Ostatnio coraz częściej zdarza mi się brać do ręki książki autorów, z którymi do tej pory nie miałam do czynienia. Tak samo było i tym razem. Pod wpływem impulsu sięgnęłam z bibliotecznej półki książkę pani Kerrelyn Sparks "Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze". Przyznam się szczerze, że nawet nie przeczytałam opisu z tyłu okładki, o czym właściwie jest ta książka. Wiedziałam jedynie, że jest z gatunku romansu paranormalnego i że nie mam pojęcia, kim jest ta cała Sparks. Dopiero w drodze do domu przeczytałam krótki opis na okładce i powiedziałam sobie: czemu nie?
O jakim prezencie gwiazdkowym marzycie? Co chciałybyście znaleźć pod choinką w czasie świąt? Toni Davis zapragnęła znaleźć prawdziwą miłość - mężczyznę wysokiego... przystojnego... Tymczasem tegoroczne święta nie zapowiadają się zbyt kolorowo. Najlepsza przyjaciółka Toni - Sabrina - tafia na oddział zamknięty z zakładzie psychiatrycznym po tym, jak zapierała się, że została zaatakowana przez wampiry. Toni stawia sobie za cel wyciągnąć przyjaciółkę z wariatkowa. Pytanie brzmi - jak? Żeby móc tego dokonać, musiałaby udowodnić, że wampiry istnieją naprawdę... Niespodziewanie na jej drodze staje tajemniczy Szkot...Ian MacPhie... który może okazać się kluczem do uwolnienia Sabriny. Problemy rozpoczynają się w momencie, kiedy Toni zaczyna sobie zdawać sprawę, że mimo woli i wbrew zdrowemu rozsądkowi zaczyna zakochiwać się w tym mężczyźnie. Całości nie ułatwia to, że ktoś zaczął polować na Iana i nie spocznie, dopóki nie wydrze niebezpiecznej tajemnicy, w której posiadaniu jest nasz nieumarły Szkot...
Ian MacPhie to bożyszcze wampirzego świata kobiet. Blisko pięćsetletni wampir szkockiego pochodzenia, nieziemsko przystojny...wojowniczy... dystyngowany dżentelmen... liczący się ze zdaniem kobiet, to prawdziwa rzadkość. Do tego jego głównym celem stało się znalezienie prawdziwej miłości... towarzyszki na dobre i na złe, którą mógłby obdarzyć wiecznym uczuciem. Nie potrafi jednak odnaleźć się w świecie randek; jest mu to zupełnie obce i przez to nie rzadko czuje się zwyczajnie zagubiony. Czy spodziewał się, że obdarzy uczuciem śmiertelniczkę? Czy taki związek w ogóle ma szanse przetrwać? I czy nie prościej byłoby znaleźć sobie jakąś miłą wampirzycę na towarzyszkę, która znałaby jego naturę i rozumiała go z całą pewnością o wiele lepiej niż śmiertelna kobieta? Tylko czy życie, umarłe lub nie, zawsze bywa proste?...
"Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze" opiera się na sprawdzonym już schemacie - śmiertelna dziewczyna zakochuje się w nieśmiertelnym przystojniaku. Historia jakich wiele. Może i tak, a może i nie? Mimo przewidywalności kolejnych wydarzeń, książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Dawno nie czytałam książki w takim tempie. Ponad 400 stron przeczytałam właściwie w ciągu jednego dnia. A to wszystko za sprawą przystępnego języka, wartkich dialogów i ciekawie prowadzonej fabule. Przyjemnie czyta się ciekawą historię okraszoną dobrym humorem. Do tego w dobry nastrój wprowadził mnie sam tytuł książki, który skojarzył mi się z filmem, który uwielbiam ["Ja cię kocham, a ty śpisz" z Sandrą Bullock] i mimo, że książka z filmem nie ma nic wspólnego, to już na wstępie poczułam przyjemne wibracje. Dodatkowo uśmiech na mej twarzy wywołał fakt, że wampiry mogą wpaść na taki pomysł, aby tworzyć sobie profile w serwisie randkowym
www.singlewwielkimmiescie - czy ta nazwa czegoś znów Wam nie przypomina? :) W książce można znaleźć kilka takich perełek, które nasuną nam skojarzenia z innymi tytułami książek, bądź filmów.Wszystko to sprawia, że książka staje się naprawdę interesującą lekturą. Polecam przede wszystkim zwolennikom romansów paranormalnych, gdyż znajdą tu wszystko to, co można znaleźć w książkach z tego gatunku. Oraz wszystkim osobom, które mają ochotę poprawić sobie humor - dzięki tej książce z pewnością to się uda, gdyż nie można przy jej lekturze świetnie się nie bawić.