Dwóch mężczyzn, dziennikarz i psychoterapeuta, rozmawia o męskości, o jej kryzysie, o tym, że zdecydowana większość mężczyzn odbierana jest przez kobiety, jako 'niewyraźni', mało męscy. Także o olbrzymiej i niedocenianej roli ojców w wychowaniu chłopców, o znaczeniu męskich przyjaźni, o męskiej seksualności.
Zacznijmy od tego, czym jest męskość w dzisiejszych czasach, to „świadomość siebie, swoich uczuć, potrzeb, zasad. Ale też umiejętność wyrażania tego. Bycia z tym w kontakcie”. Prawdziwy mężczyzna wie, co chce w życiu robić. To facet, który „potrafi wejść w realny kontakt z kobietą, pokazać się takim jakim jest.”
Taka postawa jest raczej rzadka, bo prawdziwą męskość nabywa się w byciu z facetami: męskie grupy wsparcia, męskie przyjaźnie, towarzystwo mądrych, dojrzałych mężczyzn: „musimy swoją męskość przegadać w męskim gronie”. Bo jedynie facet może nam dać męskie zrozumienie, punkt widzenia, wsparcie. Tego kobiety nam nie dadzą i dać nie mogą! A jest tak, że obecnie młodzi ludzie przebywają w mocno sfeminizowanym świecie: dom rodzinny, przedszkole, szkoła itd. Brakuje wokół nich mądrych, dojrzałych, męskich facetów.
Po drugie, większość facetów żyje dzisiaj w stanie permanentnej emocjonalnej samotności, mają silną tendencję do blokowania swoich emocji, do tłumienia ich, zresztą zgodnie ze społecznym konwenansem: mężczyzna nigdy nie płacze. I coś jest na rzeczy, bo jeśli mężczyzna okazuje emocje typu lęk, smutek, żal to otoczenie uważa go słabeusza, beksę, niemęskiego. Każe mu się ogarnąć. A blokowanie, unikanie emocji to rzecz szkodliwa dla zdrowia i dla kontaktów międzyludzkich, mężczyźni z zablokowanymi emocjami są w kontaktach jakby przeźroczyści, niewyraźni.
Bardzo mnie poruszył rozdział o kastrowaniu mężczyzn przez kobiety. Kastrowaniu, czyli publicznym poniżaniu, ośmieszaniu, podporządkowaniu, pozbawianiu znaczenia i sprawczości. Taki kastrowany mężczyzna reaguje na trzy sposoby, albo się poddaje i wycofuje na kanapę, albo ucieka się do przemocy, (co jest dowodem wielkiej bezradności), albo odchodzi. A odchodzi facet dobrze osadzony w swojej męskości: nie będzie przecież walczył z kobietą. Widziałem w życiu prawdziwe mistrzynie kastracji, i większość facetów niestety się poddaje, stają się ciepłymi misiami, rezygnują z relacji z kumplami, gasną, często chorują, smutny widok. A ich synowie powtarzają ten schemat...
Wbrew pozorom kobiety chcą mieć koło siebie facetów, którzy wiedzą czego chcą ale Masłowski mówi bardo ostro (moim zdaniem za ostro): „ja takich facetów znam może dwa procent. A cała reszta to są ci, którzy starają się zorientować, czego chcą kobiety.” Czyli są niewyraźni, cały czas przeglądają się w oczach kobiet a potwierdzeniem ich wartości, męskości jest reakcja kobiety.
Mówi jeszcze Masłowski „kobiety rozumieją swoje potrzeby (…) potrafią je wypowiadać i domagać się ich zaspokojenia”. A my chłopy niestety tego nie wiemy, musimy się zapytać swojej kobiety. Niestety „Każdy (…) sam powinien umieć odpowiedzieć na pytanie, jakie ma preferencje życiowe, a nie, że musi się zapytać żony”.
Jest w książce wiele innych wątków, męska seksualność, przemoc i nadopiekuńczość matek wobec synów i jej skutki, itd., odsyłam do lektury.
To ważna książka, otworzyła mi oczy na wiele spraw, uważam ją za potrzebną dla nas facetów byśmy szczerze sobie odpowiedzieli na pytania: kim jesteśmy? kim chcemy być?, jakie są nasze relacje z płcią piękną? Bardzo też jestem ciekaw reakcji kobiet na nią...