Kate i Paul wreszcie zaczynają wspólne życie jako mąż i żona. Ich miłość kwitnie, ale praca Kate staje się kością niezgody między nimi. Zdolna pilotka nie chce rezygnować z latania i porzucić swojej niezależności, jednak Paul martwi się, że podczas któregoś z lotów w trudnych alaskijskich warunkach jego żona może stracić życie - już raz został wdowcem i nie wyobraża sobie przechodzić tego koszmaru jeszcze raz. Wkrótce jednak na ich małżeństwo przychodzi próba cięższa niż upór Kate i strach Paula, zmieniając ich oboje na zawsze. Czy ich związek przetrwa tę zamieć i czy Paul w końcu odważy się rozprawić ze swoją przeszłością?
“Ulotna radość” to ostatnia część trylogii Niebo nad Alaską popularnej amerykańskiej autorki Bonnie Leon. Seria opowiada o młodej pilotce Kate, która przeprowadza się na Alaskę i odnajduje tam swoje miejsce na ziemi. Jako kobieta, wykonująca ten zdominowany przez mężczyzn zawód (zwłaszcza w pierwszej połowie XX wieku), musi ciężko pracować, aby zdobyć szacunek swoich kolegów po fachu. Ostatecznie zdobywa nie tylko uznanie dla swoich umiejętności za sterami, ale i serce Paula - zamkniętego w sobie lekarza, dręczonego przez demony przeszłości. W całej trylogii podniebne przygody Kate przeplatają się z urzekającymi surowym pięknem krajobrazami Alaski, a także z nieodłącznie towarzyszącymi ludzkiemu życiu dramatami, radościami i smutkami, wywołującymi wiele emocji.
Trzeci tom jest moim zdaniem najdojrzalszą książką z cyklu, przez tematykę, którą porusza - choć i w poprzednich nie brakowało trudnych i ściskających za serce momentów. Po raz kolejny czytamy o kruchości ludzkiego życia i o ryzyku związanym z zawodem pilota, zwłaszcza w tak nieprzewidywalnych warunkach jakie oferuje Alaska, jednak tym razem autorka większy nacisk położyła na relacje międzyludzkie oraz na te między człowiekiem a Bogiem. Historia Kate i Paula pokazuje, że choć miłość powinna stanowić podstawę udanego małżeństwa, to jednak czasem to nie wystarczy, ale potrzebne jest też wzajemne zaufanie i umiejętność pójścia na kompromis. Z kolei upór, skupianie się na samym sobie oraz brak komunikacji mogą silnie zachwiać związkiem, jeśli nie jest oparty na solidnych fundamentach.
Przez trzy książki zdążyłam zżyć się z bohaterami, choć nie mogę powiedzieć, że nie bywali irytujący i nieracjonalni, ale chyba właśnie to powoduje, że wydają się realni. Kate jest strasznie uparta i przewrażliwiona na punkcie swojej niezależności, ale jest też odważna, otwarta na innych ludzi i ich potrzeby, a jej silna wiara pomaga jej przetrwać najcięższe próby. Paul to pracowity, opiekuńczy mężczyzna, który kocha Kate z całego serca, jednak jest zamknięty w sobie, zmaga się z poczuciem winy za śmierć pierwszej żony i ich dziecka, a równocześnie za nieszczęścia, których doświadczył, obwinia Boga. Musi przejść długą drogę, aby jego poraniona dusza doznała uzdrowienia. Kate wydaje się być dla niego idealną żoną, bo doskonale rozumie jego rozterki - sama również obwiniała się o śmierć przyjaciółki, dopóki nie doznała pełnej miłości i przebaczenia mocy Boga, która pozwoliła jej przebaczyć samej sobie. Paul musi jednak sam wykonać krok wiary i zaakceptować Boży plan dla swojego życia. Powieść Bonnie Leon pięknie obrazuje prawdę, że małżeństwo ma większe szanse na przetrwanie, jeśli małżonkowie wpuszczą do niego trzecią osobę - Pana Boga, i powierzą Mu wszystkie swoje troski. Nie bez powodu Biblia mówi: “Lepiej jest dwóm niż jednemu (...) a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie” (Kazn 4, 9; 12).
Bardzo szanuję tę autorkę za to, jak solidnie przykłada się do researchu, żeby realistycznie przedstawić rzeczywistość, którą opisuje. Czytając trylogię Niebo nad Alaską można bez trudu wyobrazić sobie, jak wyglądało życie mieszkańców tego regionu w latach 30. ubiegłego wieku, jak zdobywali pożywienie, jak przemieszczali się między odległymi o wiele mil osadami i jak radzili sobie z sięgającymi minus kilkudziesięciu stopni mrozami. Można też poczuć się, jakby samemu pilotowało się niewielki samolot - tak szczegółowo Leon opisuje pracę Kate, choć sama, jako osoba o znacznym stopniu niepełnosprawności, nie miała nigdy okazji lecieć taką maszyną. Oprócz dbałości o detale, ujmuje mnie prosty styl autorki, poruszający jednak czułą strunę w sercu, kiedy bohaterów spotykają trudności, a także to, jak pisze ona o Bogu, pokazując, że prawdziwa wiara nie jest czymś, co manifestuje się tylko w niedzielę, ale stanowi nieodłączny element codziennego życia.
“Ulotna radość”, podobnie jak wcześniejsze tomy serii, nie jest jednak zbiorem teologicznych rozważań, ale wciągającą, pełną wartkiej akcji i ciekawych bohaterów, wzruszającą powieścią. Jeśli szukacie odpowiedniej lektury na zimę, wybierzcie się razem z Kate na mroźną Alaskę, zachwyćcie się podziwianymi z lotu ptaka śnieżnymi krajobrazami, a historia miłości pilotki i lekarza niech rozgrzeje was od środka.