Od kiedy tylko książka ukazała się na rynku miałam wielką ochotę, aby ją przeczytać. Dlatego kiedy przyszła pora, aby po nią chwycić naprawdę nie mogłam doczekać się kiedy spokojnie usiądę i zabiorę się do lektury. Zapewne każdy bez wyjątku zna tragiczną historię Romea i Juli? Największa miłość, najbardziej znani kochankowie na świecie... Ale czy wiedzieliście, że przed Julią w życiu Romea był ktoś jeszcze? Ja przyznaję, że nie wiedziałam, ale pomijając ten jeden szczegół, nawet mimo tego, że nigdy nie czytałam Romea i Julii to orientuję się na czym polegała opowieść o nich. A gdyby tak przenieść to wszystko do teraźniejszych czasów? Jak wtedy potoczyłyby się ich losy? Jak sądzicie jakby to wszystko mogło wyglądać? Autorka tej książki wymyśliła własną historię zainspirowaną tą znaną dwójką, a raczej trójką ludzi :)
Rosaline Caplet oraz Robert Monteg znają się od dziecka, są najlepszymi przyjaciółmi, mają za sobą pełno przygód i mnóstwo wspólnych wspomnień. Na dodatek są również najbliższymi sąsiadami, ponieważ ich podwórka oddziela jedynie płot. Jednak od jakiegoś czasu coś zaczyna się zmieniać. Rob traktuje Rosie nieco inaczej, mniej koleżeńsko, a bardziej czule. Te spojrzenia, te ukradkowe dotknięcia... Aż w końcu zaprasza ją na randkę i wyznaje, że coś do niej czuje. Ona na początku bardziej niepewna, obawiająca się czy to się uda, uznaje że tak właśnie musi być, że są ze sobą od zawsze i tak już powinno zostać, że muszą być sobie przeznaczeni. Uświadamia sobie, że od jakiegoś czasu jej serce szaleje na jego widok i że ona nie wyobraża sobie spędzenia życia z kimś innym niż Rob. Jednak kiedy wszystko zaczyna nabierać tempa w mieście pojawia się Juliet - kuzynka Rosaline, której rodzina szczerze nienawidzi rodziców Rosie. Juliet bez mrugnięcia okiem postanawia zemścić się na kuzynce za dawne urazy, choć tak naprawdę dziewczyna w niczym nie zawiniła w konflikcie między ich rodzicami, w końcu sama była wtedy jeszcze dzieckiem. Jednak to Juliet nie obchodzi. Postanawia odebrać jej wszystko zaczynając od chłopaka...
Powiem Wam, że spodziewałam się czegoś odrobinę dojrzalszego. Ja wiem, że główni bohaterowie mają dopiero po 17 lat, ale mimo wszystko niektóre zachowania Rosie i jej przyjaciółek wydały mi się godne nieco młodszych dziewczyn. Sama Rosaline była taka niepewna, zamknięta w sobie, niepotrafiąca walczyć o swoje. Momentami miałam ochotę wstrząsnąć tą dziewczyną i powiedzieć jej, żeby się w końcu odezwała, żeby powiedziała co naprawdę myśli zamiast podtulać pod siebie ogon, żeby wygarnęła tym wszystkim co ją skrzywdzili. A ona co? Odsunęła się na bok bez słowa sprzeciwu i płakała miesiącami po kątach. Ja sama nie lubię konfrontacji, jednak jeśli już znalazłabym się w takiej sytuacji to z całą pewnością nie dałabym się tak jak główna bohaterka. Ale mimo to, że dziewczyna wydała mi się taka strasznie mało asertywna to jednak nie twierdzę, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem była bardzo dobra, napisana w ciekawy sposób, historia niezwykle pomysłowa. Niby podpatrzona z Szekspirowskiego dzieła, a jednak przecież zupełnie inna. A w książkach tak jak w życiu, niektórych lubimy inni nas wkurzają... Nic dziwnego, nie da się lubić wszystkich :) Moim zdaniem jest to książka taka typowo nastolatkowa, wielkie dramaty młodych ludzi. Będą tu chwile ogromnego szczęścia, radości, miłości. Będą też łzy, smutek, złość, rozpacz. Zakończenie z pewnością zaskakujące... Taka życiowa lektura, choć jeśli szukacie wielkiego romansu to tutaj go z pewnością nie ma. To raczej takie pierwsze miłostki, radości i smutki młodych ludzi. Pomimo tego, że jest to typowa młodzieżówka i tak czytało mi się ją bardzo dobrze. Wam również polecam :)