Czy są tutaj fani rodziny królewskiej, bądź też serialu „The Crown”?
Jeśli chodzi o mnie - pomimo, że nie śledzę codziennie losów rodziny królewskiej, to jednak od czasu do czasu przeczytam ciekawe „kąski” na ich temat, czy obejrzę jakiś film, bądź serial, który opowiada o losach poszczególnych członków rodu Windsorów.
„Królewska buntowniczka” autorstwa Georgie Blalock, stanowi powieść o jednej z najbardziej niepokornych księżniczek z rodu Windsorów. Mam tutaj na myśli Małgorzatę Windsor, siostrę królowej Elżbiety II, która od zawsze była spychana na drugi plan. Nie jest to autentyczna historia, ponieważ niektóre elementy zostały celowo zmienione, to jednak świetnie czytało mi się tę książkę.
W ponurej powojennej Anglii dziewiętnastoletnia księżniczka Małgorzata Windsor urzeka wszystkich swoim nowatorskim poczuciem stylu, ciętym językiem i kąśliwym dowcipem. Zależy jej na sławie i rozgłosie, a przy tym bywa niegrzeczna i wyniosła. Jest stałą bywalczynią nocnych klubów, gdzie pali papierosy oraz pije duże ilości whisky. Dodatkowo zaczytuje się w pikantnych romansach Rose Lavish, którą pragnie poznać.
Za pseudonimem niejakiej Rose Lavish ukrywa się Vera - dwudziestoczteroletnia kobieta, która marzy o wyjeździe do Nowego Jorku, by tam rozwinąć swoją karierę pisarską. Jej życie diametralnie się zmienia kiedy zostaje jedną z dam dworu księżniczki...
Już niedługo obie kobiety staną przed trudnym wyborem między miłością, a statusem i obowiązkiem.
Dzisiaj wyjątkowo nie zacznę mojej recenzji od opowiedzenia Wam o wadach oraz zaletach wnętrza tej pozycji, lecz od jej zewnętrznej strony. „Królewska buntowniczka” posiada świetną oprawę graficzną. Okładka odrobinę przypomina mi moją ukochaną z dawnych lat serię „Rywalki” - czerwona suknia idealnie pasuje do charakteru i sposobu bycia księżniczki Małgorzaty. Nawet zdobienia z drugiej strony okładki zasługują na pochwałę. Co tu dużo mówić, osoby odpowiedzialne za ten element książki wykonały kawał dobrej roboty.
W swojej powieści Georgie Blalock przedstawia nam historię dwóch różnych kobiet, które różni nie tylko wiek, czy charakter, ale również cele oraz marzenia. Do tej pory jestem w lekkim szoku, że to nie siostra Elżbiety II odgrywa rolę głównej bohaterki, a jej nowa przyjaciółka Vera. To właśnie dzięki tej drugiej bohaterce możemy „z bliska” przypatrzeć się zachowaniu księżniczki, czy jej romansowi z kapitanem Peterem Townsendem.
Musicie wiedzieć, że taka osoba jak właśnie Vera nigdy nie istniała. Bardzo spodobała mi się jej postać, ponieważ nie traktowała ona swojej roli na dworze Małgorzaty jako przymusu, bądź wykonywanego zawodu - kobieta robiła wszystko by być jak najlepszą przyjaciółką dla księżniczki. Jej sposób postępowania momentami bardzo mnie smucił - Vera była na tyle zdeterminowana by być lubianą oraz akceptowaną w nowym środowisku, że zrezygnowała ze swojej kariery pisarskiej oraz miłości swojego życia.
Co do naszej tytułowej królewskiej buntowniczki... Małgorzata jest dobrym przykładem tego, iż pieniądze szczęścia nie dają. Dziewczyna ta miała wszystko - m.in. pieniądze oraz drogie suknie, to jednak jedynym czego pragnęła była miłość drugiego człowieka. Małgorzata pod maską zbuntowanej księżniczki skrywała smutek oraz pewnego rodzaju żal bycia w cieniu własnej siostry. Można nawet powiedzieć, że celem jej buntu było zwrócenie na siebie uwagi. Muszę przyznać, że jest to bardzo tragiczna postać - było mi jej szkoda kiedy kolejne damy dworu wychodziły za mąż, a ona zostawała sama jak palec. Nawet jej dwie wielkie miłości ją zraniły - za pierwszym razem nie udało im się wziąć ślubu, a w drugim nie czuła jak to jest być kochaną.
Czy książkę polecam? Mimo, iż zakończenie pozostawiło u mnie słodko-gorzki smak, to jestem zachwycona tym tytułem. Autorka w świetny sposób oddała klimat realiów, w których znalazły się bohaterki - do tej pory jestem w szoku, że kobiety w wieku Małgorzaty oraz Very były uważane za stare panny. Dobrze, że teraz już tak nie jest. Georgie potrafi oczarować swojego czytelnika za pomocą słów - opisy strojów kupił mnie do takiego stopnia, że sama zapragnęłam takie mieć. „Królewską buntowniczkę” polecam również fanom serialu „The Crown” - kto razem ze mną wyczekuje nowego sezonu?