Lubię wracać do książek, które bardzo mi się podobają. Ale ostatnio ciężko jest mi czytać kolejny raz tę samą książkę, choć nie wiem jakbym bardzo chciała. Jednak z książką Weroniki zapoznałam się ostatnio po raz trzeci. Wyobraźcie więc sobie jaka musi być cudna! Zapraszam na recenzję!
Mary to młoda dziewczyna, która wyjeżdża z Londynu do małego miasteczka w Szkocji. W jej podróży jest cel, który nie jest nam znany, a który wyjdzie w trakcie czytania powieści. Dziewczyna zatrzymuje się w małym pokoiku, który pokazuje jej przebojowa, pełna energii starsza kobieta, Fia. Kobieta stara się odkryć przed Mary uroki miasteczka, choć zimno i deszcz sprawiają, że nie zawsze chce wychodzić do ludzi. Ale gdy poznaje Frasera w jej sercu zaczyna dziać się coś pięknego. Tylko czy uda im się stworzyć związek, gdy tajemnice kobiet wyjdą na jaw?
Weronika pisze lekko, można powiedzieć że w taki piękny sposób, że maluję po prostu słowem. Wciąga do swojego świata od pierwszych słów i nie pozwala nam się oderwać. Dialogi są naturalne, przemyślane, a opisy zwięzłe. Mamy tutaj też sceny 18+, które są po prostu urocze. Stanowią mały dodatek, który nie przysłania fabuły. Znajdziemy też trochę przypisów, ale dzięki temu poznamy, Szkocję, ich potrawy czy zwyczaje i było to bardzo fajne!
Akcja powieści toczy się swoim idealnie wyważonym rytmem. Nic nie dzieje się za szybko, ani się nie wlecze. Autorka wszystko idealnie rozplanowała i trzyma nas w napięciu i oczekiwaniu, a nie podaje wszystko na tacy.
Okładka jest piękna i pasuje do tej powieści. W środku mamy podział na rozdziały, przez co książkę dobrze się czyta.
"Wszystkie moje sekrety" to świetnie napisana historia, która wciąga nas do swojego tajemniczego świata. Nie wiemy po co Mary przyjechała do Szkocji. Ale jej dobro względem Fii, jej pomoc są piękne i czytamy o tym z uśmiechem na ustach. Serce bije nam szybko, chcemy się dowiedzieć jak najszybciej o co w tym chodzi, ale autorka tak operuje słowem, emocjami i przeprowadza nas przez książkę tak byśmy do samego końca nie byli pewni jak skończy się ta powieść.
Ogromnie podobało mi się to, że właśnie nie dostajemy odpowiedzi w pierwszych rozdziałach, a możemy wczuć się w uczucia Mary i temu co tak naprawdę chce zrobić. To był tak ogromny plus!
Historia Mary i Frasera nie jest prosta, nie jest usłana różami. Jest wiele niedopowiedzeń, wiele wahania. Ale czy mimo wszystko są skazani na szczęście? Tego mam nadzieję, że dowiecie się tego sami.
Czytając po raz kolejny jakąś książkę odkrywamy smaczki, które umknęły nam za pierwszym razem. I choć tutaj wiedziałam już o tajemnicy Mary absolutnie wszystko to i tak, to co tutaj się zdziało, znów pozytywnie mnie zaskoczyło. I to jest niesamowite! Weronika tak kreuje świąt, bohaterów, że po prostu odpływa się w tę historię, żyje się nią, a po odłożeniu długo krąży po głowie.
Książka wciąga od pierwszych słów, dostarcza nam wielu emocji i jest po prostu genialna! Musicie ją koniecznie przeczytać! Ja jestem zakochana!