„The Ghost Bride” to debiut Yansze Choo. Debiut, który został doceniony przez krytykę i czytelników za swoją oryginalność i szybko stał się bestsellerem „New York Timesa”. Od 23 stycznia można oglądać serial Netflixa na podstawie tej książki. Bardzo byłam ciekawa tego debiutu. Interesują mnie chińskie wierzenia i tradycje, a książka opiera się właśnie na nich. Już pierwsze zdanie książki intryguje: „Pewnego wieczoru ojciec zapytał mnie, czy chciałabym zostać żoną ducha”. Czy ta pozycja sprostała moim oczekiwaniom? Zaraz się dowiecie.
Akcja powieści rozgrywa się w 1893 roku w Malezji, a dokładnie w Malakce. Główną bohaterką powieści jest Li Lan, prawie osiemnastoletnia dziewczyna pochodząca ze zubożałej rodziny. Pewnego dnia ojciec przekazuje dziewczynie nietypową propozycję, która padła z ust członka bogatej rodziny. Matka Lim Tian Chinga, dziedzica rodziny Lim, który zmarł niedawno w młodym wieku proponuje, aby Li Lan została jego żoną. Kłopot w tym, że dziewczyna musiałaby poślubić ducha. Dziewczyna nie wyobraża sobie takiej opcji. Li Lan zrobi wszystko, aby uwolnić się od tego zobowiązania. Tym bardziej, że na jej drodze staje inny młodzieniec z tej rodziny, a między młodymi zaczyna iskrzyć. Duch Lim Tian Chinga prześladuje ją i nie pozwala normalnie żyć. Wskutek pewnych okoliczności, dziewczyna przenosi się do zaświatów, gdzie nie tylko będzie miała szansę rozwiązać swoje problemy (co jeszcze nie oznacza, że jej się uda), ale też dowie się sporo nie tylko o rodzinie Lim, ale i o swojej. Jak poradzi sobie w świecie duchów? Czy uda jej się uniknąć losu żony ducha? I co ma z tym wszystkim wspólnego tajemniczy Er Lang, nie wiadomo dlaczego w opisie nazywany demonem?
Moje dwa światy zachodzą na siebie jak dwie zniekształcone szyby.
Książka przerosła moje oczekiwania. Jestem oczarowana i zachwycona. Przeczytajcie tę pozycję koniecznie! To nie tylko przepiękna opowieść o miłości, stracie i dwóch zazębiających się w jakiś sposób światach. To przesiąknięta chińskimi wierzeniami piękna, porywająca, historia, w której dominują elementy paranormalne. I to one właśnie tak bardzo mnie zachwyciły. Fabuła powieści jest bardzo oryginalna. Nie dziwi mnie wcale zachwyt krytyków i czytelników. Jest uzasadniony. Autorka miała świetny pomysł i umiejętnie go zrealizowała. Yangsze Choo zabiera czytelnika do wspaniałego świata. Wielobarwnego, wielowymiarowego, zaskakującego. Świata, w którym nie brakuje intryg ani namiętności. W którym pomimo przedziwnych okoliczności, powoli rodzi się prawdziwe uczucie. Podróż razem z Li Lan przez zaświaty była fascynująca. W „Narzeczonej dycha” czytelnik może przyjrzeć się z bliska starym ludowym tradycjom i wierzeniom chińskim. Dowiedzieć się, jak wyobrażano sobie życie pozagrobowe. Z drugiej strony, dostajemy bardzo fajną książkę przygodowo-fantastyczną, w której akcja nie zwalnia nawet na moment, intryga goni intrygę, a napięcie rośnie z każdą przeczytaną stroną. Przyznam, że nie mogłam się od tej książki odkleić. Kiedy Li Lan zawitała w równoległym świecie zaczęło dziać się tyle, że nie mogłam przestać czytać, bo musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Autorka wykorzystała w książce wiele różnych motywów