Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która mnie oczarowała swoim klimatem. Książki niesamowicie wciągającej w swoje mroczne tajemnice.
Pomorskie lasy, pośród których są małe wioski, kryją w sobie mroczne słowiańskie tajemnice. Przy jeziorze mieszka Szeptuna - stara baba uważana za dziwadło. Młode dziewczęta gubią się w znanym przez siebie lesie. Później okazuje się, że są w ciąży, jednak niczego nie pamiętają. Pewien mężczyzna traci rozum po wyjściu z lasu. Dopiero na nogi stawia go Szeptuna. Wędkarz zostaje prawie zaatakowany przez kobietę ptaka, a może i rusałkę. W końcu jeden z lokalnych meneli zostaje odarty ze skóry, na której pojawiają się dziwne napisy. Do tego wszystkiego dodajmy święte kamienie, starosłowiańskie wierzenia i rytualne obrzędy w najważniejsze dni rodzimowierców. Policja, która zajmuje się paranormalnymi zjawiskami w okolicy ma bardzo dziwne sprawy do wyjaśnienia. Tutaj wszystko może być prawdziwe lub nie.
Powieść ta należy do powieści nieoczywistych, nietuzinkowych. Jeżeli myślicie, że słowiańskie demony będą z tej książki wręcz uciekać to jesteście w błędzie. Słowiańskość jest tutaj ukryta w postaci Szeptuny, lasów, jezior. To zapomniane wierzenia, które wychodzą z człowieka, gdy już nie może czegoś w racjonalny sposób przedstawić. Nie spodziewałam się kryminalnego wątku, który był ciekawie przedstawiony. Nie sądziłam, że Autor w tej książce przedstawi społeczne problemy, które trapią małe wioski. Bardzo klimatycznie przedstawione miejsce akcji. Moja wyobraźnia szalała. Czułam zapach lasu, wilgoć oplatającą moje stopy, gdy wkraczałam między paprocie. Moje zmysły szalały, zostały wystawione na próbę, bo ktoś mógł za mną iść i mnie dopaść. Czasem czułam napięcie. Co do bohaterów powieści. Cała społeczność lokalnych wiosek przedstawiona jako proste społeczeństwo, które obcuje z naturą. To prości ludzie wierzący w Boga oraz dopuszczający do siebie myśl, że niegdyś wierzono w słowiańskich bogów. Mamy tutaj również wiejskich meneli, którzy nieraz sprawili, że mocno się zaśmiałam. Niektóre anegdotki były przednie. Wreszcie mamy bardzo ciekawą postać Marcjanny (córka Hiacynty, która była córką Szeptuny), która żyje zgodnie z naturą i wierzy, że przywróci do życia swoją matkę. Czasem ta młoda dziewczyna była bardzo niepokojąca. Finał książki - niespodziewany. Byłam bardzo zszokowana.
Czy polecam? Mnie osobiście jest mało tej historii. Mogłabym ją jeszcze raz przeczytać lub przeczytać coś podobnego. Lubię nieoczywiste książki. Lubię doszukiwać się folkloru. Tutaj dało się wyczuć, że magia i starodawne wierzenia mogą przyczynić się do zaburzenia realizmu myślenia. Odbiór tej powieści zależy tylko od Ciebie Czytelniku. W tych pomorskich lasach przy jeziorze Szeptuny może dojść do wszystkiego. Jeśli Wy również lubicie takie baśniowe powieści to czytajcie "Jezioro Szeptuny" śmiało.