Kontynuacja "Gdzie jesteś, Amando?". Patrick i Angela są małżeństwem, mają czteroletnią córkę Gabbe i prowadzą "spokojne", jak na nich, życie. Ale demony przeszłości nie śpią. Nie chodzi tylko o wyrzuty sumienia i koszmary senne. Decyzja, jaką 12 lat wcześniej podjął Patrick miała swoje konsekwencje i to one codziennie nie pozwalają żyć normalnie wielu ludziom.
Amanda ma dziś 16 lat, jest najlepszą uczennicą w liceum, ma zapewnione miejsce na Harvardzie i... nagle znika... Patrick próbuje więc odkupić swoje winy i kolejny raz szuka dziewczyny. Gdzie ją znajdzie tym razem? Jaka decyzję podejmie tym razem? Nie będę oczywiście zdradzała zakończenia...
Przeczytałam książkę z przyjemnością, choć nie była tak wciągająca, jak wcześniejsze części. Akcja toczy się 12 lat po pierwszym zaginięciu Amandy, więc rozbawiły mnie do łez opisy zmagania się Patrick'a z kryzysem wieku średniego, brakiem kondycji, czy perypetie Angeli związane z wychowaniem dziecka i uroczy wujek Bubba. No cóż, każdy się starzeje... i dorośleje. Ale pytania pozostają takie same. Co jest ważniejsze - prawo czy prawda? Kim jestem? Kim byłem? Jakie stanowisko zająć w sprawie dzieci sprzedawanych nielegalnie do adopcji za duże pieniądze? Jak spojrzeć w oczy dziewczynie, której w imieniu prawa zniszczyło się życie? Jak zagłuszyć wyrzuty sumienia? I jaką decyzję podjęłoby się, gdyby można było cofnąć czas?
Niestety nie mogę więcej napisać, żeby nie zepsuć frajdy z czytania książki. Ale zastanawiam się, czy i my nigdy nie żałujemy naszych decyzji? Może nasze życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby nie pewne wydarzenia, postanowienia, fakty? Każdy z nas nosi w sobie jakąś tajemnice, jakiś ból minionych dni... Codziennie rano wstajemy do pracy, patrzymy w lustro i widzimy prawdziwych siebie, może się do siebie uśmiechamy, może coś mówimy... Potem zakładamy "służbowe" ubranie i wychodzimy zamykając za sobą drzwi do nas samych i naszego prawdziwego ja. Kiedy jedziemy windą, zerkając w lustro, zastanawiamy się, czy to wciąż ja? W obcym kostiumie? Z tym obcym uśmiechem? A gdzie moje marzenia, plany, przeszłość, młodość, ideały? Wtedy ta druga osoba w lustrze odpowiada nam, że to nadal my, ale trzeba było coś, dla czegoś poświecić..., dokonać pewnych wyborów... i z tymi wyborami i ich konsekwencjami żyć... Trzeba było dorosnąć...
Anna M.
ZAPRASZAM na mój blog:
annamatysiak.blogspot.com