Jak to jest mieć dostęp do obcych światów i przy ów sposobności obserwować rozgrywające się wokół realia za pomocą rozmaitych soczewek? Do czego zdolny jest człowiek- potencjalny erudyta- by zostawić wyznawców przeciętności daleko za sobą? Czy kwitnąca w nas w zastraszającym tempie ciekawość dziecka płodzi wyłącznie superlatywy? To tylko jedne z wielu pytań, jakie stawia przed nami los, aby ludzkość mogła wciąż głowić się nad nimi- finalnie nie potrafiąc wskazać jednoznacznej odpowiedzi. Czym więc jest uzależnienie?- docieka wiek XXI.
Wydawać by się mogło, że na temat problematyki, jaką jest narkomania i nałóg- świat zdążył nam już ujawnić dostateczną ilość informacji. Jest to poniekąd naszą na przestrzeni dziejów wyuczoną tendencją i choć ta nierzadko wprowadza nas w błąd- to jesteśmy w stałej gotowości, by móc ślepo za nią gonić. Czy słusznie? Okazuje się, że nie do końca. Uzależnienie bowiem jest kwestią nieustannie aktualizowaną z racji swojej uniwersalności. Gdy się mu dokładniej przyjrzymy, nie zaznamy cienia wątpliwości, że jest ono swego rodzaju maskaradą, która przybiera ciągle nowe kształty- a poprzez to- rzuca na swoje zjawisko zupełnie inne światło. Po prostu i zwyczajnie przechodzi przez swój własny nieskończony proces ewolucji, pozwalając nam na kontynuowanie bliższego poznawania jego istoty.
Znajdujemy się na obrzeżach "Trójkąta Cudów". Dzielnicy, w której pomieszkuje główny bohater "Hipisa-Narkomana" i jednocześnie sam autor ów dzieła- Andrzej Kaczkowski. "Kaczor"- bo taki nosi pseudonim centralna postać książki- jest trzynastoletnim chłopaczyną, pochodzącym z kaliskich ziem. Tam oto żyje sobie w skromnie urządzonym mieszkanku wraz z Matką i Ojcem, na hipisowskich fundamentach budując własną rzeczywistość. Andrzej żywi olbrzymie zamiłowanie do literatury, stąd jego codzienność opiera się między innymi na pochłanianiu niezliczonej ilości wiedzy z wypożyczanych z pobliskich bibliotek książek, bądź namiętnie odwiedzanych przybytków kultury, takich jak empik tudzież Wojewódzki Dom Kultury. Każde z tych miejsc odciska niemałe piętno na trzynastoletnim kaliszaninie, bowiem im właśnie zawdzięcza rozwój swoich światopoglądów wraz z nabyciem "długowłosego kolorowego towarzystwa". Te zresztą na późniejszym etapie, osiągnie status rodziny narkomańskiej. Zaniedbane relacje z rodzicami oraz bunt względem ówczesnych politycznych rządów sprawiają, że Kaczor znika na długie dni i noce, poszukując wspólnego języka z jednostkami podobnymi do siebie, będącymi tym samym zapalonymi fanatykami "Babci Heroinki", a także muzyki z wyższej półki, jaką Andrzej respektuje. Aspekt rodzicielstwa jest wprawdzie kwestią zepchniętą na dalszy plan całej kanwy narkomańskiego dziennika- natomiast są momenty, gdzie możemy dostrzec konwersacje toczące się między młodym Kaczkowskim, a Jego Matką. Jednakowoż mogą one z niekłamaną łatwością utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że Rodzicielka Kaczora bezsprzecznie prezentuje przysłowiową studnię troski bez dna o własne dziecko, czego niestety nie możemy przypisać Jego Ojcu- nomen omen- wiecznie niedostępnym dla własnego syna alkoholiku, jak również sprawcą domowych awantur.
Przełom lat 70. i 80. to okres, na jaki przypadają zdarzenia w przestrzeni fascynacji i degrengolady. Panujący w ów czasie system komunistyczny wzbiera gniew w obywatelach Polski, co finalnie stanowi główną przyczynę kreowania masowej rebelii, wśród której znajduje się także Andrzej wraz ze swoimi kompanami. Nieprzychylne hipisom niemoralne zasady nowej polityki spotykają się z licznymi scysjami pomiędzy hipisowską ferajną a notorycznie posługującą się inwigilacyjnymi zabiegami milicją. Ukazujący się obraz zakutej w kajdanki wolności oraz uskutecznianie przez komunę indoktrynacji stają się powodem dla powstawania manifestów, wzmacnianej w dużej mierze przez nietolerancję względem pogwałcania dekalogu hipisa.
Szara codzienność bez wyrazu oraz bezgraniczne zaufanie Kaczora wobec samowiedzy i samosądów darzonymi nadmierną- acz zgubną- pewnością, wciągają go w niebezpieczny wir odmiennych stanów świadomości, fundowanych przez konsumpcję różnorakich specyfików narkotycznych. Andrzej Kaczkowski dokonuje uszczegółowienia zachodzących w nim psychicznych i fizycznych zmian, co bezsprzecznie skłania czytelnika do najwyższego stopnia awersji dotyczącej narkomańskiego stylu życia. Ten- jak później można wywnioskować- wymknie się głównemu bohaterowi spod kontroli. Obrana ścieżka, jaką kroczy Kaczor- pozbawia go wszystkiego, co ma w posiadaniu. Począwszy od dachu nad głową, a skończywszy na rodzinie i najcenniejszych wartościach w egzystencji każdego człowieka.
"Ja. Hipis-Narkoman." to taki typ literatury, który swoją treścią przeraża, nawet jeśli nie brak w niej elementów komizmu i sformułowań często odzianych w młodzieżowy slang. Jest to zatrważająca historia, nacechowana stuprocentową autentycznością, gdzie mowa o zatraceniu siebie i moralnym bankructwie. Przytoczona w niej fabuła stanowi nie tylko szerokie spektrum wiedzy psychologicznej, ale również przestrogę i naukę dla młodzieży, ich rodziców i rodzin. Synkretyczny charakter dziennika działa niczym magnes- przyciągnie każdego. Opisana droga na dno chwyci za serce i wzruszy największego twardziela oraz najmniej wrażliwą duszę. Zaś tą do niej przeciwną zaleje potokiem łez- wiem to z autopsji. Głęboko wierzę, że powyższe słowa zachęty poszerzą grono czytelników tego wybitnego dzieła. Gorąco polecam!