Kolejna książka traktująca o depresji, czytana po znakomitej 'Ciemności widomej' Styrona i mniej przekonującej 'Twarze depresji' Morawskiej. Czy pozycja Jastruna dodaje coś do nich? Trochę tak, ale sytuowałbym ją bliżej Morawskiej niż Styrona.
Zaczyna Jastrun od tego, że zmaga się z depresją od wielu lat, a odziedziczył ją po matce, Mieczysławie Buczkównie, która cierpiała na chorobę dwubiegunową. Ostrzega czytelnika: „Trudno mi pisać o depresji, chociaż znamy się od tylu lat. Ona wymyka się słowom.” Dzieje się tak m.in. dlatego, że głęboka depresja: „jest tak dojmującym doświadczeniem, tak wielkim cierpieniem, że kiedy minie, wraca się do niej w myślach niechętnie. W swojej skali jest nie do wiary, jak izba tortur.” Chwała więc autorowi, że jednak podjął to zadanie i napisał książkę o swoich przeżyciach.
Rozdział II, 'Zapiski z dna', zawiera dosyć intymne zapisy stanów depresyjnych autora, które budzą mieszane uczucia. Opisy te są bowiem jakby zawieszone w próżni, nie odnoszą się do konkretnych życiowych sytuacji, przywodzą na myśl wprawki poetyckie chorego na depresję, a przez to są niezbyt przekonujące.
Dosyć ciekawy jest rozdział III, 'Osobista encyklopedia depresji', przynoszący sporo konkretnych informacji. Między innymi wylicza Jastrun typowe symptomy depresji, pisząc, że jeśli kilka z nich występuje, to pewnie cierpimy na tę chorobę. No cóż, jakoś nie do końca jestem przekonany, wolałbym przeczytać sąd profesjonalisty. Ciekawe są klasyfikacje różnych typów depresji, zwłaszcza dotyczy to choroby dwubiegunowej, która charakteryzuje się naprzemiennymi skrajnymi stanami euforii i przygnębienia. Potem mamy listę różnych objawów i symptomów towarzyszących tej chorobie, dosyć ciekawą, ale po pewnym czasie monotonną, powtarzalną i nużącą nieco.
Najbardziej przejmujący jest Jastrun w zamieszczonym na końcu książki dzienniku z listopada 2013 r., w którym szczerze opisuje swój stan podczas ataku ciężkiej depresji, czyta się to ze ściśniętym sercem. Ciekawe, że po kilku dniach pisze: „Zaglądam do moich zapisków z mroku, zdumienie, jak bardzo słowa nie potrafią oddać stanu rzeczy. To było przecież o wiele gorsze i bardziej dramatyczne, niż wynika z moich słów.”
Chociaż jako opis i autoanaliza przebiegu depresji książka nie dorównuje głębią i przenikliwością znakomitemu dziełu Styrona, to jestem pełen podziwu dla Tomasza Jastruna za jego coming out i wielką szczerość w ujawnieniu swoich przeżyć.