Poznajemy dwie historie - babci i wnuczki. Choć kobiety dzieli pół wieku, obie są bardzo do siebie podobne. I bynajmniej nie chodzi tu o wygląd, urodę, a o to, że obie czekają, tęsknią. Mąż babci poszedł na wojnę, z której nie wrócił, jednak ona nadal na niego czeka. Z kolei młodsza z kobiet czeka na narzeczonego, który w celu zarobkowym wyjechał do Ameryki. W tym miejscu lektura skłania nas do zastanowienia się nad związkami na odległość. Czy w nie wierzycie? Czy mają rację bytu? Widzimy, że mimo upływu lat, nic się nie zmieniło. Ludzie tak samo kochają i tęsknią. To wartości uniwersalne, a obie historie wydają się być autentyczne.
"Staram się nie myśleć, co by było gdyby, bo to niczego nie zmieni. Lepiej przeznaczyć czas na robienie dobrych rzeczy, niż na rozpamiętywanie i rozliczanie tych złych. Lepiej planować przyszłość, niż zastanawiać się, jak mogłaby wyglądać teraźniejszość, gdyby ktoś kiedyś podjął inne decyzje."
Jestem zaskoczona tematyką, jakiej podjęła się w swojej powieści Magdalena Witkiewicz. Wojna to niełatwy temat, ale i trudno jest nam ją zrozumieć, zaakceptować wszystko to, co odbiera. Strach, strata, śmierć, ból, poniżenie, głód, tułaczka - nie ma wytłumaczenia dla zła. Uważam, że autorka doskonale poradziła sobie z przedstawieniem wojennych czasów i realiów Grudziądza. Zachowała wszystkie istotne szczegóły tego miasta. Obserwujemy również wpływ wojny na psychikę człowieka.
"Życie odciska na człowieku jeszcze większe piętno niż czas na kruchej porcelanie. Każdego dnia trzeba dbać o drugiego, szczególnie bliskiego ci człowieka. Gdy go zranisz, to jego duszę pewnie da się posklejać, ale rysy, czasem bardzo głębokie, pozostaną na zawsze."
Niezwykle spodobały mi się piękne wzruszające przepełnione bólem i tęsknotą listy pisane przez jednego z bohaterów. Czasy się zmieniły i z kolei drugi bohater pisze maile. Tylko technologicznie się różnimy, a wszystko inne wydaje się takie samo.
Interesujące okazało się pojęcie psychologii transgeneracyjnej. Przyznam, że wcześniej nie słyszałam o tym zagadnieniu. Zakłada on, że na człowieka wpływają losy jego przodków do kilku pokoleń wstecz. Pewnie po części tak jest, ale ja uważam, że to wzorce zachowań determinują nasze życiowe wybory. Może i popełniamy czasem te same błędy, ale to my sami kreujemy swoją rzeczywistość.
"Czasami w życiu trzeba dokonywać wyborów. Nie jest problemem wybrać pomiędzy dobrem i złem. Największą trudnością jest wybrać między dobrem a dobrem. I to w taki sposób, by nikogo nie skrzywdzić."
Książka zawiera mnóstwo zaskakujących sytuacji, wydarzeń, wątków. Emocji, refleksji i przemyśleń nie brakuje. Jednym z nich jest to, żebyśmy nie marnowali czasu, jaki otrzymaliśmy od losu. Należy żyć pełnią życia. Jednocześnie należy pamiętać o kruchości życia. Stąd też pojawiający się w książce motyw filiżanki.
"Jeszcze się kiedyś spotkamy" to mądra, życiowa, prawdziwa, niezwykle ciepła, pełna uroku i wzruszeń powieść, która w namacalny sposób łączy wojenny czas z teraźniejszością. To książka o dwóch kobietach z różnych epok tęskniących za miłością. To lektura o stracie, obietnicach, złudzeniach, przebaczeniu, trudnych wyborach i rodzinnych tajemnicach.