"W pierścieniu ognia" to drugi tom bestsellerowej trylogii autorstwa Suzanne Collins, która zdobyła miliony fanów na całym świecie. Rozpoczynając lekturę, zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Oczekiwałam poszerzonego wątku Katniss i Peety, ale nie wiedziałam, co właściwie może wystąpić w tej powieści. Zaskoczeniem było dla mnie to, o czym się dowiedziałam.
Zaczynając przygodę w Panem napotykamy na nacisk ze strony władzy i liczne ograniczenia, z jakimi borykają się obywatele państwa. Głodowe Igrzyska to jedna z najsmutniejszych, ale i najbardziej wyczekiwanych corocznych imprez - o ile tak to można nazwać. Jednak okazuje się, że pomimo zwycięstwa nieszczęśliwych kochanków z Dwunastego Dystryktu, zła passa się nie kończy. Wkrótce ma rozpocząć się Ćwierćwiecze Poskromienia - uroczystość związana z 75. Głodowymi Igrzyskami, której zasady za każdym razem są inne, ustalone przed laty. W przededniu ćwierćwiecza każdy mieszkaniec Panem ma obowiązek obejrzenia specjalnego komunikatu, w którym prezydent Snow uroczyście odczytuje list zawierający zasady dotyczące zbliżającego się dnia.
Od zakończenia igrzysk Katniss i Peeta nie są ze sobą już tak blisko. Przed kamerami zachowują pozory, lecz w głębi serca oboje mają świadomość tego, że oddalają się od siebie. Gdyby tego było mało, Gale staje im na drodze wyznając miłość dziewczynie, która igra z ogniem, a w niedługim odstępie czasu zostaje złapany przez nowo nadesłanych Strażników Pokoju. Porozbijany i wyczerpany ląduje u matki Kotny, która jest w stanie uleczyć chorego dzięki lekarstwu, jakie dostarczyła córka burmistrza. Jednak to nie jedyna sytuacja, w której jedną z głównych ról dostają mężczyźni pilnujący miasta. Z dnia na dzień ginie coraz więcej ludzi nie tylko z powodu kar, jakie zostają im wyrządzane, ale także przez wygłodzenie. Wkrótce okazuje się, że dystrykty mające za zadanie dostarczać daną żywność ogarnięte są rebelią i w wielu z nich wybuchły powstania, które zapoczątkowała... Katniss Everdeen.
Symbol kosogłosa charakterystycznego dla zwyciężczyni ostatnich Głodowych Igrzysk zaczyna występować wszędzie - na różnego rodzaju biżuterii, pieczywie oraz środkach codziennego użytku, jednak informacje z nim związane są tajne i niewiele osób wie, co się właściwie dzieje. Z czasem zaczynają docierać informacje o tym, że być może Trzynasty Dystrykt, który od lat uważany był za zniszczony, ocalał. Ludzie zaczynają szukać nadziei oraz czegoś, w co mogliby uwierzyć w tak ciężkich czasach. Jednak są to tylko niepotwierdzone plotki, których słuszność zostanie oceniona już niedługo.
Prezydent Snow ogłasza, że para zwycięzców z każdego dystryktu będzie musiała ponownie przybyć na arenę i stanąć do walki. Ta wiadomość odbija się echem od ścian domów pary nieszczęśliwych kochanków, którzy wrócili do Wioski Zwycięzców zaledwie pół roku temu, a teraz znowu zobowiązani będą do powtórzenia jeszcze tak świeżej historii. Przybywając do już znajomego im ośrodka, spotykają swoich stylistów oraz rudowłosą awoksę, która przy ostatniej wizycie również im usługiwała. W dniu treningów spotykają swoich sprzymierzeńców, którzy w większości są znacznie starsi od nich, jednak ich mentor zaleca sojusze z wyznaczonymi osobami, dlatego posłusznie starają się bratać ze zwycięzcami z innych dystryktów. I niech los im sprzyja! Także tym razem...
Nie zrażajcie się nieco nudną pierwszą częścią tego tomu! Zaraz po niej zaczyna się robić naprawdę ciekawie, a końca przygód nie widać. W porównaniu do zabójstw z pierwszego tomu, w tym widać wyraźną zmianę. Zawodnicy starannie szykują sieci i pułapki na swoich przeciwników, które wykorzystują z powodzeniem. Występuje tu również wymyślne zegarowe rozplanowanie katastrof, jakie przyszykowali dla nich organizatorzy. Książka pełna jest nienawiści i chęci do udowodnienia tego, co powinno było zostać wykrzyczane setki lat temu. Z chęcią sięgnę po ostatni, końcowy tom "Igrzysk Śmierci".