Cześć i czołem!
Kurczę, strasznie mnie tu mało ostatnio. Mam dużo pracy i mimo, że zastój czytelniczy już mi nieco minął, to mam chęci czytać, ale kompletnie nie mam na to czasu. Nie robię nawet w tym miesiącu podsumowania czytelniczego na story, bo udało mi się w lipcu przeczytać raptem dwie i pół książki...
I jedną z nich dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć - "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins.
Autorka trylogii zabiera nas do państwa Panem, które powstało na ruinach dawnej Ameryki Północnej, podzielonego na dwanaście dystryktów, w którym zamieszkują ludzie o różnych statusach społecznych i gospodarczych. Stolicą Panem jest Kapitol - miasto zamieszkiwane przez najzamożniejszych. I ci właśnie ludzie co roku urządzają sobie dla rozrywki tzw. igrzyska głodowe. Z każdego dystryktu wybierany jest jeden chłopak i jedna dziewczyna w przedziale wiekowym od 12 do 18 roku życia, którzy biorą udział w walce o przetrwanie na arenie, a wszystko to jest emitowane na żywo w telewizji. Zwyciężyć może tylko jeden trybut, który już do końca życia będzie się szczycił bogactwem i sławą. Ale za jaką cenę?
Katniss Everdeen ma 16 lat. Gdy jej 12-letnia siostra Prim zostaje wylosowana podczas dożynek w dwunastym - najuboższym - dystrykcie, ta w przypływie rozpaczy zgłasza się na ochotniczkę, aby wziąć udział w igrzyskach. Tym samym ratuje młodszą siostrę. Od tego momentu życie Katniss zmienia się na zawsze. Ma tylko kilka tygodni, aby przygotować się na walkę na śmierć i życie z pozostałymi 23 trybutami. W międzyczasie musi również zachwycić publiczność telewizyjną swoją udawaną miłością z nastolatkiem z jej dystryktu - Peetą Mellarkiem - który także bierze udział w tegorocznych igrzyskach. Wszystko po to, aby wzbudzić sympatię widzów z Kapitolu i przyciągnąć sponsorów, którzy zwiększą ich szansę na wygraną.
"Zwycięstwo oznacza sławę i bogactwo, przegrana oznacza śmierć. Witaj na Igrzyskach Głodowych!".
Ileż to ja razy już zabierałam się do czytania tej serii... Jeszcze od czasów, gdy chodziłam do szkoły. Ale jakoś tak nie mogłam, głównie dlatego, że widziałam już dwie pierwsze części ekranizacji i kompletnie nie przypadły mi do gustu, mimo iż lubię literaturę fantastyczną. Ostatnio dałam szansę wersji książkowej i jak mam być szczera, to nie zawiodłam się - przynajmniej na pierwszym tomie. Co do drugiego się nie wypowiadam, bo dotarłam na razie do połowy, ale już za bardzo zaczęła ta powieść brnąć w stronę polityki, niżeli fantastyki no i już mi się tak nie podoba.
Po przeczytaniu pierwszego tomu obejrzałam ponownie film na jego podstawie, mając nadzieję, że zmienię co do niego zdanie - ale dalej pozostaje takie samo. Nie podoba mi się i już. Za to podoba mi się styl pisania Suzanne Collins i to, jak manipuluje uczuciami czytelników tworząc fikcyjny związek pomiędzy Peetą a Katniss, jednocześnie dając nadzieję, że może jednak bohaterowie nie tylko udają wzajemną miłość, ale naprawdę ich coś łączy.
Sam zamysł areny i igrzysk jest prześwietny. Opisy zabijających się nawzajem trybutów są brutalne i wstrząsające, w pewnym momencie uroniłam nawet kilka łez nad jednym z nich. Powieść idealnie ukazuje nam, do czego człowiek może być zdolny, jeżeli chodzi o przetrwanie.
Tak czy inaczej, polecam - przynajmniej pierwszy tom. :)
Bookstagram:
http://www.instagram.com/strazniczka_ksiazekx/