Kiedy sięgałam po pierwszy tom „Kronik Świata Wynurzonego”, wiedziałam tylko, że autorka pochodzi z Włoch, a cykl należy do gatunku fantasy. Dziś, po lekturze „Nihal z Krainy Wiatru”, moja wiedza zarówno o autorce, jak i o jej dorobku literackim, wzrosła o kilka szczegółów. Przyczyną była nie chęć, czy konieczność napisania recenzji, ale szczere zainteresowanie autorką, której książka podziałała na moją wyobraźnię. Jednego jestem pewna. Debiutująca „Kronikami Świata Wynurzonego” pisarka obudziła we mnie uśpiony od jakiegoś czasu głód na lektury fantasy. Mam nadzieję, że kolejne tomy tej serii jeszcze bardziej zaostrzą mój apetyt, bo w dorobku autorki znajdują się kolejne serie o Świecie Wynurzonym, które głośno wzywają mnie do wyciągnięcia po nie rąk. Zapowiada się więc, że będzie co czytać, i że będzie to jedna z ciekawszych przygód z literaturą, możliwa dzięki Wydawnictwu Videograf.
Pod warunkiem, że Licia Troisi w dalszych historiach Wynurzonego Świata nie straci na świeżości. I nic to, że książka jest przeznaczona głównie dla młodzieży. Widocznie jestem młoda, bo na mnie lektura działa.
„Nihal z Krainy Wiatru”, jest pierwszą częścią wspomnianego cyklu „Kroniki Świata Wynurzonego”. Tytułowa Nihal, to półelf, chłopczyca marząca o tym, by zostać wojownikiem, pierwszą kobietą – jeźdźcem smoka. Na drodze ku szczęściu stanie jej wiele przeszkód, łącznie z największą, jaką będzie jej własna psychika. Dlaczego? Przekonajcie się sami.
Luca Troisi i jej powieść gwarantują, że nie będziecie się nudzić czytając historię dziewczyny, która z beztroskiej i sympatycznej dziewczynki, pod wpływem okoliczności i trudnego wojennego czasu staje się żądną zemsty i nienawidzącą wszystkich wkoło kobietą. Pragnienie odwetu, prześladująca dziewczynę przeszłość, wspomnienia o utraconym szczęściu i bajkowe stworzenia, to tylko niektóre z rzeczy, które odkrywać będziecie w Świecie Wynurzonym. Odkryjecie w nim mnóstwo magii i piękna, które sprawi, że nie tylko przeniesiecie się w nierealny, baśniowy świat, ale staniecie się jego częścią, przechadzając się z bohaterami „Nihal z Krainy Wiatru” po malowniczych lasach, zrujnowanych miastach, uczestnicząc w zabawach dzieciaków, czy pojedynkach wrogich armii. Tak, Troisi zdecydowanie potrafi zaczarować czytelnika i zadziałać na jego wyobraźnię. Nawet, jeśli jest to czytelnik dorosły, który dawno już nie wierzy w elfy, wróżki, czy Mikołaja. Tu, na chwilę zmieni zdanie, przypominając sobie czasy dzieciństwa i wiary w to, co niemożliwe. Tu, przypomni sobie pierwsze wzruszenia, pierwsze drżenia serca i pierwszą miłość. Dylematy i rozterki osoby marzącej o wielkim uczuciu, opisane z perspektywy nastolatki. Będzie trochę sentymentalnie, trochę z przymrużeniem oka, naiwnie i niewinnie.
Niech nie zwiedzie was jednak ten opis, bo w głównej mierze jest to książka, która odziera z owej niewinności, choć jej przesłanie jest pozytywne. „Nihal z Krainy Wiatru” udowodni, że prawdziwą wartością jest siła przyjaźni, miłość, oddanie i poświęcenie. Wartości, za które warto walczyć, wbrew wszystkim i wszystkiemu. A jeśli po drodze dopada zwątpienie i zniechęcenie, to jest to tylko kolejna przeszkoda, którą można pokonać dzięki determinacji, samozaparciu i gotowości do poświęceń w imię tego, co się kocha i w co się wierzy.
Ta książka, to nie tylko świetna fabuła, to również przypomnienie o uniwersalnych wartościach, o których często zapominamy w pogoni za… No właśnie. W pogoni za czym? Być może dlatego warto, by po książkę sięgnął nie tylko młody czytelnik, ale i nieco starszy, który zapomniał już, jak to było, gdy był cielęciem.