Szum medialny wokół ekranizacji "Igrzysk śmierci" sprawił że pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Podchodziłam do niej jednak z pewną rezerwą. Często bowiem to co wychwalane jest przez masy wcale nie jest tym czego ja szukam w literaturze. Jednakże po jakimś czasie za sprawą przypadku powieść trafiła w moje ręce, a jak to mówią " darowanemu koniowi..."
Autorka przedstawia wizję post-apokaliptycznego świata. Kraina Panem to 12 wyspecjalizowanych dystryktów oraz górujący nad nimi Kapitol, czerpiący zyski z ciężkiej pracy biedujących mieszkańców 12 kwartałów.
W przeszłości dystrykty mające dość wyzysku Kapitolu zbuntowały się przeciwko jego zwierzchnictwu. Powstanie został jednak krwawo stłumione. A na "pamiątkę" tych wydarzeń stolica co rok organizowała głodowe igrzyska. Na które każdy z 12 dystryktów musiał wysłać 2 młodych przedstawicieli, którzy ku ucieszę Kapitolu walczyli ze sobą na śmierć i życie na przygotowanej wcześniej arenie.
Historię głodowych igrzysk poznajemy z punktu widzenia szesnastoletniej Katniss Everdeen która trafia na arenę w zastępstwie za swoją młodszą siostrę. Jest to postać która bardzo przypadła mi do gustu. Wyrazista, butna, samowystarczalna nie ma w niej za grosz nijakości, za to całe pokłady pragmatyzmu. Jako drugi z 12 wylosowany zostaje Peeta Mellark, który jest całkowitym przeciwieństwem Katniss. To co nim kieruje to serce. Uczucie, które zrodziło się w nim dawno temu sprawia że robi wszystko co w jego mocy aby Katniss była tą jedyną, która wyjedzie z Kapitolu jako zwycięzca. I choć nie jest tak dobrym wojownikiem jak jego "koleżanka" to jednak potrafi zyskać przychylność widzów.
Głodowe Igrzyska to nic innego jak okrutne, wręcz prymitywne "reality show", gdzie poza umiejętnościami zabijania i przetrwania liczy się uśmiech, prezencja. Dlatego każdy z uczestników ma swojego stylistę i mentora który ma mu służyć pomocą i radą jak zdobyć sponsora, który wesprze go w trudnych chwilach na arenie.
Pierwszoosobowa narracja pozwala nam zajrzeć w głąb myśli i uczuć Katniss. ale jednocześnie spowodowała że język autorki jest dość prosty, momentami chaotyczny jak to myśli szesnastolatki, która, jednak mniej czasu poświęca romantycznym rozważaniom, bo z zasady myśli jak przetrwać kolej dzień.
Wątek sercowy nie jest pierwszoplanowy, nachalny i bardzo dobrze, bo nie o to w tej powieści chodzi.
Poza dwójka wybranych do udziału w igrzyskach autorka stworzyła jeszcze cała gamę innych równie intrygujących postaci. Jak chociażby Haymitch obrazujący to co dzieje się z młodym człowiekiem kiedy to styka się z taką eskalacją przemocy,jak głodowe igrzyska, kiedy to aby przeżyć musi zapomnieć o swoim człowieczeństwie. Inną równie ciekawą, postacią jest Effie, która sama w sobie stanowi gloryfikację próżności. Dba ona jedynie o pozory, że wszyscy dobrze się bawią. Jednocześnie wprowadza nieco humoru do tej bądź co bądź przygnębiającej wizji przyszłości.
Podsumowując pozycja warta polecenia,ekscytująca, niesztampowa. Choć momentami drastyczna. Pozwala się na chwilkę oderwać od królujących w literaturze fantastycznej wampirów i likantropów.