‼Recenzja zawierać będzie spojlery także, nie polecam czytać bez znajomości pierwszego tomu.‼
Po wydarzeniach z „Tuszu” nasza główna bohaterka jest w patowej sytuacji.
Straciła zaufanie swoich najbliższych, jak i rządu. Ma wybór – zostać wydana na publiczny sąd przez naznaczonych lub szpiegować dla nich, w krainie nienaznaczonych.
Jest zmuszona wybrać to drugie.
Wybiera się, więc, w bardzo niebezpieczną, podróż, do Featherstone.
Czeka ją wyprawa w głąb prawdziwego miejsca urodzenia…
Czy nienaznaczeni przyjmą ją z otwartymi ramionami? Czy też będą zachowywali się jak opowiadano w strasznych bajkach…? Czy Leora dochowa w tajemnicy fakt, że tak naprawdę jest szpiegiem?
„Iskra” jest, moim zdaniem, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki, „Tuszu”.
W części tej mamy zdecydowanie więcej akcji, zwrotów wydarzeń.
Wszystko to mogłoby być naprawdę czymś dobrym i bardzo wysoko przeze mnie ocenionym, gdyby nie…
Główna bohaterka. Tak, właśnie ona.
Już na samym początku odstręczało mnie jej zachowanie i miałam ochotę własnoręcznie ją ukatrupić.
Rozumiem zastosowany zabieg przez autorkę. (tutaj może być mały spojler ‼) W końcu nie ot tak porzuca się coś, w co się wierzyło przez całe dotychczasowe życie. Leora po prostu nie mogła ot tak przejść na inną stroną. Bardzo jednak irytował mnie fakt, jak pozostawała po swojej stronie barykady.
Było to poniekąd nielogiczne, jak i po prostu – zaprzeczało faktom, stanowi faktycznemu
(‼ część już bez spojlerowa).
Jak w pierwszej części jeszcze rozumiałam motywy postępowania bohaterki, tak tutaj było to dla mnie nie do pomyślenia jak postępowała.
Bardzo polubiłam się za to z Gull.
Cieszę się, że była tutaj pokazana część jej historii, życia.
Dzięki temu łatwiej było mi ją zrozumieć, jak i… nawiązać z nią jakąś więź.
Była w wielu aspektach podobna do mnie samej…
Zakończenie było trochę nieoczekiwane, jak i łatwe do przewidzenia.
Większego zaskoczenia tutaj nie było.
W sumie jak przez większość „Tuszu”.Nie „Iskry”!
Nadal pozostaje dla mnie ciekawą, jak i taką… hmm w tej części trochę mroczną, taką doprawdy przenoszącą w inny świat…
Może to ten świat sprawił, że moja ocena jest taka, a nie inna…
Jeśli nadal czytacie tę „recenzję”, to zapewne „Tusz” już macie za sobą, i najzwyczajniej w świecie sprawdzacie, czy kolejna część jest równa pierwszej, czy może jest lepsza i warto poświęcić jej czas.
Ja jestem za tym drugim.
„Tusz” zawiódł was? Czujecie niedosyt po zakończeniu? Macie wątpliwości co do „Iskry”?
Chciałabym rozwiać je, a teraz przytoczyć to, co najważniejsze przy wyborze.
-Główna jest bardzo nieznośna i irytująca. Kto nie polubił jej w 1 tomie tutaj może wyrywać sobie włosy i myśleć nad tym jak może być taka głupia. (No co, ma być szczerze 😂)
-Jeśli interesuje was „druga strona medalu” życia w tamtym świecie to jak najbardziej warto sięgnąć po „Iskrę”
- „Tusz” jest moim zdaniem trochę uboższy w akcję, ale tam, jak już jest, to jest to akcja „mocna”.
„Iskra” pod tym względem wygląda trochę inaczej. Tu mamy więcej wątków akcji, ale nie są one tak „mocne”.
Moja ocena to 7/10.