Jack Harynell "Jeździec bez głowy" Co o ciele wiedzieli średniowieczni ludzie,
Od dziś mam swoją nową ulubioną część serii Zrozum. Najlepszą, w moim przekonaniu, jak do tej pory poświęconą chorobom zakaźnym występującym na przestrzeni wieków "Co nas (nie) zabije" zastąpił "Jeździec bez głowy". A przy okazji, jak widać po moich wyborach, bliżej jest mi do kierującej się w stronę historii i nauk humanistycznych tej popularnonaukowej serii niż do szeroko pojętych nauk przyrodniczych.
Nie znaczy to, że "Jeździec bez głowy" jest lekturą stricte historyczną. Łączy on w sobie wiele różnych dziedzin, tak humanistycznych jak również przyrodniczych. Żeby jednak sięgnąć do historii średniowiecznej medycyny i wiedzy na temat ludzkiego ciała w ogóle, autor musiał przekopać się przez setki wiadomości pozostawionych na kartach średniowiecznych dzieł, zawartych w literaturze i sztuce tamtych czasów. Musiał sięgnąć również do znanych już odkryć archeologicznych. Przejrzeć publikacje, które pozostawili po sobie przedstawiciele świata chrześcijańskiego, islamu oraz judaizmu. To, a także zawarta w książce duża ilość reprodukcji, fotografii czyni ją jeszcze bardziej interesującą.
Wydawałoby się, że ludzie średniowiecza o ciele wiedzieli względnie niewiele. Nie mieli pojęcia, w jaki sposób leczyć wiele chorób, trudności sprawiało im przeprowadzanie operacji, musieli posiłkować się jedynie dostępnymi ziołami, czyniąc to wszystko w dodatku w zgodzie z wyznawaną religią. A jednak już wtedy kształciły się całe rzesze chirurgów, położnych, aptekarzy czy dentystów, nawet jeśli przez społeczeństwo byli postrzegani bardziej jako rzemieślnicy.
Nie mogę się oprzeć, żeby nie wspomnieć tutaj książki, która przypomniała mi się podczas lektury "Jeźdźca bez głowy". Jest nią "Medicus" Noaha Gordona. Książka, która zrobiła na mnie spore wrażenie, czytana wiele lat temu, będąca wieloletnią historią tytułowego Medicusa, czyli Roba J. Cola, ubogiego Anglika, który w XI wieku wyrusza do Persji, żeby tam pobierać nauki u słynnego lekarza tamtych czasów Ibn Siny. Kontynuowana z powodzeniem w następnych częściach, została również jakiś czas temu zekranizowana.
Podoba mi się pomysł przedstawienia ówczesnej wiedzy na temat ludzkiego ciała przez pryzmat jego poszczególnych części. W ten sposób mamy okazję przeczytać rozdziały dotyczące m.in.: głowy, zmysłów ludzkich, skóry, kości, serca, brzucha czy genitaliów. Wszystkim towarzyszą pasjonujące opowieści podkreślające ówczesną wiedzę i panujące przekonania, czasem bardzo oddalone od tego, co wiemy dzisiaj. Tym bardziej jest to fascynujące, ponieważ daje obraz drogi, jaką przeszła nauka o ludzkim ciele przez kolejne lata. Bywają jednak takie, znane szczególnie z literatury, które nie zmieniły się nic a nic. Serce nadal pozostało metaforą miłości, symbolem targających człowiekiem namiętności czy zemsty, głowa natomiast reprezentowała wyżyny bądź upadki ludzkiej egzystencji. Była zdolna do gestów czułych i delikatnych, ale również do wszelakich okrucieństw. Balansowanie pomiędzy tym, co znane i dające się wytłumaczyć, a tym co fantastyczne i niewiarygodne pokazywało również, że średniowieczny świat potrafił być naprawdę kreatywny w swoich, dzisiaj uznawanych za nieprawdopodobne, koncepcjach.
Jestem zachwycona.