Lena pokazała Ethanowi całkiem inne Gatlin. Nie to, w którym się wychował, ale to całkiem odmienne, niezwykłe i pełne magii. Wcześniej myślał, że wie o nim wszystko, lecz gdy ta dziewczyna pojawiła się w mieście, uświadomił sobie, że nie wie praktycznie nic... Zakochał się w niej bez pamięci, a ona odwzajemniła uczucie. Nikt jednak nie wróżył im wspólnej przyszłości, ona była Obdarzoną, on zwykłym śmiertelnikiem. Czy miłość zwycięży mimo wszystko?
"Liceum jest do bani. To prawda uniwersalna, a ten, kto powiedział, że to mają być najlepsze lata
naszego życia, był prawdopodobnie pijany albo obłąkany."
Po jej szesnastych urodzinach wszystko się zmieniło. Lena po śmierci wuja zamknęła się w sobie, widywali się dużo rzadziej. Stopniowo ją tracił i próbował z tym walczyć. Teraz już nie dzielili razem tych samych snów, a Lena zaczynała się zachowywać inaczej, coraz lepiej poznając swoje zdolności. Piosenka, która co jakiś czas rozbrzmiewała w ich głowach też się zmieniła, ale dziewczyna nie chciała rozmawiać ani o tym, co stało się w dniu jej urodzin, ani o tym, co ma dopiero nadejść. Do tego doszły nowe wizje, choć tym razem to nie naszyjnik Genevieve był ich źródłem, a w pobliżu Leny zaczął się kręcić tajemniczy chłopak na harleyu...
"Siedemnaście księżyców, siedemnaście lat
Ciemność lub światło ogarnia świat
Złoto na tak, zieleń na nie
Siedemnaście lat wciąż waha się..."
Muszę przyznać, że w drugiej części akcja była bardziej rozbudowana i nie miałam wrażenia, że wątek miłosny jest tu najważniejszy. Nie jest to już bajkowe love story. Poza próbami naprawienia wzajemnych relacji Ethana i Leny pojawiło się coś więcej. Zostajemy wciągnięci w magiczny świat, nie tylko Obdarzonych, którego tajemnice z chęcią zgłębiałam. Poznajemy też nowe postaci, np. Olivię - całkiem sympatyczną Brytyjkę, która zaczęła pracować z Marian, a znanych nam już bohaterów, takich jak Link, możemy poznać jeszcze lepiej - za to duży plus. Lena wpadła w złe towarzystwo i przestała być idealna, a Marian twierdzi, że Ethan ma do wykonania ważne zadanie związane ze światem Obdarzonych. Tym razem nie chodzi tylko o Lenę, stawka jest wyższa, o wiele wyższa...
"wyjdź problemom naprzeciw, a spotkasz ich o połowę mniej."
W pewnym momencie książka zaczęła mi przypominać "13 skarbów". Nie chodzi mi o podobieństwo w konkretnych momentach, ale o pewien tajemniczy, magiczny klimat, którym się charakteryzowały, co sprawiło, że jeszcze bardziej przypadła mi do gustu. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że "Istoty ciemności" są lepsze od pierwszej części - historia jest bardziej rozbudowana, bohaterowie prawdziwsi. Poza tym możemy zagłębić się w podziemne tunele i dowiedzieć się więcej na temat świata Obdarzonych, a na swojej drodze spotkamy też inne istoty. Inkuby, wścieki, czy coś jeszcze jest w stanie zaskoczyć naszych bohaterów? Poza tym w tej części możemy dowiedzieć się więcej na temat przeszłości Macona i mamy Ethana, którzy nawet po odejściu z tego świata wciąż odgrywają bardzo ważną rolę w tej historii. To wszystko sprawiło, że niechętnie przerywałam czytanie choćby na chwilę. Mam nadzieję, że kolejna część okaże się równie dobra.