Ludzie na ogół nie wierzą w możliwość posiadania niezwykłych zdolności. Wcale nie chodzi tutaj o talent do śpiewania, malowania czy tańczenia, lecz o moce, które dla jednych są darem, a dla innych przekleństwem. Nastoletni Adam w każdej chwili musi zmagać się ze swoją nadzwyczajną umiejętnością, dzięki której zna datę śmierci każdego człowieka, któremu spojrzy w oczy. Kiedy w roku 2027 zauważył, że mieszkańcy Londynu umrą tego samego dnia, przeczuwał, że zbliża się coś strasznego. Coś, co na zawsze zmieni życie wielu milionów ludzi. Jednak ci, nie rozumiejąc intencji Adama, nie wierzyli mu. Nieuchronne nadeszło.
Akcja książki rozgrywa się dwa lata po katastrofie, która zmiotła wiele miast z powierzchni ziemi. Ludzie, nie mając gdzie mieszkać, rozbijają namioty i w grupach prowadzą koczowniczy tryb życia. Codziennie starają się zdobyć jedzenie i zapewnić swoim bliskim warunki potrzebne do życia. Najgorzej jednak jest zimą...
Adam, Sara oraz mała Mia należą do szczęśliwców, którzy przeżyli katastrofę. Z trudem jednak udaje im się przetrwać. Jakby tego było mało, okazuje się, że dziewczynka również posiada magiczną zdolność, która jednak różni się od daru Adama i Sary. W tym samym czasie w obozowisku, w którym znajdują się bohaterowie, pojawiają się mężczyźni na motocyklach, którzy poszukują Adama. Chłopak, pewien, że chodzi o oskarżenie, które wniesiono na niego przed katastrofą, postanawia uciekać. Prawda jednak ukryta jest znacznie głębiej. W okolicach grasuje osoba, która marzy o nieśmiertelności i robi wszystko, aby ją osiągnąć. Ale czas ucieka, a kłopoty nadciągają do Adama, Sary i małej Mii jak burzowa chmura.
“Gdy nie wiemy, co dalej, gdy wszystko nas przerasta, musimy patrzeć do swojego wnętrza.”
Trzecia część serii “Numery” jest ostatnią, która kończy historię ludzi widzących daty śmierci. Niestety, w porównaniu do poprzednich tomów, ten jest po prostu dobry. Czytając go, miałam wrażenie, że autorka próbuje na siłę wymyślić jakieś ciekawe wątki. W pewnym sensie jej się to udało, gdyż ogólnie fabuła nie była zła. Momentami po prostu dało się przewidzieć zachowanie bohaterów, którzy zaczęli mnie trochę irytować. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Mimo wszystko, w książce nie brakowało pełnych napięcia momentów, które podczas czytania poprzednich części towarzyszyły mi na każdym kroku. Było ich po prostu mniej i, jak wspomniałam, czasem można było domyślić się ich efektu.
Co do stylu autorki, to nadal nie mam nic do zarzucenia. Dzięki niemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Ogólnie jak na zakończenie serii, dzieło nie wypadło źle. W pewien sposób podsumowuje wszystko, co wydarzyło się w poprzednich tomach. W związku z tym polecam je wszystkim, którzy już mieli do czynienia z pierwszą i drugą częścią “Numerów”. A jeśli ktoś z Was nie miał okazji jej przeczytać, gorąco do tego zachęcam! Te trzy książki Rachel Ward zabrały mnie do świata, który na długo będę wspominać i do którego pewnie jeszcze nie raz wrócę.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Wilga.