Nie raz powtarzałam, że jestem osobą wierzącą i uważam Jana Pawła II za autorytet i osobę, która odegrała ogromną rolę w historii Polski, katolicyzmu i XX wieku. Ale równocześnie nic mnie tak nie denerwuje jak to co widzę zostało zrobione z JPII. I nie, nie mam tutaj na myśli ,,ataków na Kościół". Mam na myśli, to co sam Kościół zrobił z nim zrobił. Totalnie wyparto ze świadomości myśl, że JPII zmarł w 2005 roku i od tego czasu zdążyło już pojawić się całe pokolenie, któremu na siłę wciska się ,,janopawłową papkę". Zrobiono z niego miłego dziadka, nietykalną figurkę, obrazek, za krytykę, którego jest foch i krzyk, że obrażają papieża. Naprawdę niewiele osób w kościele (przynajmniej w Polsce) próbuje spojrzeć na Jana Pawła II szerzej. Tak, był wybitną postacią, tak emanował świętością, tak był autorytetem i wzorem dla wielu, tak jego nauki mogą być cennymi wskazówkami ale równocześnie był przywódcą politycznym, który musiał iść na kompromisy; był Polakiem i to w kierunku Polski skierowana głównie była jego uwaga a wiele spraw równocześnie mu umykało; żył w innej rzeczywistości i dla niego pewne kwestie nie były oczywiste czy nawet możliwe do przyjęcia; był managerem i podejmował błędne decyzje personalne. Jedna postać a tak wiele różnych kontekstów, które najczęściej są pomijane lub z automatu wrzucane w kategorię ,,atak na papieża". Dlatego zawsze cenię spojrzenia, które próbują znaleźć środek i pokazać, że nie wszystko jest takie oczywiste jakby się wydawało.
Mirosław Wlekły przemierzył Amerykę Południową i Środkową, Afrykę i Europę aby zebrać opinie ludzi kościoła na temat Jana Pawła II i pokazać zupełnie inne oblicze jego pontyfikatu. Papież działał zawsze mocno na rzecz walki z komunizmem, co było oczywiste, patrząc na jego pochodzenie ale równocześnie odbijało się na jego spojrzeniu na świat. Nie rozumiał, że komunizm latynoski to zupełnie coś innego. Aby uzyskać pomoc dla Polski ze strony Stanów Zjednoczonych poświęcił m.in. Salwador. Nie potępił USA za ich zbrodnicze działania właśnie w tym rejonie. Koncentracja na Polsce zaburzała jego ogląd i wielu problemów nie widział albo przez błędne decyzje personalne do niego nie docierały. Wlekły przywołuje tylko kilka nazwisk księży, kardynałów, którzy z jednej strony cieszyli się zaufaniem JPII a z drugiej strony ich działania były delikatnie mówiąc dalekie od tego co głosili. Pedofilia, bigamia, homoseksualizm, agresywne bogacenie się, współpraca z mafią, potępianie antykoncepcji, deprecjonowani roli kobiet to tylko maleńki szkic poruszanych tematów. Jednak już sam zarys jest szokujący, wręcz porażający, zbijający z nóg.
,,Nie nasz papież" to reportaż, który próbuje być wyważony i obiektywnie pokazać obraz pontyfikatu z innej perspektywy, jednak nie jest możliwe aby podejść do tego bez emocji. Cały czas emocje kolejnych rozmówców są obecne. Czuć ich złość, ból, gniew, że tak łatwo zostali wykluczeni, wyrzuceni poza nawias kościoła, że zignorowano ich problemy, nie zrozumiano ich. Tutaj dużo miejsca też się poświęca ogólnej sytuacji kościoła po Soborze Watykańskim II, co zostało zrealizowane a co zaprzepaszczone i jak wpłynęło to na współczesny obraz kościoła. Mam wrażenie, że z polskiej perspektywy nie widzi się wielu aspektów albo nie są one tak ważne, natomiast dla ludzi w innych krajach mogły być kluczowe. Dla mnie jednak najbardziej szokujące było spojrzenie na najbliższych współpracowników, to jak był postrzegany Dziwisz i jego działania, jak bezczelnie niektórzy kardynałowie wykorzystywali papieża i traktowali go jak zasłonę.
Reportaż Mirosława Wlekłego jest szokujący ale ważny. Daje do myślenia. Pokazuje różne spojrzenia i udowadnia, że nie ma postaci jednoznacznych, nie ma jednoznacznych działań, nie da się być dobrym dla wszystkich, nawet najlepsze chęci mogą krzywdzić i nawet najmądrzejsza osoba może podejmować błędne decyzje i otaczać się nie właściwymi doradcami. A dokładnie tak było z Janem Pawłem II i obecnie największą krzywdę robi się mu, odmawiając mu prawa do krytycznej oceny i szczegółowego badania jego życiorysu i pontyfikatu. Ale nawet takie książki są pomocne i zachęcają do przemyśleń i w pewien sposób troski o kościół. Dlatego bardzo gorąco polecam lekturę.