„Wielkie kłamstewka” autorstwa Liany Moriarly to książka, do której lektury zbierałam się przez kilka lat. Dlatego też kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania wznowionej wersji tej powieści, na podstawie której powstał kultowy serial o tym samym tytule (przyznać się, kto oglądał?), nie wahałam się ani minuty tylko od razu się zgodziłam! Czy żałuję przeczytania tej książki? Zdecydowanie nie. Może i nie jest to pozycja, której dałabym ocenę 10/10, to jednak autorka przygotowała dla mnie prawdziwą ucztę, której dość szybko nie zapomnę.
Co wydarzyło się tego wieczora? Morderstwo czy zwykły wypadek?
Wiadomo tylko, że ktoś nie żyje.
Ale kto jest winien?
Z Madeline lepiej nie zadzierać. Ma niewyparzony język i nie zapomina uraz. Nigdy jednak nie przyznałaby otwarcie, że wciąż ma żal do byłego męża, który wiele lat temu zostawił ją z małym dzieckiem.
Na widok olśniewającej Celeste wszyscy mężczyźni (i niektóre kobiety) wstrzymują oddech, ale nikt nie wie, co kryje się pod iluzją idealnego życia.
Gdy do okolicy sprowadza się Jane, młoda samotna matka z przeszłością owianą mroczną tajemnicą, spokojne życie na przedmieściach Sydney zakłóca z pozoru błahy incydent.
Czy to on, jak iskra, doprowadził do tragicznego zakończenia szkolnej imprezy?
Nie ukrywam, że ogromną zaletą tego tytułu jest budowane napięcie. Na samym początku wiemy bardzo mało - wiemy tylko tyle, że ktoś zginął, jednak kim jest ofiara, a kim sprawca oraz jaka jest przyczyna tego wydarzenia, jest nam kompletnie nieznana. Mój apetyt na więcej podkręcały również krótkie fragmenty z przesłuchań policyjnych, które zostały ulokowane na końcach rozdziałów. Rozmowy pomiędzy śledczymi a świadkami dotyczyły wydarzeń, które miały mieć miejsce dopiero później. No sami powiedzcie, czy to nie jest przepis na idealną powieść, która wciągnie Was bez reszty?
Liane przygotowała dla nas postacie trzech różnych kobiet, które borykają się z różnymi problemami, jednak łączy je jedno - każda z tych pań ukrywa maski, za którymi starają się ukryć tajemnice, które najchętniej zabrałyby ze sobą do grobu... Ale jak możecie się domyślić, ich kłamstwa prędzej czy później wyjdą na jaw.
W „Wielkich kłamstewkach” czeka na Was bardzo dobra gra pozorów - na samym początku poznajemy sielankowe życie poszczególnych postaci, jednak im dalej w las, tym w ich wyidealizowanym życiu zaczynają pojawiać się skazy, a malutkie kłamstewka zaczynają zamieniać się w większe i większe...
Poza dobra intrygą kryminalną dostajemy tutaj wątek obyczajowy. W swojej powieści Liane porusza bardzo poważne problemy, które wielu z nas woli przemilczeć. Mowa tutaj o przemocy domowej, samotnych wychowywaniu dzieci, czy też o nadopiekuńczości wobec swoich dzieci, które może być dla nich bardzo krzywdzące. Jak widzicie, „Wielka kłamstewka” to również powieść, która nie tylko zapewni Wam dobrą rozrywkę, ale również zmusi do pewnych refleksji.
Czy książkę polecam? Tak, Moriarty stworzyła powieść, w której nic nie jest ani czarne, ani białe - kilka elementów fabuły (oczywiście nie zdradzę jakich)zostało przedstawione jako dobre, a inne jako złe, jednak później okazywało się, że było na odwrót. Przygotujcie się na kilka godzin pełnych emocji oraz sekretów...