Monotonny tok przemyśleń z punktu trzech postaci może znudzić, ale może też dostarczyć odpowiednio wciągających wrażeń, by zagłębić się w rozterki połączonych więzią krwi i tragedią bohaterek będących na różnym etapie życia.
Godzenie się ze stratą nie jest łatwe. Ze stratą córki - jest niewyobrażalnie bolesne. A utrata jednego dziecka na skutek nieumyślnych posunięć drugiego, wydaje się być okrucieństwem ze strony przewrotnego losu. Wyczerpanie w zakresie psychicznym, jak i fizycznym matki, brak rozmów o nieżyjącej nastolatce, zamykanie się we własnym światku, powoduje narastanie barier między najbliższymi. W takiej sytuacji każdy radzi sobie na swój sposób pogrążając w cierpieniu i wyizolowaniu. Dopiero oczyszczająca podróż skutkuje jako terapia w żałobie i pozwala na uporządkowanie relacji między zainteresowanymi. Staje się ona katalizatorem zmiany sposobu myślenia i odbierania bodźców oraz wspólnego przepracowania straty.
"Julia i jej córki" to taki klasyk w postaci powieści drogi. Drogi, którą wypełnią przemyślenia, zmiany punktu wiedzenia i pogodzenia się z tragedią, która dosięga każdą z nich, ale ze względu na różny wiek bohaterek i więź dla każdej jest inaczej przeżywaną historią i charakteryzuje się nieco odmiennym obrazem przeżyć emocjonalnych. W końcu, po paru tygodniach pogrążania się w rozpaczy będą mogły ujrzeć siebie oczami tej drugiej kochającej je osoby, co będzie mieć zasadniczy wpływ na uzdrowienie ich relacji. Ostatecznie ta podróż nie ograniczy się - jak to było w pierwotnym planie - do odzyskania równowagi przez starszą córkę, ale przeorganizuje życie rodzinne i postawi przed jej członkami nowe cele.
Dzięki temu, że Faulkner rozpisała narracje na kilka głosów, powieść zyskała wielowymiarowość i pełen portret psychologiczny (jakże tu ważny!) postaci. Poszczególne wypowiedzi zazębiają się i ukazują sytuacje z dwóch punktów widzenia. Jest oczywiste, że inaczej daną sytuację odbiera dziesięciolatka, a inaczej jej matka. Takie wzajemne uzupełnianie się daje pogłębioną perspektywę i już nie widzimy zdarzeń jedynie z zewnątrz, ale przeżywamy wraz z bohaterkami każdą chwilę, żal i cierpienie.
"Julia.." to powieść melancholijna, bez wyraźnego zaakcentowania na końcu. Całość toczy się miarowym rytmem, dając upust emocjom w sposób naturalny, przywołując pewne osobiste zdarzenia z życia każdej z nich, o których nie miały pojęcia. Zachowanie owej rytmiczności w toku opowieści powoduje, że czyta się ją względnie szybko, przy czym wcale nie odczuwamy potrzeby pośpiechu, a wręcz przeciwnie. Jednocześnie, gdy już weźmie się ją do ręki to trudno odłożyć przed skończeniem.