Zanim sięgnęłam po książkę Kosticka spotkałam się z kilkoma opiniami, iż jest to pozycja dla informatyków, która raczej nie wciąga, a dodatkowo jest niezrozumiała dla przeciętnego czytelnika. Trochę mnie to zdziwiło, gdyż przeczytałam, że ta debiutancka powieść otrzymała wiele nagród i wyróżnień (m. in. IBBY). Conor Kostick mieszka w Dublinie, gdzie pracuje jako wykładowca historii średniowiecza. Spod jego pióra wyszło wiele historycznych, politycznych oraz kulturalnych artykułów. "Epic" jak już wspominałam jest jego debiutem prozatorskim i pierwszą częścią trylogii science fiction: Kroniki Avatarów.
Akcja rozgrywa się na skolonizowanej przez ludzi planecie, której nazwy nie podano. Aby pozbyć się konfliktów i wojen ustanowiono zasadę, że nie wolno używać przemocy. Przepis pozornie wydawał się dobry, jednak ludzkość zaczęła stosować go w skrajnej wersji. Za zwykłe młodzieńczą przepychankę, spoliczkowanie natrętnego adoratora, czy nawet użycie siły w obronie własnej trafia się na zesłanie, a dokładniej na wyspę zesłańców, gdzie nie panują jakiekolwiek zasady moralne. Wiadomą rzeczą jest, że czasem powstają konflikty, a i władza odgórna chciałaby mieć środki usprawniające kontrolę nad światem.W tym właśnie celu powstał Epic. Epic jest obowiązkową grą, od której zależy czy zdasz egzamin, czy dostaniesz się na uniwersytet, lub czy przeforsujesz jakąś prośbę do Centralnego Biura Alokacji, czyli najwyższej instancji prawnej w nowym świecie. Każdy człowiek tworzy sobie bohatera (jak w grach RPG) ustawia mu jakąś specjalność, a później wykonuje misje, wyzywa na pojedynki innych i zbiera fundusze, od których zależy jaki status materialny będzie miał w normalnym świecie.
Erik jest nastolatkiem, który nie sprawdza się w Epicu. Nad jego rodziną wisi jednak groźba przesiedlenia, dlatego postanawia stworzyć nową postać, a następnie drużynę, dzięki której wykona misję, pozornie niemożliwą do zakończenia. Zanim jednak udaje mu się zrealizować swój plan, wychodzi na jaw przykra historia z przeszłości jego rodziców. Stawka w grze wzrasta, gdyż zaczyna od niej zależeć nie tylko przyszłość jego rodziny, lecz również całego świata.
Wrażenia i rekomendacje
Straciłam nockę. Albo lepiej: spożytkowałam nockę na kolejną dobrą lekturę. Ci, którzy mnie znają powiedzą pewnie, że podobała mi się ona, dlatego że jestem geekiem, czy też maniakiem komputerowym i co nieco znam się na grach i sama grywam. Ja jednak sądzę, że nie o to tutaj chodzi. Moim zdaniem książka Kosticka na prawdę wciąga! Jest to swoiste połączenie science-fiction z antyutopią, gdzie światem steruje grupka kilku osób trzymających w szachu zarówno dobra materialne, jak i zasoby naturalne, technologię i ludzi. Na tej ziemi, aby coś uzyskać trzeba poświęcić się grze, która kryje w sobie wiele niespodzianek.
Erik jako główny bohater jest ambitnym i inteligentnym dzieckiem, dlatego od razu przypadł mi do gustu. To przez jego buntowniczy charakter (który odziedziczył po ojcu), cała historia mogła się w ogóle wydarzyć. Jego przyjaciele są niestety już trochę słabiej dopracowani, ale nie uznaję tego za jakiś wielki minus w tej powieści. Ogromnie spodobał mi się sposób opowiadania tego jak wygląda Epic i jak przebiega gra. Nie ma też tutaj trudnych wyrażeń informatycznych ani zwrotów używanych przez graczy ( a uwierzcie mi gdyby one się tam znalazły więcej miejsca zajmowałyby przypisy niż treść książki). Jedyne do czego delikatnie mogę się przyczepić to słabo zarysowane tło całej historii, tzn. jak do tego doszło, że ludzkość musiała się wynieść z Ziemi, dlaczego akurat taka grupa ludzi tworzy Biuro Alokacji itp. Wydarzenia aktualne są dobrze dopracowane, jednak na początku czułam jakbym nie wiedziała wszystkiego i trochę mnie to irytowało. Pozostaje mieć nadzieję, ze w kolejnych częściach coś się bardziej wyjaśni.
Kostick stworzył historię, w której ważniejsze jest wirtualne życie niż realność. Wciągająca, plastyczna i z wartką akcją. Ja zdecydowanie sięgnę po jej kolejne części i mam nadzieję, że wy również się z nią zapoznacie.