zaczerpniętych z dawnych wierzeń. Nie tylko motyw zawierania małżeństw z duchami, tradycji, którą praktykowano w celu udobruchania duchów lub zniechęcenia ich do nawiedzania żyjących. Bardzo ciekawy był wątek dotyczący chińskich wyobrażeń na temat życia pozagrobowego. Dużo można się dowiedzieć. Chińskie wyobrażenia pokazane w książce to mieszanka buddyzmu, taoizmu, kultu przodków, wierzeń ludowych, a także opowieści o zjawiskach nadprzyrodzonych, które opisywały zbiurokratyzowane zaświaty wzorowane na tradycyjnej biurokracji państwowej. Od siebie autorka dodała Równiny Umarłych, gdzie żyją duchy, dla których żyjący palili papierowe ofiary pogrzebowe. Mieszkają tu zmarli, którzy mieli dobry pochówek i o których ktoś troszczył się również po ich śmierci. Inni zostawali w świecie duchów jako głodne upiory. Ciekawy był wątek reinkarnacji, a także wnikania duchów w sny żyjących i możliwość manipulowania nimi. Zresztą jest w tej książce tak dużo ciekawych i nowych informacji, że długo by wymieniać. Musicie przeczytać. Na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Książka składa się z czterech części i z czterdziestu rozdziałów. Pierwszoosobową narratorką powieści jest Li Lan i to ona wprowadza czytelnika w ten osobliwy świat. W pierwszej części poznajemy bliżej jej rodzinę i dowiadujemy się o zwyczajach, również małżeńskich, panujących w Malakce. Poznajemy codzienność i problemy ludzi żyjących na Malajach pod koniec XIX wieku. Rodzina Li Lan kiedyś była bogata, ale z powodu śmierci matki dziewczyny i pogrążeniu się ojca w rozpaczy, zubożała. Dziewczyna nie ma zbyt wielu perspektyw na przyszłość. I, chociaż to dla niej odstręczające, zaczyna rozważać propozycję pani Lim. Dzięki temu jej rodzina wyszłaby z długów, wszystkim żyłoby się lepiej. Jednak mimo plusów takiej sytuacji, zgodzenie się na taką propozycję napawa ją przerażeniem. Druga i trzecia część to pobyt Li Lan w zaświatach. Dziewczyna przebywa najpierw w tym samym mieście, jako niewidzialny duch i uczy się reguł panujących w świecie umarłych. Potem wyrusza na Równiny Umarłych. Tam czeka ją pełna grozy, niebezpieczna przygoda. Niezwykle dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i napięta do granic możliwości, trzeba dodać.
Wszyscy, którzy widzieli upiory i duchy, są naznaczeni pewnym piętnem.
Jeśli chodzi o kreację postaci i świata przedstawionego, nie mam absolutnie nic do zarzucenia. To majstersztyk pod każdym względem. Wszystko trzyma się kupy, nic nie kuleje. Opisany przez Choo świat wciąga, zachwyca swoją wielobarwnością i dopracowanymi detalami. Plastyczne opisy świetnie uzupełniają dialogi, których jest w książce dużo. I to one podtrzymują cały czas napiętą atmosferę. Książka jest klimatyczna, tajemnicza i nieco mroczna. Jest też niezwykle absorbująca. A zakończenie zaskakuje. Mimo, że teoretycznie już w trakcie lektury wiemy, jak powinna zakończyć się ta powieść. Nie spodziewałam się, że autorka pójdzie w tą stronę, w którą poszła. Nie spodziewałam się też, że urwie ten fajnie zapowiadający się wątek w takim momencie. Historia jest niby zakończona, ale nie do końca. Chciałabym wiedzieć, jak dalej potoczył się los Li Lan, kiedy dokonała takich, a nie innych wyborów.
