Nie jest tajemnicą, że lubię wszystko to, co związane jest z Bożym Narodzeniem, a jak na osobę kochającą czytać przystało to szczególnym sentymentem darzę książki o tej tematyce. Jak co roku wydawnictwo zasypały nas świątecznymi tytułami i jakbyśmy chcieli je wszystkie przeczytać to zeszłoby przynajmniej do maja. Staram się być na bieżąco z ofertą wydawniczą, ale nie będę ukrywać, że niektóre tytuły kojarzę tylko po nazwisku autora albo po okładce, bo nie jestem w stanie przeczytać wszystkich nowości. Ogromnie tego żałuję, ale doba ma tylko 24 godziny i nie chce się rozciągnąć.
To moja druga przeczytana w tym roku książka o tematyce świątecznej. Do sięgnięcia po Zapomnianą piosenkę skłonił mnie opis, bo niestety jak do tej pory miałam przyjemność przeczytać tylko jedną książkę autorki, ale po takiej lekturze nie pozostaje mi nic innego jak nadrobić braki.
" Dominik wychowywał się w domu dziecka. Dziś ma już 20 lat i jest samodzielny, ale nadal próbuje odnaleźć swoją mamę. Nie ma pewności, czy zmarła, czy go porzuciła.
Pan Ksawery szykuje się do Wigilii, którą znów ma spędzić w pojedynkę. Jego jedyny syn, zajęty swoimi sprawami, nie zamierza pojawić się przy świątecznym stole.
Losy dwóch samotnych mężczyzn przetną się niespodziewanie, a połączy ich przypadek ..,albo przeznaczenie.
Czy Dominik dowie się prawdę o swojej przeszłości?
Co tak naprawdę łączy chłopaka z panem Ksawerym?
I czy magia świąt pomoże im zapełnić pustkę, którą noszą w sercach?"
Rekomendację na okładce napisała Pani Edyta Świętek, której z pewnością nikomu nie muszę przedstawiać. Pani Edyta stwierdziła, że obok tej książki nie można przejść obojętnie. To prawda, ale autorka zapomniała dodać, że konieczne jest trzymanie pod bokiem pudełka chusteczek, bo łzy też są gwarantowane. Ja tak się spłakałam, że musiałam odkładać książkę tylko po to, aby złapać oddech. Jak mamę własną kocham to nie pamiętam kiedy jakaś książka przeczołgała mnie tak emocjonalnie. Spłakałam się jak bóbr i już sama nie wiedziałam komu bardziej współczuć: Dominikowi czy Ksaweremu.
Dominik ma całe życie przed sobą. To młody mężczyzna, który wychowywał się w domu dziecka. Spod skrzydeł kochającej mamy trafił do miejsca, w którym nikt nie miał dla niego czasu, a jedyne co się liczyło to przetrwanie. Wyobrażacie sobie czteroletniego chłopca, któremu zawalił się cały świat? To jego oczekiwanie aż w drzwiach stanie mama i zaśpiewa ulubioną kołysankę, rozdziera serce na milion kawałków. Całe jego dzieciństwo to jedno wielki marzenie. Marzenie o powrocie do domu, do mamy i czułych ramion. Na szczęście Dominik to twardy zawodnik, który przetrwał i z podniesioną głową może wkroczyć w dorosłe życie.
Poznajemy także Ksawerego. Mężczyznę w podeszłym wieku, który po śmierci żony mieszka sam. Syn wyemigrował z rodziną za chlebem i nie w głowie mu stary ojciec. Nie ma czasu ani na telefon, a już tum bardziej na przyjazd, bo przecież samolot kosztuje. Pech chciał, że starszy pan złamał nogę. Może na szczęście liczyć na pomoc życzliwych sąsiadów. Gdy syn wpada jak po ogień to jedyne co może zaproponować ojcu to dom starców.
Zapomniana melodia to historia tak wzruszająca, że ja zamiast czytać to najpierw musiałam złapać oddech, a potem analizowałam co ja bym zrobiła w sytuacji opisywanej przez autorkę. Od pierwszej strony polubiłam naszych bohaterów i tak bardzo chciałam, żeby ta historia miała szczęśliwe zakończenie. Autorka przedstawiła nam historię z perspektywy tak Ksawerego, jak i Dominika. Historia opowiedziana oczami starszego człowieka, który czuje się jak niepotrzebny sprzęt i młodego chłopaka, który nie miał łatwego życia. Krótkie rozdziały dopełniają się i tworzą przepiękną historię, która na długo zapada w pamięci.
W moim prywatnym rankingu tegorocznych książek bożonarodzeniowych to numer jeden i myślę, że długo nie straci numeru jeden, bo to niesamowicie magiczna historia, którą polecam z całego serca. Ostrzegam, że będziecie potrzebować chusteczek, bo bez łez się nie obędzie.