Tytułowe skandalistki to trzy kobiety, które są jakże różne, a jednak podobne w swojej samotności, trudnej przeszłości i teraźniejszych problemach. Każda z nich może zostać tak nazwana z innego powodu, każda żyje bowiem poza ogólnie przyjętymi konwenansami społecznymi. Poza tym, łączy je jeszcze jedno - nienawiść do pewnego mężczyzny, a to, jak wiemy, może być niezwykle groźne uczucie...
Mam trochę problem z oceną tej książki. Na pewno jest w niej wiele emocji, porusza ona trudne, choć interesujące tematy, a przy tym napisana jest bardzo przystępnie, ale zarazem nie do końca przypasował mi styl autorki, jak dla mnie jest on nieco wymuszony, chwilami przesadnie stylizowany, żeby za chwilę stawać się zbyt potoczny. Mam też wrażenie, że pani Zawadzka trochę zbyt wiele chciała powiedzieć w tej książce, wprowadziła za dużo wątków, za bardzo pokręciła tę historię, przez co wszystkie zostały potraktowane dość płytko, z kolei najbardziej interesujące rzeczy zadziały się niejako poza akcją, a w samej opowieści są tylko wspomniane.
Akcja rozgrywa się w 1931 roku, czyli w czasie dwudziestolecia międzywojennego, ale przyznam szczerze, że nie odczułam za bardzo klimatu epoki - tło fabularne było jak dla mnie za mało rozbudowane, a umiejscowienie w historii mało zaznaczone, z kolei język pozostał nieco zbyt współczesny. Na pewno jednak warto zwrócić uwagę na tematykę, na jaką spory nacisk położyła autorka, a mianowicie na szeroko pojęty feminizm i kwestię równouprawnienia kobiet, z którą ówczesne społeczeństwo nie umiało sobie poradzić. W czasie akcji książki Polki dopiero co otrzymały prawa wyborcze oraz uregulowaną kwestię pracy, ale cały czas były niejako obywatelkami drugiej kategorii, o czym wielokrotnie wspomina jedna z bohaterek tej książki i z czym walczy w swoich felietonach.
Spodobała mi się też kreacja głównych bohaterek. Z uwagi na wspomnianą wielowątkowość, nie miały one wystarczająco dużo czasu na rozwój, ale autorce udało się nawet w tak okrojony sposób pokazać ich ciekawe postacie. Jak wspomniałam, mamy tu trzy główne bohaterki, z których każda jest na pierwszy rzut oka wydaje się inna, ale mają sporo wspólnych cech. Pierwszą poznajemy Sarę, znaną aktorkę, której życie wydaje się jak z bajki, a okazuje się, że ukrywa ona mroczne tajemnice. Kolejna jest Helena, młoda i ambitna, chcąca za wszelką cenę się wybić, stać bogatą, nie wie jednak jakie będą konsekwencje jej wyborów. I wreszcie mamy Justynę, młodą wdowę, która pracuje jako dziennikarka i w swoich artykułach obnaża prawdę o sytuacji kobiet, a także nawołuje do zmian. Okazuje się jednak, że każda z tych bohaterek ma za sobą trudną przeszłość, czy nawet niekoniecznie dobrą teraźniejszość, a kluczem do rozwiązania ich problemów może być rozprawienie się z niejakim Alojzym Liebhauerem.
Nie wszystko mi się tej książce podobało, ale czytało mi się ją dobrze i szybko, a losy bohaterek, mimo pewnej naiwności, mnie poruszyły. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką nie jest może zachwycające, mimo wszystko jednak "Skandalistki" zainteresowały mnie na tyle, że chętnie poznam inne książki pani Zawadzkiej. Jeśli lubicie poruszające, wielowątkowe powieści obyczajowe, z silnymi kobiecymi bohaterkami i trudnymi tematami, a nie macie problemu z mało rozbudowanym tłem, czy lekką naiwnością, to polecam Wam tę książkę.
Recenzja we współpracy z wydawnictwem.