Jacek Piekara jest polskim pisarzem fantasy i dziennikarzem czasopism o grach komputerowych. Urodził się w 1965 roku w Krakowie. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim prawo i psychologię. Debiutował opowiadaniem "Wszystkie twarze szatana" w sierpniu 1983 roku. Najbardziej znany stał się dzięki cyklu opowiadań o czarodzieju Arivaldzie z Wybrzeża i cyklu opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. "Płomień i krzyż" pod względem chronologii rozpoczyna Cykl Inkwizytorski. Jako, że ostatnio do gustu przypadły mi powieści fantasty naszych polskich pisarzy, postanowiłam zapoznać się z również z utworami Jacka Piekary. Przyznam szczerze, że nie jestem pewna czy zaczęłam od odpowiedniego tomu, ponieważ wszystko jest takie trochę pomieszane. Na szczęście książka nie sprawiła mi żadnego problemu i przeczytałam ją w zaledwie dwa dni.
"Inkwizytorzy przypominają las z koronami drzew dumnie wyciągniętymi ku niebu. Ale inkwizytorem nie jest się dlatego, że ma się czarny płaszcz ze znakiem połamanego krzyża. Nie jest się nim też dlatego, że ma się władzę życia i śmierci nad ludźmi. Inkwizytorem zostaje się z czystej potrzeby serca, którego celem jest poniesienie w świat Bożej miłości."*
Katarzyna nie jest zwykłą kobietą. Jest niewiarygodnie piękna, ale potrafi również czarować. Dzięki pomocy starej Wiedźmy staje się coraz potężniejsza. Katarzyna pragnie posiąść Czarną Księgę, której Wiedźma ciągle nie chce jej dać. Pewnego dnia staruszka rozkazuje Piękniej Katarzynie przyprowadzić do siebie jej syna. Kobieta na początku stawiała opór, lecz wiedziała, że nic to nie da. Przyprowadziła do chatki staruszki swojego syna i zostawiła go tam samego. Nigdy jednak nie dowiedziała się, co wtedy się stało, a od tego dnia jej syn się zmienił. Aż niespodziewanie dopadli ją inkwizytorzy. Złapali ją, uwięzili i przesłuchiwali, po czym spalili na stosie... Katarzyna nie podejrzewała, że ta osoba, która ją zdradziła jest jej najbliższa. Minęło kilka lat. Inkwizytor Arnold Lowefell ma zadanie sprowadzić Annę Matyldę Wittleben do Amszilas. Niestety w dolinie Mozeli, w której przebywa dziewczynka trwa bunt. Cała jej rodzina została zamordowana, dziewczynka na razie jeszcze żyje. Podczas próby odebrania jej, Arnold poznaje chłopaka, który cały czas pilnował dziewczynki. Inkwizytor niespodziewanie odkrywa, że chłopak ma dar widzenia umarłych i podróżowania do nie-świata. Postanawia oddać go do Akademii, by wyszkolono go na inkwizytora. Chłopak przybiera imię - Mordimer. Arnold pragnie dowiedzieć się o jego przeszłości, ponieważ zdolności, które posiada chłopak zafascynowały go. Czasami jednak jest lepiej pozostać w nieświadomości, bo niepokojące sekrety mogą wyjść na wierzch.
"Pamiętajcie, że bohaterami nazywamy ludzi wyruszających na podbój marzeń. Bądźcie więc bohaterem."**
Po przeczytaniu pierwszych stron książki, byłam zniesmaczona, bo głównie była w nich mowa o seksie. Zaczynałam podejrzewać, że reszta książki będzie taka sama. Myliłam się, akcja się rozkręciła. Piękna Katarzyna pokazała, że potrafi być groźną czarownicą. Fragment z przywołaniem demona Berithi pokazał jak bardzo jest potężna. Do końca książki (dopóki sprawa nie została wyjaśniona) nie miałam pojęcia kto zdradził ją inkwizytorom. Nie podejrzewałam nawet tej osoby. Mimo, że już skończyłam czytać tę książkę, nadal nie do końca wiem o co chodziło z postacią Arnolda. Autor nie wyjaśnił dokładnie, było to wszystkie całkiem pogmatwane. Fabuła jednak spodobała mi się i jestem pewna, że zabiorę się za czytanie kolejnych części. Styl autora nie sprawił mi żadnych problemów w czytaniu. Co prawda pojawiające się długie fragmenty bez dialogów były męczące, ale książka składająca się z samych dialogów byłaby beznadziejna. Podoba mi się styl pana Piekary, ale czasami mógłby lepiej wyjaśniać pewne sprawy związane z treścią utworu. Na końcu książki znajdują się przypisy, które wyjaśniają niektóre sytuacje. Nie znalazłam tam jednak tego czego oczekiwałam. Najczęściej pojawiały się tam wyjaśnienia związane z tradycją lub historią. Nie przypominam sobie by w książce wystąpiły jakiekolwiek przekleństwa, co jest plusem. Podoba mi się również oprawa graficzna. Okładka i ilustracje przedstawione w książce są zachwycające. Ich autorem jest Dominik Broniek. Trzeba mieć prawdziwy talent, by coś takiego wykonywać.
"A przecież kiedy armia maszeruje, zdarza się, iż pod butami żołnierzy giną mrówki, które swą śmierć muszą odbierać jako w niczym niezawinione przekleństwo losu. Tyle że gdybyśmy starali się uratować życie każdej mrówki, wtedy najpewniej stracilibyśmy całą armię."***
Podsumowując, "Płomień i krzyż" przypadł mi do gustu, ale nie ma w tej książce nic genialnego co by mnie zachwyciło. Mimo to z przyjemnością przeczytam kolejne części.
*cytat z książki, strona: 193.
**cytat z książki, strona: 22.
***cytat z książki, strona: 252.