Zanim umrę recenzja

Szesnastoletnia Tessa choruje na białaczkę, wszystkie terapie zawiodły i dziewczyna wie, że w najbliższym czasie czeka ją śmierć. Dziewczyna całkowicie świadoma wagi swojej choroby i upływającego z każdą chwilą czasu, który jej pozostał postanawia zrobić coś ze swoim życiem W tym celu sporządza listę rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Na liście znajduje się seks, narkotyki i daleka podróż. Tessa zabiera się za odhaczanie kolejnych punktów z listy, zaczynając od seksu, który zaplanowała na rozpoczynający powieść wieczór.


Sama historia jest zwyczajna, jednak ma w sobie pewną dozę magii, która wciąga nas w opisany świat i pozwala na refleksje, bo czy ktoś z Was zastanawiał się co byście chcieli zrobić przed śmiercią? Powieść zmusza do zatrzymania się na chwilę i spojrzenia na życie. Każdy z nas ma plany na przyszłość, marzenia do zrealizowania. Najczęściej zamierzamy je spełnić “kiedyś tam”. Ale co jeśli nie będzie nam to dane?

Chyba pierwszy raz miałam problem z recenzjonowaniem książki, nie dlatego, że opowiada o smutnych i traumatycznych doświadczeniach, a dlatego, że kumuluje w sobie tyle emocji, że nie byłam w stanie wyrazić ich słowem pisanym. Sięgając po książkę przeczuwałam, że będę pod wrażeniem. I się nie zawiodłam. Styl autorki jest prosty i łatwo trafia do czytelnika. Pisarka posiada niezwykłą umiejętność takiego dobierania słów, że w zaledwie kilku zdaniach udaje się jej zawrzeć ogrom emocji towarzyszących bohaterce, co czyni książkę jeszcze bardziej wymowną i poruszającą.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną to po raz kolejny nie podoba mi się polska okładka. Według mnie zagraniczna jest o wiele ładniejsza i bardziej przyciąga wzrok czytelnika.

„Zanim umrę” jest książką, która niesie ze sobą wiele wartości dla czytelników. To lektura, którą warto polecić młodym nie potrafiącym docenić tego, co mają i jakim szczęściem jest zdrowie i życie. Pozycja chwytająca za serce i niewątpliwie godna uwagi.