Postaci w tej książce to majstersztyk. Szczególnie Li Lan, która na naszych oczach przechodzi niezwykłą metamorfozę. To, co się stało, okazało się być dla niej czymś dobrym. Spowodowało zmiany, o jakich dziewczyna nawet nie śmiała marzyć. W świecie żyjących panowały pewne reguły. Dorastająca panienka nie mogła swobodnie przemieszczać się po mieście, rozmawiać z mężczyznami. Nie dane jej było smakować życia. Kiedy przeniosła się do świata duchów, mogła robić to, czego nie było wolno jej robić wcześniej. I skorzystała z tej możliwości. Rozkwitła dzięki temu jak piękny kwiat. Z młodej, nieco infantylnej, naiwnej dziewczynki przemieniła się w dojrzałą, silną, pewną siebie kobietę. Chociaż nadal nieco naiwnie wierzącą w ludzi. Ale to akurat pozytywna cecha. Li Lan jest dobra, otwarta na ludzi, przyjacielska, pomocna, zaradna. I pyskata 😉 Równie dobrze zostali przedstawieni w książce wszyscy inni bohaterowie. I ci dobrzy, i ci dużo mniej pozytywni. Każdy był indywidualistą, każdy z nich wyróżniał się czymś. Nawet drugoplanowe postaci wnosiły wiele do fabuły. Polubiłam bohaterów. Oczywiście tych, których polubić się dało. Bo większość członków familii Lim nie należała do tego grona. Kocham Amah i Ciocię Trzy całym sercem. To dwie przekochane starowinki z sercem na dłoni. Polubiłam główną bohaterkę i z łatwością mogłam się z nią i jej problemami identyfikować. Bardzo jej kibicowałam i płakałam razem z nią, kiedy miała gorszy moment, albo kiedy przerastały ją spadające na nią kłopoty. A było ich trochę, trzeba przyznać. Męskich bohaterów również uwielbiam. Oczywiście oprócz zmarłego przyszłego pana młodego. Stary Wong to fantastyczna postać, nieoczywista, ze strony na stronę coraz bardziej zadziwiająca. No i wreszcie Er Lang. Ach, co za postać! Wielbię całym sercem. To mój najnowszy książkowy mąż numer jeden. Jeśli udało mu się przebić Rhysanda z „Dworów” Maas, musicie uwierzyć, że coś jest na rzeczy. Obrotny, arogancki, cwany, prostolinijny. Przepychanki słowne w wykonaniu Er Langa i Li Lan to mistrzostwo. Nawet tylko dla Er Langa warto tę książkę przeczytać. Chociaż uważam, że warto dla niej samej.
„Narzeczona ducha” to książka, w której przenikają się dwa światy. Świat ludzi i świat umarłych. I książka, która łączy w sobie kilka gatunków. Jest tu miejsce dla realizmu magicznego i pełnokrwistej fantastyki. Jest przygoda i jest groza. Jest miejsce dla dziewiętnastowiecznych obrzędów, dla subtelnego romansu, a także dla odrobiny thrillera. Przedziwna i fascynująca to mieszanka. Klimatyczna i tajemnicza. Potrafi oczarować, przyspieszyć bicie serca i wycisnąć łzy. Emocji w niej nie brakuje. Poruszanych ważnych spraw również. Jest mowa o nienawiści i o chęci zemsty, o zranionych uczuciach, o problemach i więziach rodzinnych. Jedyny minus, jaki potrafię w tej powieści znaleźć, to za mało Er Langa, który niespodziewanie okazał się być najbardziej sympatyczną i najlepszą postacią tej powieści. Facet marzenie, co tu dużo mówić. Mam nadzieję, że o tej książce będzie jeszcze głośno. Musi być, bo ta książka na to zasługuje. Gorąco polecam!
Li Lan pochodzi ze zubożałej rodziny i nie ma większych szans na znalezienie męża. Dostaje jednak propozycję, która może odmienić jej los. Ma poślubić dziedzica bogatego rodu Lim. Jest tylko jeden p...
Li Lan pochodzi ze zubożałej rodziny i nie ma większych szans na znalezienie męża. Dostaje jednak propozycję, która może odmienić jej los. Ma poślubić dziedzica bogatego rodu Lim. Jest tylko jeden p...
Kiedy niespodziewanie “Narzeczona ducha” wpadła w moje ręce, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nawet nie czytałam blurba (i Wam też radze!), po prostu chwyciłam za książkę i… przepadłam! „Pewneg...
@fantastyka.na.luzie
Pozostałe recenzje @maitiri_books_2
Mega!
"Eutymia" to bezpośrednia kontynuacja "Diablaka" i serii o komisarzu Edmundzie Malejce. Akcja powieści zostaje przeniesiona tym razem do Szczawnicy i moich ulubionych, m...
Zbrodnia, magia, krowy i cała masa świetnego humoru
„Zbrodnia i magia” łączy elementy kryminału, fantasy, a nawet lekkiej obyczajówki, oferując nam zdecydowanie nietuzinkową mieszankę napięcia, humoru i magii. Historia os...