Niewolnictwo i segregacja rasowa to chyba najciemniejsze plamy historii amerykańskiej. Ciężko się o tym mówi, ale trzeba. Jeżeli sądzicie, że fakt, iż czarny człowiek nie mógł siedzieć obok białego na tej samej ławce, w Stanach Zjednoczonych, do późnych lat sześćdziesiątych, przeczytajcie tę książkę. To jest dopiero nieprawdopodobna historia.
Ibrahima to syn króla jednego z obszarów w Zachodniej Afryce, który dziś nazywamy Gwineą. Ale jest rok 1781. Młody, starannie wykształcony książę i wojownik podczas jednej z bitew zostaje ranny i złapany w niewolę. Zostaje sprzedany przez czarnoskórych z innego plemienia białym, jako niewolnik i trafia do Nowego Orleanu. Dalszą historię musicie sami przeczytać gdyż jest tak nieprawdopodobna jak prawdziwa.
W epoce transatlantyckiego handlu czarnym człowiekiem na przełomie trzystu lat porwano w Afryce ponad 14 milionów ludzi, z czego ponad 3 miliony nie przeżyło gehenny podróży przez ocean. Ci, którzy dotarli żywi na ląd, spędzili swe życie w kajdanach i na ciężkiej pracy.
Natchez to miasto nad Mississippi, dokąd ze swym reportażem wybrał się autor tej książki. Spędził długi czas na rozmowach z mieszkańcami pytając dlaczego wciąż zajmują się inscenizacjami dawnych wydarzeń z Południa, nam kojarzącym się jednoznacznie z uciśnieniem czarnoskórych.
„W Natchez, niewielkim mieście nad rzeką Missisipi, czas jakby się zatrzymał. We wspaniałych rezydencjach wzniesionych przed wojną secesyjną matrony w krynolinach opowiadają gościom o historii tego miejsca, a potem oprowadzają ich po imponujących posiadłościach. Uważny słuchacz będzie jednak zdezorientowany–a co z niewolnikami? Dlaczego prawie zniknęli z tych opowieści? Czy to nie tu mieścił się drugi co do wielkości na Południu targ, na którym kupowano i sprzedawano ludzi? Nie chodzi o wojnę, rasizm, niewolnictwo – odpowiedzą mu – chodzi o piękno naszych domów, celebrowanie naszej spuścizny!
Dumni ze swojej ekscentryczności, mieszkańcy miasta pielęgnują stare rytuały –coroczne przedstawienia w dość wybiórczy sposób prezentujące przeszłość miasta, świąteczną paradą, w czasie której pijani kierowcy pod ochroną policji rozdają podarki dzieciom z ubogich rodzin….”
Genialny reportaż przeplatany prawdziwą historią księcia-niewolnika. Życie pisze najbardziej nierzeczywiste scenariusze.