"Cypr ma trochę ponad dziewięć tysięcy kilometrów kwadratowych i stał się polem bitwy między dwoma silnymi przeświadczeniami o lepszości- greckości i tureckości. Został też sceną walki głównych religii świata- chrześcijaństwa i islamu."
Czytając książkę zdałam sobie sprawę z tego, że o Cyprze nie wiedziałam prawie nic. Planowałam kiedyś wybrać się tam na wakacje. Wstyd przyznać, ale miały to być typowe wakacje nad morzem, wykupiona wycieczka z biura podróży, zupełna ignorancja otoczenia, tylko plaża, morze, ja i relaks. Dzisiaj, nadal chcę odwiedzić to miejsce, ale teraz już wiem, że Cypr to nie tylko wyspa składająca się z dwóch części: południowej- greckiej i północnej- tureckiej. Co więcej, wiem, ale wciąż nie mogę uwierzyć, że Republika Cypru do dzisiaj nosi na ramionach ciężki bagaż w postaci historii, rewolucji, ale również opiewającej w fanatyzm religijny, rasizm i nacjonalizm teraźniejszości. Stosunkowo mała, podzielona jak żadne inne miejsce na Ziemi wyspa, w której, jak czytamy na tyle okładki, nazewnictwo kawy, której wypija się ogromne ilości, definiuje poglądy polityczne, stała się moim małym podróżniczym marzeniem.
"Strach dzieli i wyniszcza obydwie społeczności od ponad pół wieku."
Thomas Orzechowski, dziennikarz specjalizujący się w tematyce zagranicznej, zabiera nas w podróż w różnorodność, odwiedza najmroczniejsze, najmniejsze i najbardziej zapomniane miejsca Cypru, ale nie zapomina przy tym o Nikozji, Famaguście czy Limassolu. Reportaż autora umiejscowiony jest na historycznej osi czasu. Książka składa się bowiem z trzech przedziałów czasowych: 1955-1974, 1974 oraz 1974-2020. W "Wyspie trzech ojczyzn" Orzechowski zasiada w domach obywateli Cypru, w kafenijo- lokalnych kawiarniach, w którym serwowana jest nie tylko kawa, ale i alkohol, odwiedza kościoły, niefunkcjonujące już lotnisko. Wszystko po to, żeby oddać klimat republiki, porozmawiać z jej obywatelami w ich naturalnym środowisku. Autor serwuje nam obraz nie tylko greckich i tureckich Cypryjczków. Bowiem obecny Cypr to nie tyko "(...) greccy i tureccy Cypryjczycy, Ormianie i maronici czy Grecy i Turcy", to również uchodźcy z Syrii, migranci z Indii, Bangladeszu, Pakistanu i Kamerunu, obywatele Zimbabwe i Nigerii. Dziennikarz staje pomiędzy nimi, neutralny i nieoceniający wsłuchując się w historię wyspy widzianą ich oczami.
"(...) Nikozja, miasto dwóch części; Cypr, wyspa kilku flag- nie, jedność nie jest tu popularna (...)"
Chociaż nie jestem dziennikarką, i nie napisałam, jeszcze, żadnego reportażu, to z pełną świadomością stwierdzam, że nie ma lepszego sposobu na dobry reportaż niż bardzo dobre przygotowanie autora połączone z głosem oddanym osobom, o którym dzieło jest. Obydwa warunki są tutaj spełnione. I możnaby rzec, że nie jestem obiektywna, bo literatura faktu to zdecydowanie mój ulubiony gatunek, ale wierzcie mi, staram się podejść do tego jak najbardziej neutralnie. Niezaprzeczalnie Thomas Orzechowski przygotował się do tej podróży, jeszcze przed wyjazdem na Cypr, radził się badaczy w Polsce. Znalazł osobę, która pomogła mu w transkrypcji greckich słów, a owocem tej "znajomości" jest lekcja pisowni i wymowy, którą dostajemy na początku książki. Jednak sercem tego reportażu, factorem X, który sprawia, że jest on przejmujący, że bije z niego życie, że porafi wzruszyć, są zdecydowanie ludzie. I tak jak wspomniałam wcześniej, nie można było lepiej przedstawić podzielonej republiki i wynikających z tego skutków niż oddać głos zarówno greckim, jak i tureckim Cypryjczykom. Autor rozpoczyna naszą podróż od powstania na Cyprze, słyszymy młodych walczących bojowników, zaglądamy do domów zwykłych rodzin, którzy ryzykując życiem pomagali walczącym tworząc dla nich kryjówki, aż wreszcie jesteśmy świadkami zwierzeń byłych powstańców. Brzmi znajomo? Dla mnie bardzo. W końcu schemat takich powstańczych historii w Polsce wygląda bardzo podobnie. Ta książka to kawał ciężkiej przeszłości mieszkańców Cypru, to masa bolesnych wspomnień, to obraz do dzisiaj trwającego konfliktu. Ale żeby nie było tak smutno i przytłaczająco, ta książka to też klimatyczne, czarno-białe ilustracje, zapach kawy, piękne krajobrazy, wiara, miłość, rodzina i oddanie. To również, mapa! Tak! Nie potrafię powiedzieć ile razy wracałam na pierwsze strony żeby przejechać palcem po mapie by móc łatwiej zobrazować opisywane sytuacje.