Kat Ellis "Harrow Lake".
Lola jest córką reżysera horrorów, Nolana Noxa. Jego największym dziełem jest oczywiście "Lelek", horror rozgrywający się w miasteczku, z którego pochodzi jego żona, która jednocześnie zagrała główną rolę w filmie, rolę Ptaszyny. Lola ma swoje sekrety, do ojca zwraca się po imieniu, żyje w przeświadczeniu, iż matka ją zostawiła, gdy ta była jeszcze mała. Po prostu, odeszła.
Po wypadku, do którego dochodzi w ich mieszkaniu w Nowym Yorku, Lola zostaje odesłana do Harrow Lake. Niby tylko na trzy dni. A dni te zmienić się mają w tygodnie... Lola mieszka u babki, wszystko wydaje się jej znajome, nie tylko ze względu na film, który oczywiście oglądała wiele razy. Dziewczyna odczuwa pewne deja vu.
Miasteczko jest dziwne, tak jakby zostało zamknięte w czasie. Ludzie także są dziwni. Nie wszyscy, ale jednak. Lola dziwnie się czuje poznając legendy panujące w miasteczku. O Panie Dreszczu, który porywa i zjada ludzi. O kościstym drzewie, na którym zostają wieszane zęby i inne rzeczy, aby Pan Dreszcz nie przyszedł po kogoś, kto mu się spodobał. O jeziorze w którym widać bladą twarz kobiety. Legendy te sprawiają, że Lola ma mętlik w głowie, coraz większy mętlik. Zaczyna odkrywać sekrety miasteczka, sekrety matki. I swoje sekrety, o których nie chciałaby pamiętać. A prawda jest największym potworem z jakim dziewczyna musi się zmierzyć.
Czytałam z zapartym tchem, wciągnęła mnie historia, najbardziej oczywiście paranormalna koncepcja. Sam pomysł z miasteczkiem z horroru to strzał w dziesiątkę. Uwielbiam małomiasteczkowy klimat, czuć wtedy każdy szmer, każdy ruch, każdą emocję. A emocji było sporo. Czytając głównie wieczorem, lub nad ranem, gdzie za oknem jest jeszcze ciemno, ciarki przechodziły po ciele. Czuć było grozę. Podobało mi się to! Przede wszystkim legenda o Panie Dreszczu. Rymowanki z nią związane. Tak, wszystko to sprawiło, że przed oczami miałam i jaskinie, gdzie Pan Dreszcz się chował, i jego zgrzytanie zębów, gdy się zbliżał. Nie trudno było mi wyobrazić sobie jego wygląd i powiem szczerze, koszmary gwarantowane.
Znajdziemy tu jednak nie tylko paranormalne zjawiska, bo te, jak wiadomo, bardzo ciężko jest wyjaśnić, a co dopiero udowodnić. Więc ubolewam, iż nie zostało wyjaśnione, czy Pan Dreszcz faktycznie istniał. Jednakże, znajdziemy tu innego potwora. Właściwie to kilka potworów. I tak, oni są jak najbardziej prawdziwi. Przeraża znieczulica, przeraża przymykanie oka na krzywdy wyrządzane przez bliskich, na bliskich i pod okiem najważniejszej osoby. Przeraża, jak sława może uderzyć do głowy. Przeraża, jak można kłamać, by uratować własną reputację. Przeraża fakt, że można zamknąć własne dziecko w złotej klatce.
To kawał dobrej książki, chociaż jak wcześniej wspomniałam, brakowało mi wyjaśnień, a choćby próby wyjaśnienia legend, bo to na nich opierała się cała historia. Oczywiście, historia z głębszym morałem, nie tylko fikcyjny horror, ale także horror życia. Oczekiwałam po zakończeniu efektu wow, ale jestem trochę przybita. No nie tak to sobie wyobrażałam. Tu zaskoczenie wielkie. Chociaż oczywiście, można było się go domyśleć, w pewnym momencie można było przewidzieć każdy kolejny krok. Może był to specjalny zabieg, a żeby czytelnik wyobraził sobie inną końcówkę, w rezultacie dostał końcówkę banalną.
Mimo kilku mankamentów, świetnie się bawiłam. Poczułam klimat małego miasteczka, pełnego tajemnic, legend. Poczułam klimat społeczeństwa, gdzie wszyscy wszystkich znają. Więc spokojnie mogę polecić 😉 jednakże miejcie na uwadze fakt, iż prawdziwi fani horrorów z duchami, zjawami itd, mogą być lekko zawiedzeni.