Ogromna sława bestsellerowej sagi "Zmierzch" doprowadziła nie tylko do filmowej ekranizacji, ale również do stworzenia komiksu na jego podstawie. Jako że zakupiłam całą sagę i przeczytałam, a także obejrzałam wszystkie filmy, chciałam również zapoznać się z komiksową wersją.
Siedemnastoletnia Isabella Swan przeprowadza się do ponurego miasteczka w deszczowym stanie Washington i poznaje tajemniczego, przystojnego Edwarda Cullena. Chłopak ma nadludzkie zdolności - nie można mu się oprzeć, ale i nie można go rozgryźć. Dziewczyna usiłuje poznać jego mroczne sekrety, nie zdaje sobie jednak sprawy, że naraża tym siebie i swoich najbliższych na niebezpieczeństwo. Okazuje się, bowiem, że zakochała się w wampirze...
"Zmierzch. Powieść ilustrowana" - bogato zilustrowana przez Kim Young i drobiazgowo sprawdzona przez Stephenie Meyer - to świeże, nieodparcie pociągające spojrzenie nadające powieści zupełnie nowy wymiar.
Muszę przyznać, że pierwszą książkę sagi "Zmierzch" najlepiej mi się czytało. Moim skromnym zdaniem była to najlepsza część całej sagi. Komiksowa wersja nie odstępuje jej ani na krok w podium - w wydaniu obrazkowym wszystko wygląda dziesięć razy piękniej.
Historia nie odbiega bardzo od oryginału, aczkolwiek niektóre sytuacje zostają pokazane trochę inaczej - w inny sposób. W komiksie niektóre fragmenty są bardziej uwidocznione, inne mniej - i to działa jedynie na korzyść. Pamiętacie np. pierwsze spotkanie Edwarda i Belli na lekcji biologii? Tutaj jest to pokazane po prostu genialnie - każdy ruch Edwarda, każde napięcie mięśni.
Jednakże nie zamierzam w tej recenzji skupiać się na historii, którą pewnie wszyscy dobrze znają - nawet jeżeli na oczy nie widzieli ani książki, ani filmu. W komiksie najbardziej powinnam skupić się na ilustracjach, które są - jednym słowem - bajeczne. Bardzo spodobały mi się postaci wychodzące spod pióra pani Young Kim. Taką sobie właśnie wyobrażałam Bellę!
Jest to komiks w większości czarno-biały (trochę jak manga). Jednakże bardzo często można też nacieszyć oczy kolorowymi, nasyconymi wręcz obrazkami. Książka liczy sobie 224 strony, które pochłania się w ciągu kilkunastu minut. Część pierwsza kończy się mniej więcej w połowie oryginału.
Autorka bestsellerowej sagi, Stephenie Meyer, również jest zadowolona z efektów pracy nad powieścią ilustrowaną, gdyż pisze:
"Cieszyła mnie praca nad nową interpretacją Zmierzchu. Kim Young dokonała niewiarygodnego dzieła, przekładając słowa, które napisałam, na piękne, nastrojowe ilustracje. Wygląd postaci i tło zdarzeń są bardzo bliskie temu, co wyobrażałam sobie podczas pisania powieści".
Ze strony technicznej powieść ilustrowana prezentuje się po prostu pięknie. Twarda okładka, gruby papier, dobrze prezentujące się wszystkie obrazki. Nie rozumiem tylko, dlaczego niektóre kwestie - te powiedziane w chwilach grozy, że tak powiem - nie zostały przetłumaczone, lecz pozostawiono je w język angielskim np. "Don't move", "Did you call 911?!" Podobnie jest z informacjami wyszukanymi przez Bellę w internecie, czy napisami na karteczkach. Książka prezentowałaby się o wiele okazalej, gdyby wszystko zostałoby przetłumaczone na nasz język ojczysty.