Po więcej recenzji zapraszam na mojego bloga:
http://ksiazkowo-wg-rafala.blogspot.com/Łowca nagród to bardzo specyficzna i rzadko spotykana profesja. Ten 'zawód' kojarzył mi się do tej pory jedynie z "Gwiezdnymi Wojnami", gdzie był on dość często spotykany. O ile jacyś łowcy nagród istnieją, ja żadnego nie spotkałem, Wy zapewne też nie. Bo czym też taki 'ktoś' miałby się zajmować? Cóż, mógłby co prawda łapać ludzi nie stawiających się na rozprawy sądowe...
Stephanie Plum straciła pracę, samochód i większość umeblowania w swoim skromnym mieszkaniu, a wkrótce straci także i je. Nie ma przy sobie ani grosza i szuka pracy - jest w stanie podjąć się każdego zawodu. Gdy jednak wszystko zawodzi, w akcie totalnej desperacji, udaje się do swojego kuzyna Vinniego, który prowadzi firmę windykacyjną. Na miejscu okazuje się jednak, że ta robota papierkowa jest już zajęta, ale jedno miejsce pracy wciąż pozostaje do wzięcia... I tak oto Stephanie Plum zostaje łowcą nagród - bez jakiegokolwiek doświadczenia zawodowego i sprzętu. Od teraz jest nową pracą będzie sprowadzanie NS-ów, czyli ludzi, którzy nie mieli przyjemności pojawić się na własnej rozprawie sądowej, na posterunek policji. Jednak jej głównym celem nie będzie byle jaki złodziejaszek czy ekshibicjonista, ale Joseph Morelli. Mężczyzna ten jest oskarżony o zabójstwo, a za sprowadzenie go Stephanie ma dostać 10 tysięcy dolarów. Kobieta na skraju bankructwa, za takie pieniądze, jest w stanie zrobić nawet najbardziej szalone rzeczy. I wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że Joseph Morelli był pierwszą miłością Stephanie, a, jak to się zwykło mawiać, stara miłość nie rdzewieje... Jednak nie wszystko jest takie proste, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało, a sprawa owego 'morderstwa' może być zdecydowanie trudniejsza do rozwikłania i niebezpieczniejsza niż wszyscy sądzili...
„Nic tak nie dodaje dziewczynie animuszu, jak para kajdanek w torebce.”
Tym, za co powieść od razu pokochałem, jest język autorki - prosty, lekki i niesamowicie humorystyczny. Pani Janet Evanovich idealnie obrazuje świat ukazany w książce, doskonale wręcz tworzy bohaterów, przede wszystkim Śliweczkę, ale także tych stojących bardziej z boku oraz rozśmiesza do bólu. Umiejętnie łączy wątek kryminalny, elementy komedii i nutę sensacji, a także zaskakuje i daje odpocząć od tych cięższych książek, które czytamy na co dzień.
"Uświadomiłam sobie, że staruszkowie w moim bloku odznaczają się pewnymi cechami charakterystycznymi. Wykazują niezwykłą wprost zajadłość w walce o miejsca parkingowe i jeszcze większe zafascynowanie nagłymi wypadkami. Zafascynowanie wręcz upiorne. Wystarczy jeden błysk koguta, by wszyscy mieli nosy przyklejone do szyb."
Kolejnym aspektem, którym po prostu nie mogę się nacieszyć, jest wydanie, jakim raczyło nas obdarować wydawnictwo Fabryka Słów. Jak pewnie wiecie, mają w zwyczaju wydawać swoje większe 'hity' w oprawach zintegrowanych (oprócz klejenia, kartki są dodatkowo szyte ze sobą (?), oprawka jest miękka, jednak dość mocno usztywniona, a grzbiet ładnie zaokrąglony), które zapewniają książce znacznie dłuższą 'żywotność'. Jednak w przypadku "Jak upolować faceta?...", dodatkowo, czekają na czytelników także tzw. 'skrzydełka' i błękitna okładka, która mimo wielu upiększających elementów, wciąż jest prosta i miła dla oka, i to tak naprawdę ona, obok pozytywnych recenzji i dobrych ocen, zachęciła mnie do przeczytania tej pozycji - czego absolutnie nie żałuję.
„Są tacy mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu kobiety, by je dokumentnie spieprzyć na zawsze.”
"Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy" to bardzo dobry początek serii. Jest to wprost idealna książka na długie, letnie popołudnia czy deszczowy dzień. Daje czytelnikowi odpocząć od trudniejszych i wymagających więcej skupienia lektur, nie jest jednak przy tym banalna i bezsensowna. Autorka sprawnie łączy tutaj kryminał, komedię i sensację, dodatkowo bardzo dobrze kreując bohaterów i ciekawie umiejscawiając miejsce, w którym dzieje się akcja. I nie jest to, wbrew pozorom, powieść typowo kobieca. Na pewno zajrzę jeszcze, co słychać u Stephanie Plum, łowcy nagród z New Jersey, aby przekonać się, jak dalej sobie radzi w nowym zawodzie. Wam natomiast serdecznie polecam tom I, gdyż bez wątpienia jest wart uwagi tych, którzy szukają czegoś lekkiego, emocjonującego zarazem, ale przede wszystkim zabawnego!