Od jakiegoś czasu Grupa Publicat wznawia jedne z lepszych powieści Nory Roberts. Ukazują się one w nowej szacie, a także w nowej serii - "Serii Koronkowej".
Seria ta gwarantuje przede wszystkim dobre powieści Roberts, szczególnie te z dreszczykiem. Nie zabraknie ani sensacji, ani grozy i oczywiście miłości!
"Koniec Rzeki" miałam przyjemność czytać po raz pierwszy, ale na pewno kiedyś do niej powrócę. Do książek Roberts się wraca, wcześniej czy później, jednak wraca...
Czteroletnia dziewczynka - Oliwia Tanner słysząc hałas w domu, postanawia sprawdzić co dzieje się na parterze. Tym samym jest świadkiem sceny jak z filmu... Matka, która leży cała we krwi, a także zakrwawiony ojciec trzymające narzędzie zbrodni. Dzięki zeznaniom dziecka i jednego z policjantów, mężczyzna zostaje skazany na 20 lat pozbawienia wolności...
Tym samym dziewczynka trafia pod opiekuńcze ( nadopiekuńcze) skrzydła dziadków. Robią co mogą by dziewczynka, a potem dorastająca kobieta jak najmniej odczuła brak rodziców, a także zapomniała o wydarzeniach sprzed lat. Nie doceniają jednak inteligencji Olivii. Postanawia dowiedzieć się prawdy na własną rękę. Kiedy w jej życiu pojawia się młody dziennikarz, wspomnienia i niebezpieczeństwo powracają...
Miłość. Miłość otacza nas dookoła. Gdzie się nie spojrzymy zobaczymy otaczającą nas miłość. A to spacerującą mamę z dzieckiem w wózku, jej uśmiech na widok swojego maleństwa. A to rodzinę, która miło spędza czas na rozłożonym kocyku, gdzieś na trawniku i otulającym ich cieniu...
Spacer po parku sprzyja też romantycznym spacerom. Nie zabraknie trzymających się za rękę par, przytulających się, czy odważniejszą młodzież całującą się na ławkach. Piękne widoki, których nie brakuje, a to wszystko promieniuje zakochaniem, sympatią i miłością!
Lecz miłość potrafi być nie tylko miła i przyjemna, ale niebezpieczna. Kiedy do miłości dołączy zazdrość, zaborczość robi się niebezpiecznie i mroczno. Wieje już nie lekkim i przyjemnym wiaterkiem, ale zimnym i nieprzyjemnym wiatrem. Zapominamy o przyjemnościach, przyjaźni i miłości. Zaczynamy się bać... Zaborczość i zazdrość potrafi zniszczyć wszelakie uczucie. Najgorsze jest jednak to kiedy do związku dostaje się strach i agresja... nie wspominając już o tragedii i morderstwach, bo i do tego może doprowadzić miłość... Czy można kochać za mocno????
Właśnie w powieści "Koniec Rzeki" Roberts zmusza nas do refleksji na temat zakochania, miłości czy zazdrości i zaborczości... Na nieszczęściach i cudzej krzywdzie ukazuje nam niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą "chora" miłość...
Roberts stworzyła dobrą historię, której akcja dzieje się w Beverly Hills. Znani i lubiani aktorzy, ale jednocześnie ich kroki śledzone są przez czujnych paparazzich. Wydaje się, że życie znanych i bogatych jest łatwe i przyjemne. Nic bardziej mylnego. Wybuchające skandale, afery, wymyślone romanse to chleb powszedni. Szkoda tylko, że dziennikarze z brukowców nigdy nie biorą pod uwagę ludzi i ich uczuć, ale przede wszystkim dzieci, które są niczemu winne prócz tego, że urodziły się znanej gwieździe...
Jednak mnie Roberts ujęła opisami przyrody. Wiem, że Autorka wysoko ceni różne schroniska, Parki Narodowe i inne rezerwaty. Często w jej książkach pojawiają się niezwykle klimatyczne miejsca. Tym razem Roberts zabiera nas do górskiego schroniska gdzieś w pięknym zakątku Kalifornii."Koniec Rzeki" nie należy do miłych i przyjemnych, więc autorka postanowiła nam osłodzić brutalną zbrodnie pięknymi i klimatycznymi widokami, które potrafi opisywać jak mało kto.
"Koniec Rzeki" to powieść, którą warto przeczytać. Przyznaję się jednak, że nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia jak inne powieści Autorki. Roberts potrafi pisać i do tego nie mam najmniejszej wątpliwości. Generalnie nie jest to jej najlepsza powieść, ale nie można też powiedzieć, że jest tą najgorszą. Nie jest! Nie był to stracony czas! Z całą pewnością, kiedyś, powrócę do tej powieści, bo warto!