch różnych ludzi z dwóch różnych światów księdza Jana Kaczkowskiego, niekonwencjonalnego duchowego i Patryka Galewskiego, recydywisty obecnie szefa kuchni. Ksiądz Jan jako jedyny zobaczył w Patryku człowieka i dał mu szansę. Mało tego pokierował jego edukacją. Patryk wyszedł na prostą i stał się kimś. Wszystko, co mu się w życiu udało osiągnąć, zawdzięcza księdzu Janowi Kaczkowskiemu. Czytając tę książkę, płakałam i śmiałam się i tak na przemian.
I co Człowieku ponarzekałeś już sobie dzisiaj na swój nędzny los? Bo co to za życie jak teściowa wciąż żyje? Zupa znowu okazała się za słona, dzieciaki wiecznie marudzą, internet nie działa, jutro znowu trzeba wstać do roboty, a w lodówce nawet nie ma zimnego piwa. Mam dla Ciebie propozycję sięgnij po książkę Johnny... Nie czytasz książek? Nic straconego. Proponuje odwiedzić najbliższe hospicjum, a uwierz mi, że Twoje dotychczasowe problemy okażą się błahostką, jak spojrzysz śmierci w oczy.
Rzadko mi się zdarza pisać recenzję jednej książki przez kilka dni. Po przeczytaniu książki Johnny... chwilę trwało, zanim się pozbierałam i chwyciłam kolejną książkę. Wiara, nadzieja, miłość i trudne czasy, w których, żeby nie odstawać od pozostałych, trzeba być takim samym to tylko niektóre z przesłanek, jakie niesie ta powieść. Autor umiejętnie wprowadził do fabuły zarówno zabawne jak i smutne sytuacje. Cięty język to dodatkowy atut.
" Nic nie dane jest
Na zawsze
Nawet niebo ponad głową
Ma swój kres
Nic nie dane jest
Na zawsze
Pokochajmy to
Co dzisiaj jest ..." - Marek Torzewski - Nic nie dane jest na zawsze
Za egz.recenzencki dziękuję Wydawnictwu Agora.