Literatura dziecięca bardzo często trafia w moje najczulsze struny. Przyznam szczerze, że sama nie do końca wiem, jak to działa. Przecież takie historie są zazwyczaj proste, przyjemne i napisane bardzo łatwym językiem - wiadomo, ich odbiorcami są właśnie najmłodsi czytelnicy. Coś jednak jest w tych pozycjach, a ja do każdej z nich odnoszę się z największą ciekawością. Nie inaczej było z Gryzikiem autorstwa Moniki Kamińskiej. Piękna okładka, obietnica równie pięknych ilustracji w środku... czy i treść taka była? Na to pytanie odpowiedź znajdziecie poniżej.
Pewnego dnia mały chłopiec spotyka na swoim ogródku dziwne stworzenie. Czymże ono jest? Nie ma zielonego pojęcia. Stworzonko jest wystraszone, a jednocześnie brzydkie i raczej nie wzbudza pozytywnych odczuć. Coś jednak przyciąga do niego chłopca. Czy istnieje szansa na to, by pomiędzy tą dwójką narodziła się prawdziwa przyjaźń?
Zaczynając lekturę Gryzika, nie chciałam nastawiać się na nic konkretnego. Oczekiwałam jedynie dobrej i może wartościowej opowieści, którą będę mogła polecić młodszym odbiorcom. Jakie było moje zdziwienie, kiedy nieoczekiwanie sama wciągnęłam się w tę dość krótką historię o chłopcu i tytułowym Gryziku. Nie będę też ukrywać tego, iż w pewnym momencie moje oczy po prostu się zaszkliły. Okazało się, iż Gryzik opowiada historię poruszającą nawet dorosłych czytelników.
Głównym bohaterem jest chłopiec, którego ciekawość okazała się na tyle duża, iż zapragnął on poznać tego dziwnego stworka, ukrywającego się przed oczami wszystkich. Choć nie wiedział on do końca, czymże owo stworzenie jest i co więcej - czy może nie jest niebezpieczne, to jednak zaryzykował i postanowił powoli go oswajać i poznawać. W tym momencie w mojej pamięci ożywiła się historia Małego Księcia i procesu oswajania Lisa. Czy słusznie porównałam obie te książki w swoim umyśle? Nie mam pojęcia.
Tytułowy bohater wzbudził we mnie bardzo ciepłe uczucia, a jego przeżycia wręcz mnie poruszyły. No cóż, nie da się ukryć, że wątek tej postaci potrafi roztopić nawet najbardziej zlodowaciałe serce. Gryzik jest stworzeniem, które z powodu swojego dość niespotykanego wyglądu zostało uznane za okropne, a wręcz niebezpieczne. Oczywiście słowa te wypowiadali tylko dorośli, którzy nie potrafili dojrzeć w tej postaci nic więcej. Ten aspekt okazał się bolesny i może trochę wstyd się przyznać, ale nie mogłam powstrzymać łez.
Monika Kamińska ma bardzo dobre, lekkie pióro, które zdecydowanie uprzyjemnia lekturę tej pozycji. Język, jakim posługuje się autorka, został odpowiednio dopasowany do grupy odbiorców, do których to właśnie kierowana jest ta pozycja. Wspominam o tym, ponieważ uważam, że jeśli chodzi o książki kierowane właśnie do najmłodszych, to jest bardzo istotny aspekt. Dlatego, jeżeli ktokolwiek miał choć cień wątpliwości dotyczących tego segmentu książki - rozwiewam je natychmiast.
Gryzik jest opowieścią o odnajdywaniu radości w życiu - takiej najczystszej, najprawdziwszej, której nie da się pomylić z niczym innym. Wielu z nas zapomina o tak prostej rzeczy, jak radość i cieszenie się z każdego dnia i nawet najmniejszej rzeczy. W świecie, w którym pędzimy ciągle z pracy do domu, z uczelni/szkoły, by spędzać kolejne godziny na nauce czy przeglądaniu Internetu, tracimy gdzieś tę całą radość. Dlatego też pozycja trafia na listę najlepszych książek tego półrocza. Gryzik przypomniał mi o tej istotnej kwestii i obiecuję mu, że już o niej nie zapomnę.
Jeżeli poszukujecie dobrej i przede wszystkim wartościowej książki dla swoich dzieci, rodzeństwa czy po prostu kogoś bliskiego, zdecydowanie polecam Wam właśnie ten tytuł. Ilustracje wykonane przez Katarzynę Zielińską dodatkowo uprzyjemniają czas spędzony na lekturze, więc czego chcieć więcej? 😉