Każdy z nas jest w jakiś sposób jest w relacji z innymi ludźmi. Relacje te mogą być najróżniejsze, jednak dzisiaj skupiłabym się na tych bardziej romantycznych. Duża część z nas w swoim życiu przeżyła wielkie miłości i rozczarowania. Wydawałoby się, że przeczytaną przeze mnie książkę dedykuję osobom wyłącznie po przejściach, lecz w rzeczywistości myślę, że każdy z nas powinien mieć pewne zaplecze zasobów pozwalających poradzić sobie z przeszłością, różnymi schematami z dzieciństwa, by mieć poczucie własnej wartości oraz w momencie gdy decydujemy się na związek lub jego podtrzymywanie, nasza relacja była zdrowa, satysfakcjonująca i przepełniona miłością.
A piszę to wszystko, ponieważ dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami z lektury książki "Lęk przed opuszczeniem". Gdy przeczytałam tytuł, to w pierwszej chwili odniosłam to do dzieciństwa i rozłąki z matką, opiekunem czy nazywając psychologicznie obiektem. Źle nakierowałam swoje skojarzenie, ponieważ tutaj mowa o związkach osób dorosłych, lecz mimo to w pewnym sensie pierwsza myśl miała trochę racji, ponieważ to, co wynosimy z dzieciństwa, ma znaczenie. Niekoniecznie determinuje całe nasze życie, ale może nas prowadzić utartymi, błędnymi ścieżkami. Czy ta książka temu zapobiegnie? Oczywiście, że nie, ale może pomóc dostrzec pewne schematy i ułatwić nam wchodzenie w relację.
Ogólnie mam subiektywne poczucie, że o zdrowych relacjach i tym, co idzie za tymi toksycznymi mówi się w naszym społeczeństwie wyjątkowo rzadko. W swojej bańce informacyjnej nie odnalazłam takich elementów i tak naprawdę wiele aspektów, gdy czytałam, zadziwiło mnie. Z tego względu pojawiło się we mnie przekonanie, że dążenie do wiedzy oraz właśnie tworzenie własnych zasobów okazuje się niezmiernie istotne.
"Lęk przed opuszczeniem" jest napisany w przyjemny sposób, ponieważ jest prosty w odbiorze oraz momentami wciągający. Trochę tak jak jakaś powieść fabularna. Niesamowicie to doceniam, gdyż ten aspekt pozwala dotrzeć do większego grona odbiorców. Osoba niespecjalizująca się w psychologii nie musi nakładać kolejnej energii, by coś z niej wyciągnąć i mieć poczucie spełnienia czytelniczego. Oczywiście pojawia się typowo psychologiczne słownictwo, niemniej wszystko jest w sposób przystępny wyjaśnione, więc mam nadzieję, że dla większości czytelników nie okaże się trudnością. Poza tym z całości wybrzmiewa zrozumienie i akceptacja, które podczas czytania koją i zachęcają do dalszej eksploracji.
Książka opiera się na terapii schematów, o której osobiście wiem dość mało, jednak na podstawie posiadanej wiedzy szanuję to, co sobą reprezentuje. W całości jest poruszone wiele ważnych kwestii. Nie ma nic pominiętego. Zarazem znajdują się konkrety i bardzo konkretne przypadki. Pozwalają one przedstawić najróżniejsze sytuacje i na podstawie nich odnieść się do przedstawionych treści, a być może do wspomnień samego czytelnika. Tym bardziej że poza teorią i przypadkami w pozycji pojawiają się najróżniejsze ćwiczenia i narzędzia pozwalające na pracę nad samym sobą. Istnienie samych w sobie ćwiczeń nie da przewidzianych rezultatów, ale zaangażowanie czytelnika połączone ze zdobytą wiedzą daje już możliwość przepracowania samodzielnie pewnych rzeczy oraz też podjęcia decyzji, czy należy iść na terapię.
Miałam też poczucie rzetelności, gdyż parę wymienionych nazwisk było mi znanych lub kojarzyłam je. Na końcu znajduje się bibliografia. Osobiście z niej nie skorzystałam, ale zawsze to takie mrugnięcie oczkiem potwierdzające, że nie jest to wymyślona bajka oraz bibliografia daje możliwość poszerzenia pewnych kwestii, sprawdzenia samemu. Dlatego to bardzo cenię.
"Lęk prze opuszczeniem" okazał się dla mnie niezmiernie ważną lekturą, ponieważ ukazał mi pewne braki oraz ogólną problematykę mówienia o swoich obawach oraz postępowania według pewnych nieprzystosowawczych norm. Każda osoba, która zmaga się z trudnościami, dosłownie lękiem przed opuszczeniem lub trudnościami w związku, powinna ją przeczytać, by też ujrzeć pewne aspekty samego siebie w innym świetle.