Swoją pierwszą książkę z cyklu „Belladonna” Adalyn Grace zakończyła w taki sposób, że zachęciła mnie do tego, aby czym prędzej sięgnąć po kontynuację. Dlatego postanowiłam przeczytać „Foxglove” jeszcze w tym miesiącu. Czy ponowne spotkanie z Signą Farrow, jej rodziną i ukochanym okazało się równie przyjemną lekturą?
Muszę przyznać, że ta część podobała mi się nieco mniej niż poprzednia, ale znalazły się w niej również wątki, które okazały się ciekawsze i zdecydowanie bardziej rozbudowane niż w pierwszym tomie, jednak jednocześnie zabrakło mi rozwinięcia niektórych kwestii, które miały swój początek w „Belladonnie”.
Tym, co spodobało mi się najbardziej, było wprowadzenie kolejnej tajemniczej postaci. W „Foxglove” do ucieleśnionej wersji Śmierci dołącza jego brat — Los, który wprowadził trochę zamieszania. I chociaż mężczyzna, bo chyba można go tak nazwać, niemiłosiernie mnie irytował tym, że chciał za wszelką cenę przymusić do czegoś Signę, jego słowne utarczki z kuzynką głównej bohaterki — Blythe dodawały nieco pieprzu całej historii.
Myślę, że ciekawym elementem było również wprowadzenie nowych zagadek, które trzymały w napięciu, szczególnie w drugiej części książki, ale przynajmniej dla mnie ich rozwiązania były dość oczywiste, a już w szczególności ta dotycząca pewnej reinkarnacji.
Na plus należy również zaliczyć to, że dzięki rozdziałom z perspektywy Blythe, czytelnik może dowiedzieć się nieco więcej na jej temat, oraz poznać jej spojrzenie na niektóre sprawy, jak chociażby te dotyczącej losów jej brata, czy jej relacji z Signą. Niemniej jednak bardzo brakowało mi w tej części rozdziałów z perspektywy Śmierci oraz w ogóle scen z jego udziałem, ponieważ te można policzyć w zasadzie na palcach jednej ręki. Jego postać została zepchnięta na margines. Przez to w kontynuacji zabrakło tego, co było najważniejsze w poprzedniej części, czyli tej wyjątkowej relacji między nim a Signą. Niestety, ale w „Foxglove” ta relacja w zasadzie nie istnieje, nad czym mocno ubolewam.
Jeżeli chodzi o zakończenie, autorka po raz kolejny pozostawiła czytelnika z mętlikiem w głowie, zachęcając go do tego, aby sięgnął po kontynuację, dlatego jestem bardzo ciekawa, czy na tle poprzednich tomów „Wisteria” wypadnie lepiej, czy gorzej.