Na wstępie przede wszystkim pragnę podziękować wydawnictwu, że zdecydowało się na zmianę tłumacza. Po tym jak pierwsza część o pielęgniarkach z Lovely Lane została zmasakrowana przez fatalne tłumaczenie, zastanawiałam się długo czy ja w ogóle chcę mieć do czynienia z kolejnymi tomami tej serii. Całą radość z czytania pierwszej części zepsuło mi dokumentnie to fatalne tłumaczenie, podczas czytania kilka razy nosiłam się z zamiarem, żeby porzucić książkę i zapomnieć na zawsze o Lovely Lane. Na całe szczęście coś mnie podkusiło, żeby spróbować jeszcze z "Dziećmi z Lovely Lane" i gdyby się okazało, że ten tom również będzie tak straszliwie przetłumaczony, pewnie nawet nie dokończyłabym czytać. Nie rozumiem tylko jednego, jak można było dopuścić do tego, żeby książka w takim stanie została wydrukowana i przekazana czytelnikom. Przecież podczas czytania aż zęby bolały od tych wielce dziwacznych sformułowań.
Gdy zaczęłam czytać "Dzieci z Lovely Lane" od razu poczułam jakbym przeniosła się do innego świata, historia wciągnęła mnie na maksa, otuliła, a ja zaangażowałam się w losy bohaterów i tak z niektórymi się związałam, że pod koniec opowiadanej historii, to co stało się z pewnym małym chłopczykiem doprowadziło mnie do łez. Historia Lily i jej rodzeństwa wywołała we mnie mnóstwo emocji.
Jeśli szukacie powieści, z której będziecie chcieli jak najwięcej dowiedzieć się o tym jak funkcjowała służba zdrowia w Wielkiej Brytani w latach 50 możecie się rozczarować. Cały ten wątek jest dość słabo zaakcentowany, autorka bardziej skupiła się na stronie obyczajowej, na charakterystyce społeczeństwa, a cała szpitalno-pielęgniarska otoczka jest tylko dodatkiem.
Autorka w tej części pragnęła zwrócić naszą uwagę na problemy z jakimi w tamtych czasach zmagało się miasto, na ogromnie zanieczyszczone powietrze, na to jaki wpływ miało ono na ludzi, a w szczególności jakie niosło fatalne skutki w połączeniu z biedą, wilgocią, brakiem higieny, niedożywieniem, brakiem odpowiednich warunków mieszkaniowych. Ciśnienie mi się podnosiło gdy czytałam o chorobie pewnego małego chłopczyka i o przyczynach jakie według ówczesnych lekarzy i pielęgniarek tę chorobę wywoływały.
Na dniach będzie miała miejsce premiera czwartej części o pielęgniarkach z Lovely Lane. Ja niedługo zabieram się za tom trzeci i już czuję, że kiedyś będzie mi trudno rozstać się z bohaterami, których polubiłam, i których losy wreszcie mogłam śledzić z czystą przyjemnością, bez irytacji na krzywdę jaka została wyrządzona pierwszej części przez fatalne tłumaczenie. W "Dzieciach z Lovely Lane" znalazłam sporo literówek, ale to spokojnie można wybaczyć.
"Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"