Często spotykamy się z zarzutami, że polscy pisarze piszą tylko na jedno kopyto, a w kryminałach nie może nas już nic zaskoczyć. Piętno autorstwa Przemysława Piotrowskiego łamie wszelkie stereotypy. To kawał dobrej literatury, który wciska w fotel.
Historię można zakwalifikować do tych brutalnych, zaskakujących i całkiem przewrotnych. Igor Brudny to warszawski glina, bardzo lubię taki typ bohatera, jest twardy, bezczelny, ale pewny swojej wiedzy. Autor sprawił, że czytelnik nie wie, czy Igor jest pozbawiony emocji czy aż od nich buzuje. Mężczyzna próbuje uciec od swojej przeszłości, można powiedzieć, że postawił grubą krechę po tym, co było, zaczął nowe życie w stołecznej policji, ale nie spodziewał się, iż będzie musiał zmierzyć się ze swoimi demonami przeszłości. Igora jednak nie czeka spokojne życie, wkrótce się dowiaduje, że ktoś bliźniaczo do niego podobny jest oskarżony o morderstwo. Zostało mu zaledwie kilka godzin zanim historia obiegnie całą Polskę, a komisarz Brudny musi oczyścić się z zarzutów. Nie czeka więc, wyrusza tam, gdzie zaczął się jego koszmar i czy tego chce czy nie, nadszedł czas na powrót do przeszłości.
Całą historię spowija mrok. Choć opisy nie są aż tak brutalne, jak mógłby na to pozwolić sobie autor, moja wyobraźnia dała się ponieść. Fabuła jest prowadzona wielotorowo, poznajemy bieg historii i z punktu ofiary, jak i z punktu mordercy. Momentami musiałam odłożyć książkę, przerażona wydarzeniami, bo rodził się we mnie swoisty bunt. Nie chciałam dopuszczać do siebie myśl, że gdzieś w Polsce dzieją się takie rzeczy, a wszyscy wiemy, że niestety niektóre z nich miały już swoje miejsce w historii. Wchodzimy w umysł mordercy, komisarza czy naczelnika, ale nic, podkreślam nic, nie jest nam dawane na tacy. Czytelnik sam prowadzi swoje śledztwo, dając się zwieść fałszywym tropom czy szczątkom informacji. Chociaż po części domyśliłam się zakończenia, autor mimo wszystko potrafił mnie zaskoczyć, a ostatnie 150 stron książki czytało się wręcz błyskawicznie. Nie było tu zbędnych opisów, grafomańskiego lania wody, Piętno jest tak rewelacyjnie zaplanowaną powieścią, że brakuje mi punktów, które mogłabym wytknąć autorowi. Mamy tu silne postacie męskie, kobiece, pełno tajemnic i opisów zwalających z nóg, tak mocnych, że radziłabym nic nie jeść podczas czytania. Niezmiernie ucieszyła mnie informacja o kontynuacji Piętna. Chylę czoła nad przygotowaniem do powieści, naukowa część jest bardzo dobrze dopracowana, a śledztwo jest prowadzone w sposób realistyczny, zgodnie z aktualnymi wytycznymi, nie ma tu zabaw w magiczne CSI, które w trzy sekundy pokazuje nam, kto zabił na podstawie toru naboju pistoletu. Relacje między bohaterami są niewymuszone, absolutnie naturalne, a sama postać komisarza Igora Brudnego, choć jest specyficzna, absolutnie skrada serce. Jeśli będziecie czytać książkę, postawcie się na jego miejscu, wtedy wszyscy docenicie profesjonalizm niektórych policjantów.
Ta historia może śnić się po nocach, obrazy są tak realnie przedstawione, a w dodatku ta emocjonująca okładka… Naprawdę nie potrzeba nic więcej. Piętno otrzymuje ode mnie najwyższą notę i mocno walczy o tytuł najlepszego kryminału przeczytanego w 2020 roku. Jeśli chcecie coś, co porwie was bez reszty, fabuła zostawi w Was Piętno i pozostanie niezapomniana, to sięgnijcie po książkę Przemysława Piotrowskiego.