"Dzieje grzechu" swego czasu postawiły Stefana Żeromskiego pod pręgierzem opinii i skrajnych ocen. Jedni zachwycali się odwagą pisarza i złamaniem tabu dotyczącego kobiecej cielesności, seksualności i pragnień inni zaś zarzucali mu epatowanie tanią pornografią i kpinę z wartości które Polacy zawsze stawiali na piedestale: religijności, prymatu patriarchatu czy podporządkowania swego życia celom wyższym od uciech ciała i zmysłów.
Można spekulować na ile osobiste doświadczenia autora który przez większość życia żył "na dwa domy" (z żoną która nigdy nie zgodziła się na rozwód i oficjalną kochanką) były przyczynkiem do powstania tego dzieła, niemniej wstrząsnęło ono ówczesną opinią publiczną ściśniętą gorsetem moralności i konwenansów.
Z pozoru może się wydawać że historia miłości głównej bohaterki Ewy Pobratyńskiej do Łukasza Niepołomskiego, mężczyzny zafascynowanego jej młodością i urodą, to obraz samczej chuci która doprowadza dziewczynę czystą i niewinną na skraj upadku moralnego. Poddanie się pragnieniu otwiera bramy piekieł prowadząc powoli bohaterkę na samo dno czyniąc z niej nie tylko kobietę upadłą ale i morderczynię.
Jednak to błędna perspektywa ponieważ "Dzieje grzechu" to wnikliwie studium kobiety która z pełną świadomością i rozmysłem sama podejmuje decyzje dotyczące swojego życia. A to co nią kieruje to jej pragnienia, fantazje i potrzeby ciała.
Ewa miota się między tym czego pragnie a tym czego oczekuje od niej otoczenie lecz ta wewnętrzna walka nie trwa długo. Wygrywa namiętność, władza którą czuje w kontaktach z mężczyznami, chęć łatwego życia i luksusu.
Postacią tragiczną w tej opowieści wcale nie jest główna bohaterka ale hrabia Szczerbic który szczerze zakochany i oddany jej bez reszty staje się kolejnym pionkiem w jej grze.
Pełna śmiałych scen erotycznych i dosadnego języka wydana w 1908 roku książka natychmiast zyskała miano skandalicznej co sprawiło że doczekała się kilku wydań jeszcze przed śmiercią autora.
Mimo fascynującej historii książkę czyta się niezwykle trudno. Myślałam że przez pierwsze 50 stron w ogóle nie przebrnę. Znaczną część dzieła stanowią rozważania filozoficzne i teologiczne które wciśnięte w usta głównych bohaterów po prostu nużą.
Autor nie odmówił też sobie kilkudziesięciostronicowego wykładu na temat reformy rolnej (to z kolei pod koniec II tomu) jednak należy wziąć poprawkę że bohaterzy "Dziejów grzechu" żyją w określonej sytuacji społecznej i ekonomicznej a te tematy zawsze były obecne w książkach Stefana Żeromskiego.
Trudna to była lektura i jakże inna od wszystkiego co przeczytałam ostatnio. Potraktowałam "Dzieje grzechu" jako wyzwanie czytelnicze. I nie żałuję że ją przeczytałam.