Jestem szczerze zdziwiona dlaczego (why?) o książce, o której teraz napiszę jest tak cicho na Instargamie i nawet tutaj? 🤔🤷♀️
Wydawca podpowiada główne tematy tej opowieści wskazując na zazdrość, Skandynawię, kobiecość i Instagram, a ja dodatkowo podpowiem, że bohaterkami są Johanna, Nora, Zazdrość i Ból.
Narratorką jest Johanna, która na bazie swoich przeżyć, a głównie swoich emocji z nimi związanych uderza w ważne punkty dotyczące kobiecości, i choć na początku zdawać by się mogło, że tematem przewodnim będzie zazdrość, to niech Was nie zmyli początek.
"Zostaliśmy parą w marcu, pewnego szarego dnia, gdy z kopenhaskich dachów kapała woda, a czarne gałęzie za kuchennym oknem były całe pokryte lodowymi perłami."
Johanna młoda Szwedka spotyka Emila, młodego Duńczyka. Mimo bariery językowej staje się jego koereste (dziewczyną). Dla niego uczy się duńskiego, on dla niej postanawia zamieszkać w Sztokholmie. Ale jest i Nora, Norweżka, była dziewczyna Emila, która burzy spokój Johanne powodując narastającą zazdrość, wręcz obsesję oraz coraz częstsze wybuchy wściekłości.
Johanna zapętla się w swoich domysłach i oskarżeniach, nie pomagają zapewnienia, ani spotkania w przykościelnej Poradni Życia Rodzinnego. Nora staje się jej obsesją, szuka jej na Instagramie, podgląda skrawki jej życia, które idealizuje i porównuje ze swoim. Patrząc w lustro jest wobec siebie coraz bardziej krytyczna, podziwiając nie bez złośliwości urodę "rywalki".
To wszystko potęguje ból, który rozlewa się w jej głowie i sercu, ale i w ciele, spowodowany nasilającymi się objawami endometriozy, na którą cierpi od lat.
Stajemy się obserwatorami potęgującego się uczucia osamotnienia, napiętnowania, wstydu, gdyż jako "posiadaczka macicy" Johanna nie może o swoim bólu rozmawiać z każdym. Opisy jej zmagań są wstrząsające, a ból jaki musi przeżywać nie do opisania.
Ból w niej tyka, a serce przepełnia: "gówno, Norwegia i chęć włożenie papierowej torby na głowę."
Z czym kojarzą się Wam kraje Skandynawskie?
Mnie ze sportami zimowymi i hygge. Czytając tę książkę nie odczujecie przytulności ani błogostanu, choć Autorka
@ingahildgrathmer przemyca kilka momentów, które mogą się z tym kojarzyć, a końcówka skłania nas do tego, by życzyć Johanne osiągnięcia wewnętrznej równowagi.
Książka napisana jest emocjonalnym i plastycznym językiem, i choć objętościowo nieduża, to na swoich 180. stronach znajdziecie bardzo dobrze zbudowane postaci oraz świetną analizę psychologiczną. Książka otwiera oczy na wiele spraw i przysparza materiału na niejedną dyskusję.
Ale muszę na koniec się do czegoś przyczepić. Do czegoś, co sprawiało mi małą trudność. W książce pojawia się sporo zwrotów w różnych językach, do których brak przypisów z tłumaczeniem. O ile pojedyncze słowa, czy krótkie zdania można sobie sprawdzić w słowniku, to obszerniejsze fragmenty będą stanowić problem dla tych, którzy nie znają angielskiego.
PS. Zastanawiam się na ile ta książka bazuje na przeżyciach Autorki. Gdy przeczytałam o niej krótką notkę, to sporo rzeczy pokryło się z tym, co w książce przeczytacie.
POLECAM!!!