Ręce ojca recenzja

Jak długo trwa przeszłość?

Autor: @czytamduszkiem ·3 minuty
2020-03-05
Skomentuj
1 Polubienie
Jeśli mnie pamięć nie myli, nie przypominam sobie, by jakakolwiek książka z Wydawnictwa JanKa kiedykolwiek mnie zawiodła. Trzymając więc przed sobą egzemplarz „Rąk ojca” Aleksandry Julii Koteli, świadomie liczyłam na co najmniej dobry kawałek literackiego chleba, choć – nie powiem – odzywał się i chochlik sceptycyzmu. Na szczęście dotychczasowa reguła sprawdziła się również tym razem, bo książka mną zawładnęła i z pewnością jest to dla mnie ten rodzaj epickiej strawy, po który z dużą przyjemnością sięgnę ponownie w przyszłości.
Julia – bohaterka „Rąk ojca” – młoda dziewczyna, zaledwie dwudziestokilkuletnia, wychowywała się samotnie bez ojca. Jej relacje z matką są jak rany po ostrzu noża, bolesne i dokuczliwe. Kobiety nie potrafią ze sobą rozmawiać, a wzniesiona bariera niczym dawny słup graniczny na Odrze skutecznie trzyma je na dystans. Dowiadując się o śmierci ojca, który zmarł w Heidelbergu, Julia jedzie na jego pogrzeb, by dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości rodzica.
W „Rękach ojca” znajdziemy cechy powieści psychologicznej z rysą kryminału i romansu, a wszystko to podane w atypowy sposób. I chyba ta odmienność stanowi największy wyróżnik stylu zarówno samej Koteli, jak i wykreowanej przez nią głównej postaci. Dzięki differentia specifica książka nie daje się łatwo zaszufladkować i zetykietować. Nie jest to jednak wyłącznie nacisk na wymuszoną oryginalność, a raczej próba poszukiwania w sobie atrybutów stanowiących o naszej indywidualności i tożsamości. Kotela poszukuje odpowiedzi na konkretne pytania, jednakowoż sposób, w jaki peregrynuje, wymaga niejednego przystanku z niemal filozoficzno-egzystencjalnego pogranicza. Odkrywanie i poznawanie własnej tożsamości okazuje się bowiem procesem, który nie zawsze prowadzi do oczywistych wniosków, a nawet nie zawsze opiera się na słusznych założeniach, dlatego Julia często zmuszona jest kluczyć, stawiać pytania, analizować, a nawet mieć wątpliwości. Wewnętrzne samopoczucie bohaterki, w którym przebija się niepewność i strach przed prawdą, niosącą ryzyko konsekwencji i nieodwracalności dokonywanych wyborów, a także instynktowne pragnienie zaspokojenia tęsknoty za ojcem, Kotela wzmacnia uzupełniająco zaledwie kilkoma ruchami pióra, które nie burząc kompozycji, dobarwiają aurę zmętniałym buro-szarym kolorytem Heidelbergu. Tym sposobem prowadzona niemal introwertycznie narracja (podobnie jak sama mizantropijna bohaterka) nie potrzebuje nadmiaru słów, by oddać wyczuwalne w powieści emocje. I choć jest ich wyrażonych wprost może niewiele, to składają się na nieznośną lekkość uczuć, która momentami frustrująco uwiera Julię. Autorka lubi ocierać się o granice zjawisk, czy to sprzeczności czy to paradoksu. W mojej ocenie stanowi to jeden z jej podstawowych asów pisarskich.
Bohaterka tropiąc niestrudzenie ślady ojca, stopniowo odkrywa wielość jego twarzy, przy czym każda z nich – choć różna – okazuje się być jednako prawdziwa. Potrzeba poznania własnych korzeni jest w rzeczy samej intuicyjną koniecznością zrozumienia samej siebie. Kim naprawdę jestem, czyli kto lub co mnie ukształtował? Ile mnie samej we mnie? Co składa się na dualizm ludzkiej natury? Jak bardzo człowiek jest wolny w swoich decyzjach, mogąc o sobie samostanowić? A na ile wpływ na niego mają czynniki od niego niezależne?
Kotela pozwala bohaterce eksplorować przeszłość, jak kropla wody drąży skałę. Niespiesznie, najpierw wierzch i obrzeża, by stopniowo zagłębiać się w zakamarkach, które nie dość, że zawiłe i skomplikowane, to jeszcze jednocześnie fascynująco piękne i przerażające w swych sprzecznościach. Do czego doprowadzi prawda z jej różnorodnymi, acz autentycznymi obliczami? Czy w alternatywie lepsza gorzka prawda niż złudny fałsz, każdy z nas wybierze tę samą drogę?
„Ręce ojca” to książka z charakterem, w której Aleksandra Julia Kotela w podskórnym pragnieniu odkrywania faktów ociera się niemalże o kognitywną teorię względności, a postaciom daje możliwość balansowania w swych zachowaniach na krawędzi odmienności i psychopatii. Autorka przewrotnie modeluje kontrasty, zestawia odcienie czerni i bieli, gdzie każdy szczegół i niuans mają znaczenie, sama być może wyznając zasadę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kotela ujęła mnie dojrzałym, wyrobionym stylem, wnikliwością obserwacji, sposobem kształtowania narracji tak, bym się zatrzymała, zastanowiła, wróciła do niektórych wątków i odnalazła akurat to jedno słowo lub zdanie, które w przyszłości odegra kluczową rolę. Takie podejście lubię i tego szukam w literaturze.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-06-09
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ręce ojca
Ręce ojca
Aleksandra Julia Kotela
7.8/10

Bohaterka powieści szuka odpowiedzi na ważne pytanie: do jakiego stopnia człowiek jest odpowiedzialny za to, kim jest, kim się staje, czy w stawaniu się tym jest wolny, czy też ograniczony – genami, ś...

Komentarze
Ręce ojca
Ręce ojca
Aleksandra Julia Kotela
7.8/10
Bohaterka powieści szuka odpowiedzi na ważne pytanie: do jakiego stopnia człowiek jest odpowiedzialny za to, kim jest, kim się staje, czy w stawaniu się tym jest wolny, czy też ograniczony – genami, ś...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

O książkach z wydawnictwa JanKa słyszałam bardzo dużo dobrego. Ponoć cechą charakterystyczną ich lektur jest to, że podczas czytania inspirują, wzruszają i zmuszają do myślenia jednocześnie. A to tru...

@WerQa @WerQa

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

25 grudnia
Czy Cameronowi uda się odrodzić magię świąt w M...
@burgundowez...:

„25 grudnia” autorstwa K.K. Smiths to powieść, która łączy magię świąt z głębią ludzkich emocji, oferując nam opowieść ...

Recenzja książki 25 grudnia
BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
PIĘKNA I WARTOŚCIOWA POWIEŚĆ!
@gabrielasetla:

" ... Cza-asem przyjaciele nas nie potrzebują, czasem tylko myślą, że tak jest… ale trzeba być w pobliżu, gdyby je-jedn...

Recenzja książki BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
Do trzech razy, Ida!
Zycie jak fortuna kołem się toczy ;)
@zanetagutow...:

„Grudzień był wyjątkowo piękny i ciepły tego roku (…) śniegu nie było i naprawdę wątpiłam, czy chociaż jeden płatek spa...

Recenzja książki Do trzech razy, Ida!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl